Artykuł ten ukazał się w numerze 4 Jedności Pracowniczej, był to ostatni numer JP przed rozwiązaniem Ofensywy Antykapitalistycznej. Choć tekst ukazał się rok temu, to jest nadal aktualny, dlatego publikujemy go na 86 rocznicę Rewolucji Październikowej.


Florian Nowicki

Ważna rocznica
 


Niedawno minęła 85 rocznica Rewolucji Październikowej. Pamięć o tym wydarzeniu od wielu lat dzieli lewicę. Spór o ocenę rewolucji rosyjskiej to nie tylko spór o historię. To przede wszystkim spór o przyszłość - spór o to, jaką drogą powinien kroczyć współczesny ruch robotniczy.
Prawda o Rewolucji Październikowej jest bolesna dla socjaldemokratów. Zadaje ona kłam głównemu ich mitowi, głoszącemu, że klasa robotnicza nie jest zdolna do przejęcia władzy i przeobrażenia społeczeństwa, a jedyne, co może ona osiągnąć, to ulepszyć kapitalizm (przez głosowanie na socjaldemokratów). Socjaldemokratom zależy na tym, by utrzymać ludzi pracy w stanic politycznej bierności - by umocnić wśród nich przekonanie, że są skazani na kapitalizm, a jedyna metoda walki jest kartka wyborcza. Tylko wtedy mogą oni kontrolować ruch robotniczy. Kiedy zaś robotnicy stają się rzeczywiście aktywną siłą polityczną, kiedy tworzą własne, niezależne struktury polityczne (rady robotnicze, komitety fabryczne, ponad-zakładowe komitety strajkowe itd) -wpływy sacjaldemokratów są zagrożone. Robotnicy dochodzą w takich sytuacjach do przekonania, że droga ich wyzwolenia nie wiedzie przez kapitalistyczne parlamenty, ale przez masową walkę polityczną w zakładach pracy, na osiedlach i ulicach.
Rzetelna wiedza o tych momentach historii, kiedy klasa robotnicza realnie dochodziła do głosu, jest wiec niewygodna dla socjaldemokratów. Jest im na rękę, że ludzie zazwyczaj utożsamiają Rewolucję Październikową ze stalinizmem, że powszechnie kojarzy się ona z wojskowym puczem. Dzięki temu mogą oni np. wmawiać ludziom, że walka z kapitalizmem wiedzie w prostej linii do totalitaryzmu.
Tymczasem Rewolucja Październikowa nie miała nic wspólnego z jakimkolwiek puczem. Centralnym wydarzeniem tej rewolucji było przejęcie władzy w Rosji przez rady robotnicze, chłopskie i żołnierskie - masowe i demokratyczne organizacje reprezentujące pracującą i uciskaną większość mieszkańców tego kraju. Celem robotniczego powstania w Piotrogrodzie [które wkrótce rozszerzyło się na inne obszary Rosji) było umożliwienie radom przejęcia pełni władzy z rąk kapitalistyczno-obszamiczego rządu - poprzez jego rozbrojenie. Władza rad nic była wynikiem żadnej manipulacji, ale świadomą decyzją rosyjskiej klasy robotniczej, która po kilku miesiącach od Rewolucji Lutowej zorientowała się, że -wyłoniony w wyniku tej rewolucji - kapitalistyczny Rząd Tymczasowy nie jest w stanie zrealizować ani jednego z rewolucyjnych postulatów. Robotnicy uświadomili sobie, że nikt im nic nic da, jeżeli oni sami nie przejmą politycznej inicjatywy. Naciskanie na rząd kapitalistyczny, aby spełnił żądania ludu - okazało się bezskuteczne. Jedyną droga prowadzącą do zrealizowania ludowych postulatów było zatem przejęcie władzy przez rady, a także ustanowienie robotniczej kontroli w fabrykach.

Późniejsza degeneracja biurokratyczna państwa radzieckiego nie może nam przesłaniać prawdy o wydarzeniach z roku 1917. Ukształtowmiic się reżimu stalinowskiego nie było kontynuacją Rewolucji Październikowej, ale jej zaprzeczeniem. Warunkami sprzyjającymi utracie władzy przez robotników i biurokratyzacji państwa radzieckiego były przede wszystkim: izolacja młodego państwa radzieckiego (zaatakowanego militarnie przez kilkanaście państw kapitalistycznych), rozbicie rosyjskiego proletariatu i zniszczenie przemysłu (w wyniku wojny z obcą interwencją).

Budowa nowego społeczeństwa socjalistycznego w Rosji była ściśle uzależniona od rozwoju rewolucji światowej. Rewolucja światowa ponosiła jednak klęskę za klęską -w wyniku zdrad kierownictwa międzynarodowego ruchu robotniczego. Pomimo, iż fala rewolucyjnych wystąpień robotniczych objęła olbrzymi kawał świata.

Pytanie o przyszłość walki klasowej na świecie - wiążące się z Rewolucją Październikową - brzmi: czy ludzie pracy powinni już dziś organizować się w partie, w ramach których mogliby się odpowiednio przygotować do przejęcia władzy w momencie kryzysu kapitalizmu, czy też powinni oni poprzestać na bieżącej działalności związkowej i raz na cztery lata głosować na partie, które obiecują im, że załatwią coś dla nich (bez aktywnego udziału samych zainteresowanych: ludzi pracy)?

Od wielu dekad ruch robotniczy na świecie idzie tą drugą drogą - drogą socjaldemokratyczna. Efekty widoczne są jak na dłoni. Jeszcze 30 lat temu socjaldemokraci budowali w niektórych krajach tzw. „państwa dobrobytu". Oczywiście w państwach tych nie rozwiązano podstawowych problemów ludzi pracy, nie zlikwidowano wyzysku i biedy, ale jakoś tam ograniczono niektóre negatywne aspekty kapitalizmu (było to o tyle możliwe, że istniał straszak na kapitalistów w postaci Związku Radzieckiego). Teraz socjaldemokraci nie obiecują nawet tego. Są dziś zwykłymi liberałami. Można się więc: zapytać, co będą mieli do zaoferowania jutro? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że ci, którzy jeszcze niedawno obiecywali robotnikom, że załatwią coś dla nich (ale bez nich) - dziś kroczą na czele światowej ofensywy neoliberalizmu i okradają łudzi pracy z wywalczonych przez nich wcześniej praw i zabezpieczeń.

Warto wyciągnąć wiec chyba stad wniosek, że strategia ufania partiom, które obiecują, że załatwią coś dla robotników (ale bez ich udziału), obliczona jest na ciągłe cofanie się - wycofywanie się świata pracy na coraz mniej korzystne pozycje w stosunku do świata kapitału. Ci, którzy składają robotnikom różne obietnice, licząc na ich głosy w wyborach obiecują już coraz mniej. A organizacje, które kiedyś miały aktywnie zabiegać o interesy ludzi pracy - w wyniku tej biernej strategii pogrążyły się w biurokratycznym paraliżu (zdemoralizowane iDartic socjaldemokratyczne i część ruchu związkowego).
Wydaje się wiec, że jedynym antidotum rui cofanie się świata pracy ku XIX wiecznemu kapitalizmowi, jest całkowita zmiana strategii Dotychczasowa strategia minimalnych żądań i bierności ludzi pracy w walce o swoje interesy musi być zastąpiona strategią ofensywną - strategią aktywizującą jak najszersze warstwy świata pracy.
Ruch robotniczy musi odkurzyć, przemeblować i przeorientować swoje organizacje. Tak, by sprzyjały one politycznej aktywizacji pracujących, by umożliwiały wspólną, solidarną walkę luda pracy o swoje jednolite, klasowe interesy - stojąc- ponad egoizmami branżowymi, lokalnymi itd. A te wspólne klasowe interesy ogniskują się wokół kwestii władzy. Przed pracującymi stoi zadanie wywalczenia ekonomicznej i politycznej hegemonii w społeczeństwie.
Klasa robotnicza - co potwierdziła min. Rewolucja Październikowa - jest siłą zdolną do kierowania gospodarka i państwem. Jej rządy byłyby korzystne dla zdecydowanej większości społeczeństwa, spychanej na margines w wyniku podtrzymywania przy życiu systemu kapitalistycznego. Tylko kierowanie żydem ekonomicznym przez samych pracujących może zagwarantować przystosowanie gospodarki do potrzeb zwykłego człowieka. Tylko w ten sposób można wyeliminować zysk, jako podstawowy motor wszelkiej działalności ekonomicznej. Tylko tą drogą można zapewnić demokrację realną -demokrację dla każdego człowieka pracy. Tylko demokratyczne struktury władzy oparte na zakładach pracy, odwoływalne i kontrolowane przez tych, którym mają służyć - doprowadzić mogą do podporządkowania państwa pracującemu społeczeństwu. Taki właśnie program przyświecał rosyjskiej Rewolucji Październikowej. Program ten wiązał się ściśle z - krzewioną wśród robotników przez bolszewików - strategią masowej walki klasowej i rozwijania jak najszerszej samoorganizacji ludzi pracy.
Od tego, czy ruch robotniczy powróci do tej strategii i do tego programu, zależeć będzie, czy zdoła on przejąć polityczną inicjatywę, odzyskać utracone zdobycze i przygotować się do przejęcia władzy w momencie osłabienia kapitalizmu, czy też dalej będzie się on cofał na - z góry wyznaczane mu przez burżuazję - pozycje.
Florian Nowicki