Tekst pochodzi z Pracowniczej Demokracji nr 59 (111) z października 2003. Pracownicza Demokracja kieruje inicjatywą Stop Wojnie, która organizuje pokojowe demonstracje przeciw wojnie/okupacji Iraku. Wiele razy podczas demonstracji, i na spotkaniach organizacyjnych - padało hasło - by zaostrzyć formy protestu. Jednak Cliffowcy, wielokrotnie powtarzali, że "przemoc na demonstracjach - to dzieło policyjnych prowokatorów a naszym celem jest to pokazać, że antyglobaliści potrafią spokojnie demonstrować" Tak więc PD słynie na polskiej radykalnej lewicy ze swojego tchórzostwa. Tymczasem w ostatnim numerze swojej gazetki, PD opisując demonstracje w Cancun, całkowicie zmieniło linię polityczną. Przypomnijmy doszło wtedy do ulicznych zamieszek, które doprowadziły do przerwania szczytu. PD, która w Polsce takich akcji nie popiera -bardzo pozytywnie odnosi się do demonstrantów z Cancun. Jest to tradycyjna mentalność reformistów, którzy popierają różne bojowe wystąpienia, byle by były daleko stąd. Dawna młodzieżówka PPS, gdzie każdy nosił w koszulce z CHE Guevarą mówili "popieramy rewolucję kubańską, ale w Polsce naszym narzędziem walki nie jest karabin lecz kartka wyborcza". Podobną jak widać schizofrenie mają członkowie PD. No nic - trzeba wyciągnąć wnioski z tego co się działo w Cancun - i zaszczepić je na polskim gruncie. Demonstracje w Polsce muszą być równie bojowe (jak nie bardziej) a na pewno zaczniemy odnosić sukcesy. Tekst jest kiepsko napisany ( w co drugim prawie zdaniu występuje słowo "korporacja") co jest normą dla gazetki PD. Więcej informacji na temat PD można znaleźć na stronie www.pd.w.pl


Cancun

To nasze zwycięstwo

 

 

 

Antyglobaliści, którzy przybyli do Cancun, by protestować przeciwko spotkaniu Światowej Organizacji Handlu (WTO), uznali fiasko i przerwanie obrad za swoje zwycięstwo, a zarazem za porażkę międzynarodowych korporacji i wspierających je rządów. Choć niektórzy komentatorzy twierdzili, że to „poważny cios dla światowej gospodarki” i „krok wstecz w procesie poprawiania sytuacji najuboższych na świecie”, ci którzy byli rzeczywistymi reprezentantami ruchów społecznych z najbiedniejszych krajów i którzy odegrali kluczową rolę w przygotowaniu akcji protestacyjnych w Cancun mają zupełnie inne zdanie.

Walden Bello czołowy działacz światowego ruchu sprzeciwiającego się korporacyjnej globalizacji powiedział, że fiasko WTO w Cancun to „zwycięstwo mieszkańców krajów rozwijających się”. Inna działaczka Anuradha Mittal określiła je jako „osiągnięcie istotne dla obrony interesów ludzi biednych, pracowników rolnych i prowadzących małe gospodarstwa rodzinne; dla mieszkańców Trzeciego Świata, dla najbiedniejszych i imigrantów na całym świecie”.

Podczas gdy rządowi delegaci spotykali się w salach luksusowego kompleksu hotelowego w Cancun, odgrodzeni blokadami policyjnymi i zasiekami z drutu kolczastego, protestujący dyskutowali na własnych spotkaniach i konferencjach. Zorganizowano tam dwie ponad dziesięciotysięczne demonstracje w czasie których wkroczono do strefy chronionej przez policję, niszcząc po drodze stalowe ogrodzenie mające zapewnić ochronę delegatom WTO. Liczba i siła protestujących robiła ogromne wrażenie mimo, że rząd meksykański (na czele którego stoi były menadżer Coca Coli) nie pozwolił na wjazd do kraju wielu działaczom antyglobalistycznym.

Organizatorzy protestów protestów Cancun wywodzący się z organizacji o nazwie Sieć Ruchów Społecznych wydali oświadczenie zatytułowane „Precz z WTO i z nieustannymi wojnami”. W tym dokumencie stwierdzają, że protesty w Cancun  są skierowane przeciwko WTO, która wspólnie  z międzynarodowymi korporacjami, Bankiem Światowym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym jest bronią masowego rażenia niszczącą życie zwykłych ludzi.  WTO to organizacja dla której zyski są ważniejsze niż ludzie i ich potrzeby, to ona stoi za prywatyzacją, czyli rozgrabianiem surowców naturalnych np. wody pitnej i za komercjalizacją sektora usług publicznych takich, jak służba zdrowia czy szkolnictwo”.

Wnioski końcowe tego oświadczenia brzmią: „Nasza walka nie kończy się dzisiaj w Cancun. Musi trwać dalej. Musimy stale zwalczać neoliberalną politykę międzynarodowych instytucji finansowych finansowych ponadnarodowych korporacji, a także przeciwstawiać się rządom, które taką politykę popierają.” Wskazując na ścisły związek między korporacyjną globalizacją a imperialistyczną wojną autorzy oświadczenia deklarują: „Nie jesteśmy towarem. Nie jesteśmy na sprzedaż. Inny świat jest możliwy. Precz z WTO. Zaprzestać wojen”.

 

Ostre podziały w WTO

 

Gwałtowne protesty i demonstracje wokół miejsca obrad WTO, spowodowały zaostrzenie podziałów między delegacjami biorącymi udział w obradach, podobnie jak miało to miejsce w Seattle, w 1999 r. Przedstawiciele USA, Unii Europejskiej i G 22(grupy państw rozwijających się z Brazylią, Chinami i RPA na czele), spierali się bardzo ostro w sprawach rolnictwa. Inny, poważny konflikt między obradującymi wybuchł, gdy USA i Unia Europejska, działająć w interesie międzynarodowych korporacji, zażądały stworzenia nowego porozumienia w sprawie inwestycji. Ta propozycja była w zasadzie odgrzanym projektem MAI (Wielostronnego Porozumienia Inwestycyjnego), zwalczanego w czasie ogólnoświatowej akcji protestacyjnej kilka lat temu. Podobnie jak wtedy projekt nowego porozumienia przedstawiony w Cancun, dawał wielkim korporacjom wolną rękę w prowadzeniu interesów i zakazywał poszczególnym rządom ograniczenia ich działalności.

 

Śmierć antyglobalisty

 

Gdy trwały spotkania delegatów na szczyt WTO, a na zewnątrz tłumy demonstrowały swój sprzeciw, Lee Kyung Hae, 56 letni farmer z Korei, popełnił samobójstwo w proteście wobec polityki wolnego handlu narzucanej przez WTO.

Naoczny świadek tak opisuje to zdarzenie: „Demonstranci, około czternaście tysięcy antyglobalistów, rolników, okolicznych mieszkańców –miedzy innymi delegacja południowo-koreańskich farmerów niosących trumnę – próbowała dostać się na teren kompleksu, w którym odbywały się obrady szczytu WTO. W odległości sześciu mil od celu zostali zatrzymani przez barykady i silne oddziały policji. Koreańscy rolnicy najpierw rozbili ogrodzenie uderzając trumną o stalowe płoty barykady i krzycząc „śmierć WTO”, potem spalili amerykańską flagę, „symbol kolonizacji i ucisku biednych, głodujących i bezdomnych na całym świecie”. W tym momencie Lee Kyung Hae wspiął się na połamane elementy ogrodzenia i zadał sobie cios w serce protestując w ten sposób przeciwko umowom wolnego handlu doprowadzającym do nędzy małych farmerów. Lee już dawno mówił, że „ludzkość znalazła się w niebezpieczeństwie z powodu niekontrolowanej działalności międzynarodowych korporacji i małej grupy silnych państw zrzeszonych w WTO””.

Organizatorzy protestów protestów Cancun powiedzieli, że śmierć koreańskiego farmera to krzyk ludzi wyrzuconych na margines, pozbawionych prawa do godnego życia.

W czasie następnej demonstracji po śmierci Lee, która zgromadziła jeszcze więcej uczestników, tysiące studentów, rolników, związkowców, ludzi różnych narodowości i kultur maszerując do centrum Cancun wołało: „Wszyscy jesteśmy jak Lee Kyung Hae”.

Gdy demonstranci prowadzeni przez delegację koreańskich rolników dotarli do barykady pieczołowicie odbudowanej i wzmocnionej przez policję po poprzedniej demonstracji, dosłownie ją zniszczyli.

Jak to ujął jeden z uczestników „Siła zjednoczonych ludzi zburzyła ściany WTO”

 

Joanna Puszwacka