Tekst pochodzi ze strony www.republika.pl/attac/ . Datowany jest na 27 październik 2003 czyli dzień po zjeździe zarządu ATTAC. Tekst kończy się powołaniem nowego stowarzyszania ATTAC WARSZAWA, które ma być konkurencją dla ATTAC Polska. Zarzuty ATTAC Warszawa wobec zarządu są różne, powołują się min. na faszystowską infiltrację. Pod tekstem jest podpisany także Piotr Ciszewski, który jeszcze kilka miesięcy temu napisał dwa teksty: "Ośmieszanie antyfaszyzmu" http://www.lewica.pl/?dzial=teksty&id=258 i "W jednolitym froncie z neoliberałami" http://www.lewica.pl/?dzial=teksty&id=306 . Ciszewski, który kilka miesięcy temu zapierał się, że nie ma żadnej faszystowskiej infiltracji w ATTAC, teraz wykorzystuje to jako koronny argument. Co się zmieniło w ciągu tych kilku miesięcy? Wcześniej warszawska klika skupiona wokół Ciszewskiego i Ługowskiej "grała o całą stawkę" i dążyła do przejęcia władzy w ATTAC-u Polska. Ponieważ jednak się to nie udało, to powołali konkurencyjny ATTAC Warszawa. O ile wcześniej bronili ATTAC-u jak niepodległości i kłamali w żywe oczy, to teraz dążą do zniszczenia ATTACu Polska, by ich konkurencyjny ATTAC przejął pałeczkę. Niestety kłamstwo i obłuda warszawskich radykałów powoduje, że ich rozbijacka inicjatywa jak i całe stowarzyszenie ATTAC jest już skompromitowane i skazane na klęskę.


Polski ATTAC - od nadziei do tragifarsy
 

List otwarty ATTAC Mazowsze do aktywistów i sympatyków ruchu alterglobalistycznego
 


Gdy trzy lata temu powstawał ATTAC Polska, wiele do tej pory rozproszonych środowisk alternatywnych, w tym również grup lewicy radykalnej, zaangażowało się w jego budowę. Dziś ATTAC Polska stoczył się w niebyt - zarówno pod względem liczebnym, jak i ze względu na brak działalności, a przez środowisko lewicy postrzegany jest jako organizacja totalnie skompromitowana przez swoje kierownictwo. Brak terminowego zwołania walnego zebrania ATTAC oraz powiadomienia członków o tym, kiedy i gdzie ma się ono odbyć, z formalnego punktu widzenia prowadzi do unieważnienia legalności działania grupki osób, która za wszelką cenę pragnie zawłaszczyć ideę ATTAC-u. Dziś wzywamy już tylko kierownictwo do rozliczenia się z majątku stowarzyszenia (głównie w postaci sprzętu komputerowego), który zgodnie z wolą ofiarodawców miał służyć rozwojowi ruchu alterglobali-stycznego, a którego zawłaszczenie w obecnej sytuacji jest formalnie bezprawne, a moralnie - naganne.
Poniżej przedstawiamy listę najważniejszych skandali, jakich dopuściły się osoby kierujący stowarzyszeniem ATTAC i 26.X organizujące zebranie ATTAC w Katowicach. Przestrzegamy tym samym tych, którzy kierowani szlachetnymi intencjami nieopatrznie mogliby dać się zmanipulować i uwierzyć, że organizatorzy zebrania ATTAC mają cokolwiek wspólnego z uczciwością i przestrzeganiem demokracji. Podkreślamy, że przedstawione tu zarzuty zawsze staraliśmy się postawić i wyjaśnić przede wszystkim na forum wewnątrzorganizacyjnym. Niestety, zostało nam to uniemożliwione. Duże grono działaczy z Warszawy niejednokrotnie zwracato się do kierownictwa ATTAC o rozmowy w poruszonych tu sprawach. Wszystkie nasze wnioski, pisma i teksty zawierające bardzo merytoryczne uwagi pozostały bez najmniejszej odpowiedzi merytorycznej, co niestety tylko potwierdza prawdziwość postawionych tu zarzutów. Smutny bilans z trzech lat historii ATTAC Polska przedstawiamy w trzech blokach tematycznych. W pierwszym wykazujemy kompletny brak poszanowania członków zarządu głównego dla statutu stowarzyszenia i formalnych zasad demokracji. W drugim pokazujemy patologiczne praktyki, jakie stosował zarząd główny w wewnętrznym życiu organizacji (kłamstwa, oszczerstwa, zwalczanie realnie działających grup, permanentny brak chęci dialogu z działaczami, przedmiotowy stosunek do członków, nadużywanie zaufania organizacji). W trzecim bloku pokazujemy kompletny rozkład organizacji (odejście 90 procent członków, brak działalności, kreowanie fikcji na użytek zagranicy) będący konsekwencją zasygnalizowanych wcześniej praktyk permanentnego łamania statutu i patologii wprowadzonych przez zarząd do wewnętrznego życia organizacyjnego.


Część pierwsza

Nagminne łamanie statutu przez zarząd ATTAC


Pod względem formalnym, ATTAC Polska został zarejestrowany jako stowarzyszenie o zasięgu ogólnokrajowym. Jak każde stowarzyszenie, ATTAC musiał więc dysponować statutem, i to na tyle demokratycznym, by sąd zezwolił na jego rejestrację. ATTAC taki statut miał. Każda osoba nosząca się z zamiarem przystąpienia do stowarzyszenia mogła więc dokument ten przeczytać, a następnie podjąć decyzję czy chce wstąpić do ATTAC, czy też nie. Decyzja o wstąpieniu do stowarzyszenia nierozerwalnie wiązała się, rzecz jasna, z deklaracją przestrzegania wewnętrznych reguł, jakie w nim mają obowiązywać. Ci. którym reguły te się nie podobały, mogli pozostać oczywiście na zewnątrz. Przestrzeganie statutu jest wymogiem formalnym działalności w stowarzyszeniu, ale jednocześnie jest nakazem zwykłej ludzkiej przyzwoitości i wyrazem minimalnego szacunku w stosunku do osób, które zaangażowały się we wspólny projekt. Jasne jest, że od organizacji, która walczy o większą demokrację na świecie, spodziewamy się przede wszystkim przestrzegania jej wewnętrznych reguł demokratycznych. Jeśli nie jest ona w stanie przestrzegać demokracji u siebie, to tym bardziej nie nadaje się do naprawy świata. Wątpliwe, czy nadaje się ona w ogóle do czegokolwiek. W sposób szczególny do przestrzegania statutu zobowiązane są osoby funkcyjne w stowarzyszeniu. O ile bowiem zwykły członek organizacji działa na własną odpowiedzialność, to członkowie organów statutowych, łamiąc statut, prowadzą bezpośrednio do sankcji sądowych (z rozwiązaniem stowarzyszenia włącznie), godzących w stowarzyszenie, którego właścicielem nie jest zarząd, tylko wszyscy członkowie. Łamiąc statut, kierownictwo niszczy więc stowarzyszenie. W ATTAC przestrzeganie reguł zapisanych w statucie skończyło się po pierwszych wyborach do władz w 2001 r., kiedy to przewodniczącym został Maciej Muskat. Łamanie statutu NASILIŁO SIĘ po jego ustąpieniu, gdy obowiązki przewodniczącego tymczasowo przejęła Ewa Ziótkowska, działająca przy aktywnym wsparciu i aprobacie Piotra Ka-wiorskiego i Dariusza Ciepieli (członkowie zarządu). O ile nam wiadomo, pozostali członkowie zarządu w praktyce zrezygnowali z działalności.
1. Brak terminowo zwołanego walnego zebrania
Najwyższą władzą stowarzyszenia nie jest oczywiście zarząd, tylko walne zebranie członków. Dla prawidłowego funkcjonowania wewnętrznej demokracji jest więc sprawą zasadniczą jego terminowe i jak najczęstsze zwoływanie (zgodnie z zapotrzebowaniem członków). Zgodnie ze statutem, powinno się ono odbywać „nie rzadziej niż" co 12 miesięcy. Oznacza to że walne zebranie w 2003 r. musiało odbyć się do 15 września. Nie zwołanie zebrania walnego w tym terminie oznacza faktyczny koniec działalności stowarzyszenia ATTAC Polska. I nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem fakt rezygnacji przewodniczącego na dwa miesiące przed tym terminem, na co powołuje się dziś zarząd, potwierdzając tylko tym samym swoją kompletną nieudolność i bezwład organizacyjny. Zebranie walne zwołuje wszak nie przewodniczący, ale zarząd, który nie bez powodu statutowo liczyć musi co najmniej siedem osób. Tak więc rezygnacja przewodniczącego nie ma żadnego wpływu na termin zebrania walnego, zwłaszcza, że miała ona miejsce na dwa miesiące przed zebraniem, a powiadomienie o zebraniu należy nadesłać członkom jedynie na dwa tygodnie wcześniej.
2. Brak powiadomienia członków ATTAC Polska o walnym zebraniu.
Warszawscy członkowie ATTAC nie otrzymali powiadomienia o walnym zebraniu ATTAC, ani w formie listu poleconego ani mailowej, które muszą otrzymać na 14 dni przed zebraniem. Jest to rażące naruszenie prawa o stowarzyszeniach, które również powoduje brak ważności zebrania i podjętych na nim uchwał.
3. Kłamstwa w internetowej informacji o zebraniu walnym
Na stronie internetowej ATTAC widnieje informacja o zebraniu walnym, zgodnie z którą jednym z planowanych punktów jest „Głosowanie nad odwołaniem w całości składów Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego ze względu na całkowity brak kontaktu z osobami pełniącymi te funkcje od dwóch lat". Jest to całkowite kłamstwo. Przewodniczący sądu koleżeńskiego. Maciej Guz, jest aktywnym członkiem stowarzyszenia, istnieje z nim pełen kontakt osobisty, telefoniczny i listowny, co potwierdzą warszawscy członkowie stowarzyszenia. Co ważniejsze, P. Kawiorski twierdzący publicznie, że istnieje „całkowity brak kontaktu" z M. Guzem, odbyt z nim osobistą rozmowę na temat ATTAC (przy świadkach) nie dalej jak... w sierpniu 2003 r. w Warszawie! A więc to nazywa P. Kawiorski brakiem kontaktu? Jedyną winą M. Guza, z powodu której zarząd pragnie za wszelką cenę usunąć go ze stowarzyszenia, jest to, że przychyla się on do zarzutów przedstawianych w niniejszym tekście. Fakt ten pragniemy mocno podkreślić, gdyż M. Guz ze względu na swą długoletnią nieposzlakowaną działalność związkową cieszy się dużym zaufaniem w środowisku alterglobalistycznym. co zresztą wpłynęło na powierzenie mu przez członków ATTAC odpowiedzialnej funkcji przewodniczącego sądu koleżeńskiego. Kłamstwo o braku kontaktu z M. Guzem świadczy o degrengoladzie moralnej P. Kawiorskiego i potwierdza, że organizatorzy katowickiego zebrania gotowi są posunąć się do każdego kłamstwa, by zakamuflować swe występki.
4. Kompletnie sprzeczne ze statutem „rozwiązanie" mazowieckiego oddziału ATTAC
Członkowie mazowieckiego oddziału ATTAC wielokrotnie domagali się dyskusji wewnątrz organizacji na temat wielu niepokojących zjawisk obserwowanych przez nas w stowarzyszeniu. W szczególności za jedną z pilnych spraw uznaliśmy (oprócz dyskusji nad rozwojem organizacji), dyskusję nad zasadnością zarzutów o nacjonalistyczną, czy wręcz faszystowską, infiltrację w stowarzyszeniu (z czym łączyła się również z kwestia skandalicznych, naszym zdaniem, zapisów w deklaracji ideowej i interpretacji deklaracji ideowej) oraz nad problemem dwuznacznych powiązań części członków zarządu z pismem „Obywatel". Uważaliśmy, że sprawy te należy rozwiązać w trakcie otwartej i szerokiej debaty z udziałem wszystkich zainteresowanych osób (m. in. również redaktora naczelnego „Obywatela") i z możliwością podjęcia wszystkich kontrowersyjnych wątków. Z wnioskiem o taką dyskusję występowaliśmy kilkakrotnie, po raz ostatni w formie uchwały warszawskiego oddziału w maju 2003 r., kiedy to uznaliśmy, że sytuacja dojrzała do zwołania walnego zebrania w tej sprawie. Postulowaliśmy, by miejscem takiego zebrania była Warszawa, gdzie nigdy do tej pory nie odbyło się walne zebranie i gdzie najwięcej było osób wykazujących chęć dyskusji na wspomniane wyżej tematy. Zarząd, który do tej pory grał w tej sprawie cały czas na zwłokę, nie udzielił odpowiedzi na formalny wniosek oddziału mazowieckiego przez prawie dwa tygodnie! Wreszcie zarząd, ponaglany, odmówił zwotania zabrania wal-nego. W związku z tak karygodną postawą zarządu stowarzyszenia, oddział mazowiecki wezwał przewodniczącego M. Muskata do ustąpienia, gdyż uciekając przed dyskusją po pierwsze potwierdził on walkowerem wysuwane przeciwko niemu zarzuty ideologiczne, a po drugie dowiódł, że nie posiada ani woli ani umiejętności dialogu z członkami stowarzyszenia, a zatem nie nadaje się do kierowania organizacją.
Wiosną 2003 r. sprawę powiązań zarządu ATTAC Polska z ideologią faszystowską próbowała wyjaśnić delegacja ATTAC Niemcy. W raporcie ze swojej wizyty, sporządzonym w lipcu 2003 r., delegacja niemiecka stwierdziła, że przedstawiciele zarządu głównego nie przejawiali najmniejszej chęci rozwiązania tego problemu, natomiast zupełnie inną postawę zaprezentowali członkowie zarządu ATTAC Mazowsze, którzy (Urszula Ługowska) zaproponowali powołanie międzynarodowej komisji w tej sprawie z udziałem osób zainteresowanych oraz przejawili chęć walki o zmianę deklaracji ideowej, interpretacji deklaracji ideowej i innych kontrowersyjnych tekstów (w których powstaniu nie mieli najmniejszego udziału).
Tego już było zarządowi ATTAC za wiele. Postanowił rozwiązać problem w jedyny sposób, jaki przyszedł członkom zarządu do głowy - rozwiązując niewygodny dla siebie oddział mazowiecki. (Patrz w tej sprawie artykuł przewodniczącej oddziału Urszuli Ługowskiej, który ukazał się na stronie internetowej naszego oddziału. Artykuł, w którym zawarte są odpowiedzi na wszystkie podane przez zarząd główny powody „rozwiązania" oddziału mazowieckiego, przedrukowaliśmy poniżej). Co zupełnie niepojęte, przed podjęciem swojej uchwały zarząd główny nie zadał sobie trudu rozmowy w tej sprawie z członkami ATTAC Mazowsze ani z członkami zarządu. Zarząd główny po prostu postanowił rozwiązać prężnie działający oddział! Zrobił to w całkowitej sprzeczności ze statutem, gdyż nie ma statutowej możliwości odgórnego rozwiązania przez zarząd działającego oddziału stowarzyszenia. Zarząd powołuje się w swojej decyzji na paragraf 32 punkt 1.7. statutu („zarząd główny powotuje i rozwiązuje jednostki terenowe'), ale przecież jasne jest, że statut nie zezwala na powoływanie i rozwiązywanie oddziałów kiedy tylko zarządowi się zachce, ale formułuje szczegółowo zasady takiego postępowania.
I tak paragraf 50 punkt 2. Statutu określa wyraźnie, w jakich dwóch konkretnych przypadkach rozwiązanie oddziału jest możliwe. Są to: 1) zaprzestanie faktycznej działalności przez Oddział lub zmniejszenie stanu liczebnego członków poniżej liczby wymaganej dla jego powołania przez okres dłuższy niż jeden rok; 2) złożenie przez zarząd Oddziału wniosku o rozwiązanie Oddziału. Oczywiście, żadna z dwóch wymienionych okoliczności nie miała miejsca. Jak napisaliśmy wówczas,

„Zarząd mazowieckiego oddziału ATTAC Polska stwierdza, że nie uznaje uchwały zarządu głównego ATTAC Polska (datowanej na 12.07.2003, podanej do wiadomości okoto 25.07.1003) w sprawie rozwiązania mazowieckiego oddziału ATTAC ze względu na jej oczywistą sprzeczność ze statutem naszego stowarzyszenia. Dążenie przez zarząd główny do rozwiązania naszego oddziału traktujemy jedynie jako akt zemsty za nasze starania
0 odrodzenie działalności ATTAC, w tym zwłaszcza wielomiesięczne starania o wyjaśnienie kwestii zarzutów o nacjonalistyczną infiltrację w ATTAC.
Bezprawna uchwała zarządu głównego stanowi kolejny dowód na to, że jest on opanowany przez osoby niezdolne do zaakceptowania mechanizmów demokratycznych i przejrzystości podejmowania decyzji. Jest to niesłychanie szkodliwe dla działalności i dobrego imienia naszej organizacji i nie zamierzamy tego tolerować.
Jeszcze raz stwierdzamy, że aby najbliższe walne zebranie mogło uzdrowić sytuację w polskim ATTAC, musi odbyć się ono w Warszawie, gdyż tylko to miasto zapewnia możliwość przybycia maksymalnej ilości członków naszego stowarzyszenia z całego kraju.
Organizowanie przez zarząd główny walnego zebrania w najpóźniejszym możliwym terminie (w okresie wakacyjnym) i w najdalszym możliwym ośrodku (w Gdańsku) służyć ma oczywiście dalszemu blokowaniu uzdrowienia sytuacji w stowarzyszeniu.
Apelujemy do wszystkich tych członków ATTAC Polska, którym leży na sercu dobro i rozwój naszego stowarzyszenia, o solidarny z naszym oddziałem sprzeciw wobec antydemokratycznych metod stosowanych przez zarząd ATTAC Polska. Jednocześnie, w związku z nabrzmiałą sytuacją kryzysu w stowarzyszeniu ATTAC Polska wzywamy stowarzyszenia ATTAC z innych krajów do wstrzymania się od współpracy z aktualnym zarządem głównym ATTAC Polska do czasu pełnego powrotu demokratycznych wartości
1 praktyk w działalności naszego stowarzyszenia.
Urszula Ługowska, Piotr Ciszewski, Rafat Kamiński,
1 sierpnia 2003 (po swoim powrocie z wakacji również Krzysztof Izdebski)"


W obliczu wszystkich tych wydarzeń, przewodniczący, któremu wykazaliśmy niezbicie działalność sprzeczną ze statutem, zmuszony był ustąpić ze swego stanowiska. Jednakże pozostali członkowie zarządu (E. Ziółkowska, P. Kawiorski, D. Ciepiela), współwinni skrajnie prawicowej infiltracji, okazali się w swej działalności antystatutowej znacznie bardziej gorliwi od byłego przewodniczącego! Członkowie zarządu nie tylko nie zaoponowali w żadnym momencie przeciwko haniebnej uchwale „rozwiązującej" oddział mazowiecki, ale podpisali ją (z wyjątkiem D. Cie-pieli) a potem skwapliwie ją podtrzymali, mimo świadomości jej antystatutowego charakteru. Takie działanie, będące świadomym i uporczywym łamaniem statutu stowarzyszenia, zgodnie z prawem o stowarzyszeniach, kwalifikuje organizację do sądowego rozwiązania.
5. Brak spotkań zarządu i uniemożliwienie udziału w nich przedstawicielom organów kontrolnych stowarzyszenia
W okresie 2001 - 2003 zarząd nie realizował swoich wymaganych statutowo spotkań (powinny się one odbywać nie rzadziej niż co trzy miesiące), na których miały zapadać decyzje dotyczące bieżącej działalności stowarzyszenia. Przewodniczący sądu koleżeńskiego i komisji rewizyjnej nie byli informowani o spotkaniach zarządu, w związku z czym nie mogli podjąć decyzji o uczestnictwie w nich, do którego - zgodnie ze statutem - mają prawo. Członkowie stowarzyszenia nigdy nie otrzymali raportu z żadnego spotkania zarządu w pierwotnym składzie (statutowe prawo członka stowarzyszenia), co nasuwa wątpliwości, czy choćby jedno takie spotkanie miało miejsce. Wszelkie dane wskazują na to, że decyzje dotyczące stowarzyszenia zapadały więc w sposób niezgodny ze statutem: albo jednoosobowo - podejmował je M. Muskat - albo też po konsultacjach z niewielką częścią zarządu, przy aprobacie tego stanu rzeczy ze strony pozostałej części zarządu. Po ustąpieniu M. Muskata z funkcji przewodniczącego sytuacja nie poprawiła się. Na jedyne spotkanie zarządu jakie miało miejsce (odbyło się ono w bardzo okrojonym składzie), przewodniczący komisji rewizyjnej i sądu koleżeńskiego po raz kolejny nie zostali zaproszeni, a zarząd nie uznał za stosowne zdać sprawozdania z jego przebiegu. Po 11 dniach oczekiwania warszawscy członkowie ATTAC zmuszeni byli interweniować w tej sprawie, jednak nie doczekali się odpowiedzi ze strony zarządu.
6, Długotrwały stan braku podstawowych organów statutowych stowarzyszenia - sądu koleżeńskiego i komisji rewizyjnej
Zarząd uporczywie i z pełną świadomością tolerował stan, w którym zarówno komisja rewizyjna jak i sąd koleżeński (na skutek rezygnacji części ich członków z udziału w stowarzyszeniu nie liczyły przepisowej liczby trzech osób, a zaledwie po jednej). Stan ten, uniemożliwiający wewnątrzorganizacyjne wyciągnięcie konsekwencji wobec działań zarządu, był mu niesłychanie na rękę. Fakty te dyskredytują zarząd moralnie, a z formalnego punktu widzenia również stanowią przesłankę do sankcji sądowych wobec ATTAC z rozwiązaniem włącznie.

 


Część druga
Antydemokratyczny charakter działań zarządu,

 brak przejrzystości w działaniach stowarzyszenia
 


ATTAC nie jest zwykłym stowarzyszeniem, niczym klub hodowców rybek akwariowych, ale ma ambicje do bycia czymś znacznie więcej: do stanowienia komponentu ruchu alterglobalizacyjnego - czyli budującego nowy, bardziej demokratyczny i sprawiedliwy ład światowy. Osoby wstępujące do tej organizacji mają się więc prawo spodziewać, że - tak jak w całym ruchu alterglobalizacyjnym obowiązywać w niej będą nie tylko reguły wyznaczone przez burżuazyjne prawo o stowarzyszeniach, które, jak pokazaliśmy w poprzedniej części, były nagminnie i uporczywie łamane, ale i reguły wyższego rzędu: demokratyczne mechanizmy, postulowane wszakże przez tę organizację jako mające funkcjonować w skali globalnej. Niestety, w praktyce ATTAC Polska okazało się, że jest odwrotnie.
1. Antydemokratyczny charakter kontaktów z oddziałami
Członkom zarządu ATTAC Polska najwyraźniej zaczęto się po objęciu ich funkcji wydawać, że są członkami zarządu rady nadzorczej jakiejś ponadnarodowej korporacji, a nie stowarzyszenia alterglobalistycznego. Wbrew pozorom, między tymi dwoma rodzajami zarządów istnieją dosyć poważne różnice. Podczas gdy zarząd spółki jest zarządem dlatego, że posiada pakiet kontrolny akcji (a pracownicy nie), komunikuje się ze swoimi pracownikami drogą administracyjnych dyspozycji góra - dół, ogłasza im swoje nakazy i polecenia, po czym oczekuje ich realizacji, a w przypadku sprzeciwu po prostu wyrzuca niesubordynowanych pracowników z roboty, zarząd demokratycznego stowarzyszenia pełni wobec swoich członków funkcję służebną i jest przed nimi odpowiedzialny. Z tego też względu powinien być nastawiony przede wszystkim na słuchanie, a nie na wydawanie rozkazów. Jego zadaniem jest sprawna organizacja realizacji decyzji, które podejmują członkowie na zebraniach swoich oddziałów lub na zebraniach walnych. Zarząd stowarzyszenia nie może też swoich członków do niczego zmusić, gdyż w przeciwieństwie do zarządu spółki zarząd stowarzyszenia nie dysponuje systemem nagród i kar pieniężnych. Członkostwo w stowarzyszeniu jest najczęściej wynikiem przekonań ideologicznych osób, które do niego wstępują i doprawdy nie robią tego po to, by działać wbrew sobie, rezygnując z prawa do dyskusji. Jeśli ATTAC miałby - jak sobie tego życzą członkowie jego zarządu - działać na zasadach firmy, to doprawdy już lepiej zatrudnić się w firmie - skutek dla systemu będzie ten sam, a przy okazji można coś zarobić.

Zgodnie ze statutem, ATTAC Polska powołuje lokalne oddziały, które demokratycznie i oddolnie wybierają swoje zarządy. Przewodniczący oddziałów nie są więc odpowiednikami „dyrektorów" w firmie, powoływanymi lub rozliczanymi przez zarząd główny! Są to organizatorzy, wykonawcy woli członków lokalnej komórki i odpowiadają przed członkami swoich oddziałów. Tak funkcjonuje ATTAC na całym świecie. Sposób działania organizacji demokratycznej nie polega na tym, że zarząd kieruje polecenia do przewodniczących oddziałów (w mylnym pojęciu zarządu, któremu wydaje się że jest zarządem spółki - do swoich „lokalnych dyrektorów"), a ci mają zadanie zmusić do realizacji tych poleceń członków stowarzyszenia. Jest to być może skuteczne w firmie, ale zupełnie niedorzeczne w organizacji społecznej. Tymczasem taki właśnie model funkcjonowania wybrał sobie zarząd polskiego ATTAC-u. Zarząd ATTAC zamiast dialogu z przewodniczącym (a potem przewodniczącą) mazowieckiego oddziału stowarzyszenia, wybrał drogę poleceń i rozkazów. Im mniej zarząd krajowy był w stanie sam zorganizować, tym więcej takich poleceń kierował do oddziałów, bo czymś w końcu musiał się przecież wykazać przed tzw. Zagranicą. Tak więc zarząd wystosował na przykład rozkaz zorganizowania przez oddział mazowiecki demonstracji w wyznaczonym przez siebie (bardzo krótkim) terminie pod ambasadą francuską w obronie Jose Bove. Po dyskusji, oddział mazowiecki uznał, że z wielu względów nie zamierza zrealizować tego zadania. Zarząd (i to na serio!) podał to jako powód rozwiązania mazowieckiego oddziału. Oczywiście, jest to skutek zbyt silnej identyfikacji członków zarządu z systemem kapitalistycznym, w którym za odmowę realizacji polecenia szefa, próbę dyskusji - zwłaszcza wtedy, gdy się w tej dyskusji wygrywa - pracownik po prostu wylatuje z roboty.
2. Stowarzyszenie to nie partia polityczna
Drugi problem, z jakim nie potrafili sobie poradzić członkowie zarządu ATTAC, to odróżnienie stowarzyszenia od partii politycznej lub też zakonu religijnego o zaostrzonym rygorze.Stąd ich absurdalne pomysły, by np. próbować zakazywać członkom stowarzyszenia pokazywania się na demonstracjach pod sztandarami innych organizacji niż tylko ATTAC.
3. Brak ogólnopolskiej debaty nad programem walnego zebrania
Wielokrotnie domagaliśmy się, zarówno drogą mailową, jak i np. w bezpośredniej rozmowie z D. Ciepielą w sierpniu Warszawie (przy świadkach) naszego uczestnictwa w przygotowaniach merytorycznych do walnego zebrania ATTAC, do czego jako członkowie stowarzyszenia mieliśmy pełne prawo. Tymczasem, mimo obietnicy złożonej przez D. Cie-pielę, zgodnie z którą miało dojść do szerokiej konsultacji z warszawskimi członkami ATTAC w sprawie programu zebrania, żadnej takiej dyskusji nie było. Ta sama sytuacja miała oczywiście już miejsce w ubiegłym roku.
4. Antydemokratyczne (i szkodliwe) decyzje o reprezentowaniu stowarzyszenia za granicą
Decyzje o tym, kto ma reprezentować stowarzyszenie za granicą podejmowane były w ATTAC Polska w sposób kompletnie zakulisowy i nieprzejrzysty. I nie chodzi tu nawet o liczne wojaże członków zarządu finansowane z pieniędzy zagranicznych ATTAC-ów, z których organizacja polska nie miata żadnych korzyści i o których czasami członkowie nawet nie wiedzieli. Oprócz wysyłania za granicę swoich przedstawicieli, często nie znających żadnego języka obcego, zarząd wybierał też do reprezentowania organizacji osoby spoza swojego grona, nie informując o tym członków stowarzyszenia.
Miało to katastrofalne skutki, czego najlepszym przykładem była zakulisowa selekcja reprezentanta ATTAC na spotkanie przygotowawcze do I Europejskiego Forum Społecznego we Florencji. Zarząd główny, przy udziale „doradców" związanych z pismem „Robotnik Śląski", bez wiedzy ówczesnego przewodniczącego ATTAC Mazowsze ani członków oddziału mazowieckiego wydelegował na to spotkanie członka ATTAC Mazowsze Filipa llkowskiego. F. llkowski pojawił się na spotkaniu przygotowawczym jako reprezentant Pracowniczej Demokracji której jest członkiem, „zapominając" na miejscu że jest delegatem ATTAC. a powołując się na fikcyjny komitet, który następnie całkowicie przejął kontrolę nad udziałem Polaków w Forum we Florencji. ATTAC nie pozbierał się po tej zagrywce (cała sprawa była zresztą ukrywana przez zarząd ATTAC przed członkami tak długo, jak się tylko dało, co tylko pogorszyło sytuację), i zademonstrował we Florencji rachityczną kilkuosobową delegację - daleko poniżej swoich ówczesnych możliwości. Cała ta sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby zarząd ATTAC zgodnie z zasadami obowiązującymi w ruchu alterglobalistycznym stosował przejrzysty i demokratyczny sposób wyłaniania delegatów na wyjazdy zagraniczne. Sekciarskie i hochsztaplerskie sposoby działania Pracowniczej Demokracji są bowiem doskonale znane w Warszawie i lokalny, demokratyczny wybór delegata (metoda ta ma swój bardzo głęboki sens, polegający m.in. na tym, że ludzie którzy od lat znają kandydatów dokonują znacznie lepszych wyborów niż osoby „wyznaczające" ich w biurokratyczny sposób z odległych miast) zapobiegłby katastrofie. Co najgorsze, lekcja ta niczego nie nauczyła winnych z zarządu głównego, którzy do dziś kontynuują opisany schemat antydemokratycznych, zakulisowych działań.
5. Antydemokratyczna i rozbijacka działalność zarządu ATTAC w Polskim Forum Społecznym
ATTAC Polska podpisał skład zasad Polskiego Forum Społecznego, ciała skupiającego wiele organizacji społecznych zaangażowanych na różne sposoby w walkę z neoliberalną globalizacją. PFS, zgodnie ze swoją kartą zasad, kieruje się w swojej działalności zasadami demokratycznymi i przestrzega przejrzystości podejmowania decyzji. Ewa Ziółkowska i Piotr Kawiorski działający w Forum z ramienia ATTAC dopuścili się jednak zatrważających przejawów kompletnego lekceważenia wewnętrznej demokracji również w tym gremium. Przenieśli oni brudne, odrażające metody stosowane przez siebie w stowarzyszeniu ATTAC na forum PFS, co wywołało zgodny sprzeciw pozostałych organizacji należących do PFS (z wyjątkiem „Robotnika Śląskiego", który wszedł z nimi w rodzaj koalicji na zasadzie „ja kryję ciebie, ty mnie"). W szczególności E. Ziółkowska i P. Kawiorski nie zastosowali się do demokratycznie podjętych - w procesie głosowania - decyzji o wyborze delegatów PFS na forum przygotowawcze do Genui. E. Ziółkowska świadomie wysłała w imieniu PFS kłamliwe informacje do francuskich organizatorów forum. E. Ziółkowska i P. Kawiorski najpierw oświadczyli, że przyznają sobie prawo veta w stosunku do uchwał PFS, a następnie - że w ogóle nie zamierzają respektować wyników głosowań PFS! W odpowiedzi na protesty delegatów z kilku organizacji społecznych, które posypały się po tym „wyczynie", wiceprzewodnicząca ATTAC obrzuciła upominających się o demokrację działaczy PFS rynsztokowym słownictwem. Przedstawicielom ATTAC udało się w praktyce rozbić z trudem zawiązany Komitet PFS. W obliczu swojej niepopularności w tym gremium publicznie twierdzili oni że ciało to nie istnieje i usiłowali dyskredytować pozytywną działalność pozostałych członków komitetu. W rezultacie swej rozbijackiej działalności w PFS doprowadzili oni do podziału delegacji polskiej na Europejskie Forum Społeczne.
6. Brak demokratycznej kontroli nad stroną internetową ATTAC
Treści pojawiające się na stronie internetowej stowarzyszenia od początku pozostają poza jakąkolwiek kontrolą wewnętrzną członków stowarzyszenia. Od swojego powstania zarząd mazowieckiego ATTAC zwracał się do zarządu głównego w sprawie demokratyzacji strony internetowej ATTAC - bez rezultatu. Jest całkowicie nienormalną praktyką fakt, że nie wiadomo nawet, kto personalnie zajmuje się prowadzeniem strony. Nazwiska administratora próżno tam szukać. W swej chorobliwej pasji kontrolowania całokształtu działalności ATTAC w Polsce, zarząd ATTAC nigdy nie umieścił, mimo naszych wielokrotnych starań o to, linku do strony internetowej ATTAC Mazowsze ani informacji, o jej powstaniu. Nigdy nie zmienił też formuły „pełnomocnicy regionalni" - wskazującej na uzależnienie oddziałów od siebie - na formułę „zarządy oddziałów" i nie podał do publicznej wiadomości składów zarządów oddziałów. Na stronie internetowej nie znalazły się też nazwiska członków głównego sądu koleżeńskiego ani głównej komisji rewizyjnej. Zarząd ATTAC używa ogólnodostępnej strony internetowej stowarzyszenia w jednym tylko celu: jako trybuny, z której bezkarnie może znieważać niewygodnych dla siebie członków stowarzyszenia.
Po tym, jak zarząd główny opublikował na stronie ATTAC w lipcu br. kłamstwa i oszczerstwa na temat oddziału mazowieckiego mające uzasadniać jego rozwiązanie, zarząd oddziału mazowieckiego przestał odpowiedź - domagając się jej publikacji. Zostało to zupełnie zlekceważone, choć odpowiedź była merytoryczna, odpowiadała na publicznie postawione zarzuty i podpisana była nazwiskami członków stowarzyszenia. W sposób sekciarski zarząd odmówił też publikacji sprostowania, jakie nadesłał w sprawie związków zarządu ATTAC z pismem „Obywatel" jego redaktor naczelny Remigiusz Okraska.
W sumie więc, do strony internetowej nie mają dostępu ani członkowie stowarzyszenia ATTAC, ani też żadne inne zainteresowane osoby. Jest to ewenement w ruchu anty/al-terglobalistycznym: którego cechą charakterystyczną powinna być otwartość na dyskusję, jak najszersze uczestnictwo społeczne w dialogu publicznym itd. Co szczególnie oburzające, strona internetową ATTAC posłużyła też kierownictwu stowarzyszenia jako trybuna do uprawiania propagandy otwarcie antylewicowej. Ogólne zebranie ATTAC Mazowsze już w listopadzie 2002 r. wystosowało zdecydowaną w swej treści odpowiedź na obłąkańczą prawicową nagonkę, rodem z „Gazety Polskiej", zamieszczoną na stronie stowarzyszenia. Jako pełnoprawni członkowie stowarzyszenia, domagaliśmy się publikacji naszego demokratycznie przyjętego oświadczenia. Oświadczenie nasze nigdy nie zostało jednak zamieszczone, nie otrzymaliśmy tez nigdy żadnej odpowiedzi w tej sprawie.
7. Niewyjaśniona sprawa infiltracji skrajnie prawicowej
Po ukazaniu się raportu działaczy niemieckich, ukazującego w fatalnym świetle caty zarząd ATTAC oraz po zdecydowanych działaniach ATTAC Mazowsze, zarząd ATTAC opracował krótką notkę w której nagle odciął się od współpracy z pismem „Obywatel" twierdząc, że takiej współpracy nigdy nie było. Oświadczenie to jest kompromitacją podpisanych pod nim osób, co natychmiast wykazał redaktor naczelny „Obywatela" Remigiusz Okraska, publicznie oświadczając, że istniała ścisła współpraca, również finansowa, między zarządem ATTAC a „Obywatelem". Fakt ten, w połączeniu z usilnymi zabiegami o to, by nie dopuścić do dyskusji na powyższy temat, odmowa zorganizowania zebrania walnego w Warszawie i wielokrotne odraczanie terminu tego zebrania (łącznie z celowym wprowadzaniem w błąd na temat miejsca i czasu w jakim miało się ono odbyć) niesłychanie obciąża członków kierownictwa ATTAC. Nic więc dziwnego, że za wszelką cenę starali się oni nie dopuścić do tego, by zebranie walne odbyło się w Warszawie, gdzie lokalna organizacja ATTAC (w odróżnieniu od kieleckiej i katowickiej) była i jest żywo zainteresowana w wyjaśnieniu tej sprawy.
8. Seksizm
Postawa zarządu ATTAC wobec problemu molestowania seksualnego jednej z działaczek ATTAC Łódź w czasie pobytu na spotkaniu przygotowawczym do EFS w Berlinie przez delegata OKP, popieranego przez P. Kawiorskiego oraz D. Zalegę, jest tak skandaliczna, że wręcz trudno w nią uwierzyć. Wydawać by się mogło, że sprawa równouprawnienia kobiet jest jednym z podstawowych zadań ruchu alterglobalizacyjnego. W praktyce jednak okazuje się, że w imię doraźnych korzyści politycznych działacze ci zlekceważyli seksistowskie zachowania jakich był świadkiem P. Kawiorski i D. Ciepiela, wyśmiali skargę pokrzywdzonej, a interwencje ze strony warszawskiego ATTAC w tej sprawie spowodowały agresję w stosunku do osób ośmielających się „atakować robotnika"! Środowisko zarządu ATTAC i redakcji „Robotnika Śląskiego" robiło wszystko, by w ogóle nie dopuścić do dyskusji nad postawionym problemem. W końcu „Robotnik Śląski" poza maiłem wysłanym przez D. Zalegę na listę PFS w obronie molestującego działacza, usprawiedliwiającym molestowanie kobiety robotniczym pochodzeniem sprawcy, wydrukował relację ze spotkania w Berlinie, ozdobioną fotografią skompromitowanego osobnika. Relację ozdobioną tym zdjęciem podpisali P. Kawiorski i S. Bekier (francuski korespondent „Robotnika Śląskiego"), również bardzo zaangażowany w jego obronę. Oświadczamy, że poczucie przyzwoitości nakazuje nam nie zapomnieć o tej sprawie i będziemy dochodzić ukarania winnego, mimo że jest to dla „Robotnika Śląskiego" i zarządu ATTAC wyjątkowo niewygodne.
 


Część trzecia

Oczywisty skutek -brak wyników

Wdziałalności społecznej należy przyjąć od początku założenie, że ludzie - w swej masie - nie są głupi. Jeśli zarząd stowarzyszenia, do którego ludzie wstępują po to, by walczyć o demokrację, prowadzi działalność bardziej antydemokratyczną niż Miller z Michnikiem razem wzięci, to jasne jest, że nikt w takim stowarzyszeniu nie będzie chciał działać. Bo w zasadzie po co? Po co narażać się na prześladowania ABW, poświęcać swój czas i energię, by być wykorzystanym do zaspokojenia niezdrowej żądzy władzy „liderów", którzy wykorzystują ideały i zapał młodych ludzi do realizacji swoich brudnych interesów?
Dlatego też polski ATTAC, który był wielką szansą dla polskiego ruchu alterglobalizacyjnego, dziś stoczył się w niebyt. Do organizacji tej w momencie jej powstawania zapisało się 200 osób. co stanowiło nie lada kapitał na wiecznie słabej polskiej scenie ruchu alterglobalizacyjnego. Liczebność wynikała z przystąpienia do tej organizacji różnych środowisk i wydawało się, że organizacja ta odegra rolę forum dialogu, współpracy, porozumienia, wymiany doświadczeń między osobami wywodzącymi się z różnych nurtów alternatywnych oraz zupełnie nowymi aktywistami. Jakim więc zawodem były kolejne miesiące funkcjonowania organizacji, w ciągu których została ona zawłaszczona przez niewielką, coraz bardziej izolująca się grupkę ludzi (na dodatek, co z czasem wyszło na jaw, o różnych niejasnych politycznych powiązaniach)! Kapitał początkowy został kompletnie zaprzepaszczony.

Przez trzy lata, w dobie masowych protestów antywojennych oraz demonstracji pracowników przeciwko atakom na prawa socjalne, nie tylko nie powstał żaden nowy oddział stowarzyszenia, ale i zanikły dotychczasowe. Tak więc, z naszych informacji wynika, że wbrew temu co na stronie internetowej twierdzi zarząd ATTAC, nie istnieje już oddział łódzki (rozwiązał się i zaprzestał działalności). Nie ma - co sam zarząd przyznaje - oddziałów w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu ani w Gdańsku. Jak twierdzi sam zarząd, z 200 osób pozostało w organizacji 20 - oczywiście nie licząc oddziału mazowieckiego (naszym zdaniem nawet i ten szacunek jest przesadzony). W tej tragicznej sytuacji, gdy istnieją jedynie oddziały w Warszawie, Kielcach i w Katowicach, zarząd decyduje się na utrudnianie działalności największemu i zdecydowanie najaktywniejszemu oddziałowi - mazowieckiemu, ogłaszając jego „rozwiązanie". Jest to działalność samobójcza.
A jeśli chodzi o konkrety? ATTAC jako organizacja byt praktycznie nieobecny na I Europejskim Forum Społecznym, co było niesłychaną kompromitacją stowarzyszenia. Obecnie ci sami ludzie, którzy do tej kompromitacji doprowadzili, są winni braku udziału członków ATTAC w przygotowaniach do II Europejskiego Forum Społecznego. Efekt jest taki, że polski ATTAC w czasie przygotowań do PFS nie zaproponował ANI JEDNEGO MÓWCY - ani wśród prelegentów na głównych forach, ani też na seminariach, ani nawet na poziomie warsztatów! W ostatniej chwili, bocznymi kanałami, z pominięciem demokratycznej procedury przez którą musieli przejść wszyscy kandydaci na mówców, E. Ziółkowska, przy pomocy mieszkającego we Francji korespondenta „Robotnika Śląskiego" (człowieka, który bezprawnie, wykorzystując fakt, że mieszka w Paryżu, mianował się samozwańczym reprezentantem polskiego ruchu alterglobalizacyjnego), wepchnęła się do zabrania głosu na forum, na którym ma przemawiać zupełnie inny prelegent. Jest to oczywisty skandal, tym większy, że E. Ziółkowska robi to wszystko w imieniu ATTAC Polska. Jest to też przejaw fatalnego wprost sposobu myślenia występującego u niektórych organizacji w Polsce, polegającego na chorobliwej potrzebie przedstawienia za granicą za wszelką cenę kompletnej fikcji, że w kraju działają.

Wspólne przygotowania do EFS proponowaliśmy zarządowi ATTAC już w maju, co zostało zlekceważone. Tymczasem do dnia dzisiejszego nie odbyła się żadna dyskusja wewnątrzorganizacyjna na ten temat! (Jedyne, co zaproponował niedawno zarząd ATTAC, to „własny autobus" do Paryża - co przeczy ustaleniom jakie zapadły na spotkaniu Koalicji FS i co jest działaniem de facto rozbijackim w stosunku do mozolnie wypracowywanych przez wiele miesięcy ustaleń). Tragicznie śmieszna jest złożona ostatnio przez zarząd propozycja „omawiania udziału ATTAC w EFS" na dwa tygodnie przed tym wydarzeniem - jest to o wiele za późno na jakiekolwiek przygotowania! Tymczasem przygotowania do EFS prowadzone są od roku przez wszystkie inne organizacje. Tyle jeśli chodzi o działalność na forum międzynarodowym.
Co do działalności w kraju to - jeśli to możliwe - wygląda ona jeszcze gorzej niż udział polskiego ATTAC-u w międzynarodowym ruchu. ATTAC Polska przez trzy lata swojego istnienia nie przeprowadził ANI JEDNEJ akcji ogólnokrajowej w żadnej sprawie. W mediach ogólnopolskich z ramienia ATTAC-u wystąpili dwukrotnie jedynie działacze warszawscy - raz grupowo w programie TV Polonia (długiej dyskusji na temat globalizacji) i raz w przewodnicząca oddziału Mazowieckiego w „Przeglądzie". Brak natomiast jakichkolwiek wystąpień medialnych członków zarządu krajowego. Nic nie wiadomo też o dokonaniach indywidualnych tych osób (publikacje, prelekcje, osiągnięcia naukowe, jeśli nie organizacyjne?) Nie lepiej wygląda sytuacja jeśli chodzi o media alternatywne, w których zarząd ATTAC Polska jest również zupełnie nieobecny. Jeden ATTAC Mazowsze zdziałał znacznie więcej, niż ATTAC Polska! (na temat naszej działalności patrz www.attac.any.pl ).Zarząd główny dysponuje zakupionym z dotacji zagranicznej sprzętem komputerowym. Nasuwa się pytanie, do czego sprzęt ten byt wykorzystywany, skoro przez trzy lata zarząd był w stanie wydrukować przy jego pomocy tylko jeden numer (przez trzy lata jeden numer!) cieniutkiego biuletynu w bardzo niskim nakładzie?



ATTAC Polska został zniszczony przez ignorancję, osobiste ambicje i niejasne powiązania polityczne ze skrajną prawicą osób, którym członkowie powierzyli pieczę nad tą organizacją. Osoby te nie dorosły niestety do zrozumienia tego, czym jest demokratyczne stowarzyszenie. Nasuwa się w tej sytuacji oczywiście pytanie, jak to się stało, że tak nieodpowiedzialni ludzie znaleźli się na tak odpowiedzialnych stanowiskach. Cóż, jest to doskonała nauczka na temat tego, jak nie należy budować organizacji alterglobalizacyjnej. Nie należy zaczynać od nakładania czapy, ale od budowania bazy, z której tylko w toku wspólnego działania mają szansę wytonić się autentyczni liderzy. Dziś widać, że struktura ogólnopolska może być konsekwencją łączenia się działań lokalnych, ale nie może być w stosunku do nich pierwotna, bo prowadzi to do absurdalnej sytuacji panoszenia się generałów bez armii, zdolnych do zarżnięcia organizacji po to tylko, by utrzymać swe stołki. Nikt z nas - członków zarządu mazowieckiego - nie startował nigdy w wyborach ogólnopolskich do zarządu, gdyż mieliśmy tę skromną świadomość, że pretendując do kierowania innymi, należy najpierw sprawdzić się w budowaniu i rozwijaniu własnej organizacji i samemu wykazać jakimiś osiągnięciami. Nadal tak uważamy, i co więcej sądzimy, że inni również powinni wziąć sobie tę naukę do serca.

W obecnej sytuacji oczywistym jest, że ATTAC trzeba budować w Polsce od nowa. Jedynym uczciwym i sensownym rozwiązaniem jest oddolne tworzenie lokalnych organizacji ATTAC-u. Ludzie, którzy chcą działać, muszą organizować się na swoim terenie, nie nękani przez nieudolny i pasożytniczy zarząd główny, który nie działając i nie mając żadnego kontaktu z członkami organizacji, szkodzi na dodatek rozwojowi organizacji. Dobór liderów ogólnopolskich będzie mógł mieć miejsce dopiero na podstawie osiągnięć lokalnych. Dziś takie wybory nie miałyby żadnego sensu - bo trudno, by w 40 milionowym kraju 20 osób powoływało „zarząd ogólnopolski" Jak powiedział Tytus do A'tomka, widząc jego dwuosobową drużynę podwórkową - „A'tom, możesz już sobie zdjąć ten medal". Gdyby dziś ktokolwiek - z Kielc czy Katowic - obwołał się zwierzchnikiem działaczy warszawskich czy wrocławskich albo poznańskich, byłoby to po prostu śmiechu warte, bo na dziś nie ma działacza dysponującego na skalę ogólnopolską zaufaniem osób, którym bliska jest idea ATTAC. Dlatego też my, działacze ATTAC Mazowsze, decydujemy się na jedyne możliwe w obecnej sytuacji rozwiązanie - wyodrębnienie ze skompromitowanej i fikcyjnej struktury ogólnopolskiej i rozwijania ATTAC Warszawa, dysponującego doświadczeniem działania z ramach ATTAC Polska, jako samodzielnego i niezależnego stowarzyszenia.
Odbyliśmy już w tej sprawie rozmowy z działaczami organizacji ATTAC w innych krajach, którzy w pełni zgadzają się z naszą linią działania i okazali nam zrozumienie i wsparcie. Nasz ATTAC będzie otwartym, przejrzystym i autentycznie demokratycznym ruchem. Warszawski ATTAC już wybrał. Wybrał trudną, ale uczciwą drogę. Proponujemy tym nielicznym aktywistom ATTAC, którzy jeszcze pozostali w tej organizacji, również przyjęcie żmudnej strategii zbudowania najpierw zaczątku ruchu społecznego w swoich lokalnych społecznościach. W obecnej sytuacji bowiem wyłanianie w kręgu kilkunastu osób „władz krajowych" de facto nie istniejącego stowarzyszenia byłoby postępowaniem podług zasady: „choćby zostało nas i trzech, ale będziemy prezesami". Tworzenie takiej tragikomicznej fikcji istnienia ogólnopolskiego ATTAC-u tylko na potrzeby zachodnich organizacji ATTAC pogłębiałoby tylko dyskredytację idei ATTAC w Polsce, za którą to dyskredytację są odpowiedzialni członkowie zarządu głównego.
 

Zarząd ATTAC Mazowsze
www.attac.any.pl
attac@poczta.onet.pl