Ignacio Ramonet
Biada zwyciężonym
Stany Zjednoczone mają poczucie sprawowania nieograniczonej władzy nad światem i korzystają z niej stosując barbarzyńską zasadę, zgodnie z którą biada zwyciężonym, twierdzi Ignacio Ramonet, redaktor naczelny francuskiego miesięcznika „Le Monde Diplomatique”.
Tytus Liwiusz opowiada następującą historię. Pokonany Rzym postanowił rokować z oblegającymi go Gallami. Senat polecił swoim generałom paktować z barbarzyńcami. Zawarto porozumienie – w zamian za odstąpienie od oblężenia Rzym miał przekazać tysiąc funtów złota. Do tego już i tak poniżającego warunku, pisze Liwiusz, doszedł inny skandaliczny gest. Ciężar użytych przez zwycięzców odważników przewyższył umówioną wagę. Ponieważ urzędnicy rzymscy się skarżyli, Brennus, wódz Gallów, bezczelnie dorzucił swój miecz na szalę i wypowiedział te oto słowa, których nie sposób znieść: Vae victis! Biada zwyciężonym!
W Afganistanie w stosowaniu zasady, że biada zwyciężonym, posunięto się po 11 września 2001 r. jeszcze dalej, bo oto zaczynamy odkrywać, że Amerykanie nie chcieli pozostawiać przy życiu członków sekty terrorystycznej Al-Kaida – nawet wtedy, gdy ci się poddawali. Oficerowie amerykańscy wielokrotnie odmawiali akceptacji paktów o poddaniu się, zawartych przez członków Al-Kaidy ze sprzymierzonymi siłami antytalibskimi. Żądali kontynuowania walki aż do likwidacji pozostałych przy życiu. „Trzeba zabić wszystkich bojowników Al-Kaidy, i to zaraz! Żadnej zgody na złożenie przez nich broni!”, domagali się funkcjonariusze CIA.
W listopadzie 2001 r., po zdobyciu Mazar-i-Szarif, po buncie zlikwidowano setki członków Al-Kaidy skoncentrowanych w twierdzy-więzieniu Kala-i-Dżangi. Były dziennikarz BBC Jamie Doran opowiedział – na co ma niepodważalne dowody – jak po tym buncie około 5 tysięcy uwięzionych talibów przewieziono – zamkniętych w kontenerach! – do odległego więzienia Szeberghan, jak po drodze strażnicy ostrzeliwali z broni maszynowej kontenery, które „ociekały krwią”, i jak nielicznych niedobitków zlikwidowano w Szeberghanie w obecności żołnierzy amerykańskich, którzy wzięli udział w rzezi „łamiąc kark jednemu więźniowi” czy „oblewając ich kwasem czy czymś w tym rodzaju”. „Amerykanie”, twierdzi jeden ze świadków, „robili co chcieli. Nie byliśmy w stanie temu zapobiec, wszystko było pod kontrolę amerykańskiego komendanta.”
W Kandaharze, w okolicach lotniska, wokół którego boje z udziałem wojsk amerykańskich były zażarte, prasa odkryła ponad tysiąc trupów „ochotników arabskich”... Ocenia się, że w Tora Bora liczba członków Al-Kaidy, których zamordowano, gdy się poddali, wynosi ponad tysiąc... „Nie chcemy, aby żaden terrorysta z Al-Kaidy uszedł z życiem”, oświadczył Donald Rumsfeld, sekretarz obrony USA.
Liczni obserwatorzy są przekonani, że pod pretekstem walki z terroryzmem międzynarodowym Stany Zjednoczone nie tylko gwałcą Konwencje Genewskie, ale i zwykłe zasady humanitarne. Amnesty International i Human Right Watch zażądały wysłania międzynarodowych komisji w celu zbadania tych zatajonych rzezi. Niektórzy uważają, że stosowanie bombowców B-52 i naloty dywanowe stanowiły „zbrodnię wojenną”, ponieważ technika ta nie rozróżnia między celem wojskowym a jego okolicami i spowodowała setki niewinnych ofiar.
Przed wysłaniem do bazy morskiej w Guantánamo więźniowie z Al-Kaidy są selekcjonowani i przesłuchiwani przez funkcjonariuszy CIA, przy czym nikt nie wie, jakich metod używa się przy tych przesłuchaniach. Niektórych więźniów przewozi się potajemnie do takich krajów sprzymierzonych, jak Egipt, Jemen i Sudan, w których istnieją ośrodki wyszukanych tortur, a więźniów można zatorturować na śmierć bez obawy, że wywoła to protest jakiejkolwiek organizacji humanitarnej.
W imię swojej absolutnej przewagi Waszyngton przestał respektować prawa człowieka i wiele traktatów międzynarodowych. Poszanowanie demokracji i państwa prawnego przestało być również nieodzownym warunkiem bycia sojusznikiem USA (proszę zwrócić uwagę na specjalne stosunki, jakie utrzymują z gen. Muszarrafem, który został prezydentem Pakistanu w wyniku zamachu stanu).
Na płaszczyźnie geopolitycznej Stany Zjednoczone znajdują się w położeniu hiperhegemonicznym, którego nigdy w dziejach nie doświadczył żaden kraj. Pod względem wojskowym ich siła jest miażdżąca. Nie tylko są pierwszym mocarstwem nuklearnym i kosmicznym, ale również morskim. Jako jedyne posiadają flotę wojenną na każdym głównym morzu na kuli ziemskiej oraz bazy wojskowe, zaopatrzeniowe i nasłuchowe na wszystkich kontynentach. Choć nie zdołały przewidzieć zamachów z 11 września ani schwytać Usamy ben Ladena, w dziedzinie uzbrojenia ich siły zbrojne wyprzedzają resztę świata o kilka generacji.
W sferze stosunków zagranicznych hipermocarstwo amerykańskie zawiaduje polityką międzynarodową. Obecnie pod hasłem niekończącej się wojny z terroryzmem międzynarodowym jego wojska specjalne stacjonują nie tylko w Afganistanie i Pakistanie, ale również na Filipinach, w Jemenie, Somalii, Gruzji i Kolumbii. Interweniuje we wszystkich kryzysach na wszystkich kontynentach, ponieważ jest jedynym mocarstwem grającym na szachownicy światowej – od Bliskiego Wschodu po Kosowo, od Timoru po Tajwan, od Konga po Angolę, od Kolumbii po Kubę i Wenezuelę (gdzie uczestniczyło w zamachu stanu z 11 kwietnia 2002 r.). Ponadto Waszyngton decydująco waży w łonie instytucji wielostronnych, które określają kurs globalizacji neoliberalnej: G8, MFW, Banku Światowego, OECD, WTO...
Głównym skutkiem tej megasupremacji jest przekonanie Waszyngtonu, że dysponuje bezgraniczną władzą. No i według swojego widzimisię pozwala sobie ogłaszać „wrogiem ludzkości” jakiegokolwiek przywódcę, jakikolwiek reżim czy jakiekolwiek państwo. W imię swojej przewagi postanowił zaatakować Irak i z nielegalnej agresji zrobić „szlachetną sprawę”, do której mają obowiązek przyłączyć się wszystkie państwa świata, jeśli nie chcą, aby oskarżono je, że „trzymają z terrorystami”...
„Vae victis”, zapowiadał Liwiusz. Prawdziwą naukę płynącą z tej nowej nieograniczonej władzy wyciągnął jednak demokratyczny senator Patrick Leahy mówiąc: „Nie możemy podejmować wojny w obronie naszych wartości, a jednocześnie z nich rezygnować.”