Tekst pochodzi ze strony http://republika.pl/ipkks/role.html . Wizja Cyryla, autora artykułu jest bardzo utopijna. Chciałby on współpracy całej "prawdziwej lewicy" - najlepiej bez wzajemnej dyskusji ( i krytyki). Jednak już na starcie pojawia się problem "kto to jest prawdziwa lewica?". Czy każdy kto mówi o sobie "jestem lewicowcem", jest wystarczającym kryterium by go do prawdziwej lewicy zaliczyć? Bo jeśli tak to działacze SLD i UP też zaliczają się do prawdziwej lewicy. Neoliberalna i imperialistyczna polityka rządu Millera powoduje, że dla komunistów współpraca z SLD i UP jest wykluczona. Jeśli KKS ma jakąś inicjatywę zjednoczeniową - to i tak najpierw musi rozpocząć od dyskusji. A prawdziwa dyskusja zakłada także krytykę. LBC właśnie taką krytyką się zajmuje. Naszym celem jest zbudowanie komunistycznej partii robotniczej. Choć na tzw. rewolucyjnej lewicy jest wiele szyldów, to niestety nie możemy powiedzieć by nasze poglądy były tożsame z nimi. Wychodzimy z założenia, że jako marksiści mamy "historyczną rację" i będziemy dalej kontynuować naszą działalność dopóki reszta lewaków nie porzuci swoich burżuazyjnych naleciałości i nie przejdzie na pozycje komunistyczne. Prosimy więc towarzyszy z KKS o odpowiedź na podstawowe pytanie "co to jest prawdziwa lewica?"


Podział ról na Lewicy?
 


O niemądrych słowach reformistów pod adresem komunizmu pisałem już wraz z Zenonem/KKS. Teraz przyszła pora, by naświetlić problem od drugiej strony.
Ideologia komunistyczna niewątpliwie jest aktualnie w odwrocie. Każdy człowiek, któremu bliska jest idea socjalistycznej rewolucji musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy my, żyjący współcześnie zwolennicy rewolucji, będziemy swoistymi ‘przetrwalnikami’ dla naszej ideologii, czy też żałosnymi niedobitkami, wraz ze śmiercią których zniknie ślad po socjalizmie/komunizmie.
Fakt, jest nas teraz niewielu. Ale powinniśmy zrobić wszystko, by lewicowość nie została skompromitowana, powinniśmy przekazywać naszą ideologię innym, licząc na to, że po pewnym czasie znowu stanie się ona na tyle powszechna, że pojawią się szanse, na jej zrealizowanie w praktyce. A kompromitują nas: dogmatyzm i niezgoda.
Nie możemy zamykać się na rzeczywistość, która – jak pisał Marks – wciąż ulega zmianie. Samo myślenie dogmatami, porozumiewanie się jedynie cytatami z klasyków nie jest tym, czego chciał Karol Marks, pisząc, że świat wokół nas podlega ciągłym zmianom i trzeba to brać pod uwagę w swym postępowaniu.
Jeśli więc nawet współpraca pomiędzy poszczególnymi nurtami Lewicy w Polsce nie jest możliwa, to przynajmniej nie powinniśmy sobie wchodzić w paradę. Skoro nie możemy współpracować, to przynajmniej się nie zwalczajmy. I to z wielu ważkich powodów.
Dla każdego nurtu znajdzie się miejsce i coś do zrobienia. My, zwolennicy twierdzenia, że tylko rewolucja może obalić kapitalizm, powinniśmy przygotowywać klasę pracowniczą do przejęcia władzy. Uzmysławiać pracownikom, że tylko w ten sposób można doprowadzić do powstania społeczeństwa sprawiedliwości, równych szans, demokracji... Powinniśmy pracować nad przemianą mentalności ludzkiej i uzmysłowić ludziom pracy konieczność solidarności klasowej (która jest we współczesnej Polsce skutecznie niszczona przez neo-liberałów: naszych największych wrogów).
Znany w środowisku radykalnej lewicy Antyburżuj powiedział ostatnio, że rewolucjoniści nie powinni wykluczać swego uczestnictwa w demokracji parlamentarnej, bo – jak słusznie stwierdził – kapitalizmu w ramach tejże nie pokonamy, ale możemy wykorzystać trybunę sejmową jako kolejne miejsce propagowania naszych idei. Pomysł jako taki jest świetny. Problem w tym jednakże, iż jako komuniści, nie mamy praktycznie żadnych szans na dostanie się do parlamentu, i to nie tylko dlatego, że jest to ideologia niepopularna. Trzeba również pamiętać o tym, że polskie prawo traktuje komunizm w sposób wszystkim nam dobrze znany.
Właśnie dlatego piszę, że każdy nurt Lewicy ma swoje miejsce i swoje zadania. Tu ratują nas organizacje mniej radykalne, niemniej wciąż socjalistyczne. Niewiele ich na polskiej scenie politycznej, jednak są i działają. Nie jest celowym atakowanie ich, bowiem mogą być nam przydatne. Działają w ramach demokracji parlamentarnej, czyli systemu, w którym przyszło nam żyć, i którego w tym momencie jeszcze nie możemy obalić, by wprowadzić PRAWDZIWĄ demokrację, nie zaś udawaną. Warunkiem jednak jest, by inkryminowane organizacje nie propagowały idei kapitalizmu z ludzką twarzą, bo to akurat rola socjaldemokracji, a po drugie idea takowa to bardzo szkodliwe kłamstwo.
Skoro lewicowcy rewolucyjni pracują nad przygotowaniem gruntu pod socjalistyczny przewrót, co jest pracą mozolną i długotrwałą, zwłaszcza obecnie, to nie znaczy jednak, że w kolejnych wyborach parlamentarnych wciąż mają walkowerem zwyciężać partie prawicowe lub liberalne, tylko dlatego, że ‘reformiści są be i my ich nie lubimy’. A przecież my musimy mieć jakieś pole manewru, jakąś rozsądną łatwość działania, co skutecznie utrudniać będą PO, PIS, LPR i tym podobne, jeśli staną u władzy. Po prostu niechaj socjalistyczne partie reformistyczne działają sobie na swoim polu – parlamentarnym. Niech próbują podnieść poziom życia klasy pracowniczej. Niech dbają o ich interesy doraźne. Krótko mówiąc, niech realizują ‘program minimum’. A że robią to bezrefleksyjnie? Że nie opowiadają ludziom o rewolucji? No cóż, to właśnie należy do NAS! Nikt tego ZA NAS nie wykona!!!
Pomyślcie o tym, Towarzysze. Ludzie pracy samą ideologią nie wyżyją. Człowiek musi jeść, dopiero potem ma możliwość myślenia o ideach. W tym momencie my im godnych warunków bytowych nie zapewnimy: jak już powiedziano, można to aktualnie robić tylko będąc w sejmie. Ktoś jednak musi zadbać o prawa ludu do pracy, płacy na czas, godnego poziomu życia... Nie mamy już socjaldemokracji w tym kraju, więc to dobry moment do ‘uradykalnienia’ Lewicy parlamentarnej. Być może w tym momencie naszej historii to reformistyczne partie lewicowe mają obowiązek zadbać o warunki bytowe robotników, a my mamy obowiązek dbać o podniesienie poziomu świadomości klasowej tychże robotników. Jeśli nikt nie pomyśli o obronie praw klasy pracowniczej do godnego życia, to może przyjść taki moment, że nikt nam do uświadamiania klasowego nie zostanie, bo wszyscy ludzie pracy najemnej zdechną z głodu, dzięki ‘szczodrym’ panom liberałom, ewentualnie nie będą mieli siły, by udźwignąć chustkę do nosa, nie wspominając o orężu. A o rewolucję powinniśmy zacząć dbać już teraz; nie można jej wciąż traktować, jako coś niezmiernie odległego, bo takie myślenie do niczego nas nie doprowadzi.
Musimy o tym myśleć już dzisiaj. Musimy się zastanowić, czy warto zwalczać się wewnątrz Lewicy, bo konsekwencje tego mogą być bardzo groźne; część z nich opisano powyżej, ale to jeszcze nie wszystko.
Jak się nas postrzega z zewnątrz? (O ile ktoś w ogóle ZDAJE SOBIE SPRAWĘ z naszego istnienia, wierząc, że jedyna Lewica to ta z SLD)... Ludzie spoglądają... Słuchają... I myślą: to Lewica. NL, czy WGR, czy PPS. Dla nich to jedno. Chyba wszyscy zdajecie sobie sprawę, że nie możemy sobie pozwolić na dalsze kompromitowanie i ośmieszanie słowa ‘LEWICA’ w Polsce?? Najpierw skompromitował nas stalinizm i wszelkie deformacje państw robotniczych, jakie za nim poszły. Teraz słówko ‘Lewica’ jest kompletnie i konsekwentnie kompromitowane przez SLD & UP!!!! Jak tu prowadzić jakąkolwiek pracę rewolucyjną pośród robotników, skoro na sam dźwięk słowa ‘socjalizm’, czy ‘lewica’, ludzie dostają wysypki??
Warto by się zastanowić, czy na socjalistycznych partiach reformistycznych w Polsce spoczywa teraz jeszcze jeden trudny obowiązek. Jeśli wejdą do parlamentu, będą musiały odbudować dobrą opinię o Lewicy pośród zwykłych ludzi, których gówno obchodzi, jaka jest cholerna różnica pomiędzy NLR, a KPP!!! Na pewno zdajecie sobie sprawę, że jeśli to się nie uda, to zwykły, szary człowiek natychmiast wrzuci nas do jednego worka z SLD („Aaa, pewnie to kolejni karierowicze i złodzieje”), albo ze Stalinem i jemu podobnymi („Komunizm?? Eee, to już było”). Spróbujcie sobie wyobrazić jakiekolwiek próby podnoszenia świadomości klasowej pracowników, jeśli owi będą mieli takie nastawienie do idei lewicowej.
Nasze pisma tudzież strony internetowe czytają także liberałowie i nacjonalistyczna prawica. Czytają i naśmiewają się z nas do rozpuku. I wierzcie mi, że wykorzystują wizję żrących się czerwonych (i czerwono-czarnych) psów, by jeszcze bardziej deprecjonować nasze ideały i ośmieszać nas w oczach ludu. Ten obraz trzeba zmienić, bo postronny obserwator (czyli prosty człowiek, który jest naszym celem) widzi jeno obraz totalnej burdy o nic. I zniesmaczony, a może nawet rozbawiony, po prostu wzrusza ramionami i odchodzi. Stado psów gryzie się o zająca, zupełnie nie zwracając uwagi na fakt, że ten już dawno uciekł, pozostawiony własnemu losowi. A przecież cokolwiek robimy, musimy mieć na uwadze przede wszystkim uciskanych ludzi, których bronimy: pracowników najemnych.
Mawia się, iż reformiści pokazali już wiele razy, że nie potrafią działać dla dobra klasy robotniczej. Może i czasem tak było. Ale dajmy im szansę, bo to samo mówi się o socjalizmie i komunizmie: fakt, że jeszcze nam się nie udało. Ale przyznajcie, że nie jest to dla Was powód, by się zniechęcać, prawda?
Powtarzam przeto: jeśli współpraca pomiędzy różnymi nurtami Lewicy w tym nieszczęsnym kraju nie jest możliwa, to przynajmniej nie atakujmy się nawzajem, bo każdy nurt ma przed sobą inne zadanie do wykonania, a każde osiągnięcie (a to największe – rewolucja – będzie należało do nas) stanowi kolejny etap na drodze do naszego wspólnego celu: utworzenia społeczeństwa pozbawionego nędzy, niesprawiedliwości i wyzysku człowieka przez człowieka.
Cyryl/KKS, 26.X.2003