W sprawie Międzynarodówki
"... po krachu II Międzynarodówki, kiedy nagle wszystko w międzynarodowym ruchu robotniczym rozleciało się jak domek z kart, Lenin... po pierwsze postanowił odbudować nową Międzynarodówkę".
Ładnie powiedziane, szkoda tylko, że to nieprawda. Między rozpadem II Międzynarodówki a zbudowaniem Międzynarodówki Komunistycznej Lenin, bagatela, pokierował Rewolucją Październikową. Dla Danieluka to zapewne nieistotny szczegół. Rewolucja Październikowa została przeprowadzona pomimo nieistnienia międzynarodowego ciała koordynującego i to przeprowadzona skutecznie. A dopiero dzięki skutecznej rewolucji Lenin i jego współtowarzysze osiągnęli wystarczający autorytet, aby móc zbudować nową Międzynarodówkę.
W okresie władzy Stalina, owa międzynarodówka z całym jej centralizmem (stosownym dla "rewolucjonistów", a bez przejmowania się pogardliwie potraktowaną przez Spartakusowców "demokracją") przyniosła więcej szkody niż pożytku ruchowi robotniczemu na świecie powstrzymując w nie mniejszym stopniu niż socjaldemokracja proces rewolucyjny.
Jeśli więc mówimy o potrzebie istnienia organizacji międzynarodowej, to powinniśmy sprawę rozpatrywać w sposób konkretno-historyczny, po marksistowsku, a nie zastępować analizę schematami sprowadzającymi się do żonglowania cytatami z podręcznych wypisów, albowiem pohukiwanie nigdy nie zastąpi argumentów i tylko ośmiesza pohukujących.
W naszym tekście akcentujemy to, że nie da się powołać międzynarodówki aktem arbitralnej decyzji. Musi ona wynikać z samej walki klasy robotniczej. W przeciwnym wypadku, nawet komitet składający się z samych mędrców nie uchroni takiego ciała przed czy to zwyrodnieniem, czy to bezsilnością (najlepszym tego przykładem jest IV Międzynarodówka).
Jak dotychczas żadna z udanych rewolucji nie była przeprowadzona zgodnie z zaleceniami międzynarodówki, w żadnym z przypadków podmiotem rewolucji nie była międzynarodowa partia. Czy to oznacza, że nie byłoby korzyści z pomocy ciała posiadającego doświadczenie i środki mogące wspomóc działalność rewolucyjna w danym kraju? Oczywiście, że nie i nie o to chodzi, choćby Spartakusowcy udawali, że ich międzynarodowy duch uniemożliwia im zrozumienie tekstów pisanych w ojczystym języku - za trudna składnia polska czy może jakieś idiomy. Chodzi o to, że organizacje międzynarodowe, szczególnie jeśli jest ich wiele i konkurują między sobą zamiast pokazać na własnym przykładzie, że takie działanie, jakie proponują prowadzi do jedności i skuteczności, usiłują narzucać swoje rozdwojone lub roztrojone jaźnie ruchom miejscowym. Zamiast internacjonalistycznej pomocy, sieją rozproszenie i nienawistną rywalizację wśród grup chcących być rewolucyjnymi.
Można założyć idealistycznie, że taka partia międzynarodowa w walce z kapitalizmem ma większe możliwości skoordynowania wystąpień rewolucyjnych, rzecz w tym jednak, że jak na razie żadnej z międzynarodowych partii nie było to dane. Pomysły na skoordynowanie tych wystąpień napotykają na nieprzezwyciężone trudności i to zarówno te wewnętrzne (brak ogólnie uznanych autorytetów i sprawdzonych kadr), jak również te zewnętrzne.
Nie kwestionujemy potrzeby tworzenia struktur międzynarodowego ruchu robotniczego. Naszym zdaniem jednak dotychczasowe doświadczenia dobitnie pokazały, że tak naprawdę tylko krajowe kierownictwo rewolucyjnej organizacji zdolne jest trafnie rozpoznać sytuację. I to do niego i do krajowych organizacji rewolucyjnych należy wybór metod i dróg przezwyciężenia kapitalizmu. Poszukiwanie słabego ogniwa w systemie kapitalistycznym nie może się odbywać ani na zasadzie dyrektyw partii międzynarodowej, ani na zasadzie prób i błędów, zbyt duże są tego koszty. W każdym przypadku decyzja taka musi być uwarunkowana rozwojem sytuacji na danym obszarze świata. Dopiero zwycięska rewolucja stanowi przyczółek do budowy nowej międzynarodówki, ponieważ tyko wówczas miejscowe kadry rewolucyjne mają wystarczający autorytet i potencjał do koordynowania kolejnych wystąpień. Są również zdeterminowane rozszerzeniem rewolucji, gdyż tylko to stanowi gwarancję ich przetrwania. Tylko wówczas taki kraj staje się "ojczyzną proletariatu", którą inne partie robotnicze mają za własną, robotniczą sprawę. Międzynarodówka nie może równać do kapitalistów i kapitału, który ma w swojej dyspozycji środki militarne i finansowe umożliwiające dyktat i łamanie opornych. Jej możliwości oddziaływania są zatem ograniczone do dobrowolności członkostwa, autorytet natomiast może wynikać jedynie z faktycznych osiągnięć zarówno na niwie teoretycznej, jak i praktycznej. Przypadki odmienne to anomalie.
Nie wydaje się, aby obecnie jakikolwiek ośrodek mógł poszczycić się takimi osiągnięciami. Niewykluczone jest jednak, że sukcesy takich lub innych partii robotniczych, choćby połowiczne, o charakterze reformistycznym, pozwolą tym ugrupowaniom odbudować międzynarodówkę. Prawdopodobieństwo jednak, że ta międzynarodówka będzie miała charakter rewolucyjny, wydaje się znikome. Przypuszczalnie dojdzie wówczas, w przeddzień rewolucji, do kolejnych rozłamów i dezorganizacji całej sceny politycznej. Znów okaże się, że pojawią się jacyś bolszewicy, którzy w rzeczywistości będą stanowili rewolucyjną mniejszość partii robotniczej.
Proces rewolucyjny może zresztą przebiegać całkowicie odmiennie i poza zasięgiem dowolnych odłamów międzynarodówek i partii międzynarodowych. Dopiero w toku przeciągającej się rewolucji może się ukształtować partia zdolna doprowadzić do jej zwycięstwa. Jej międzynarodowe umocowania są wielką niewiadomą.
Nie znaczy to jednak, że również na tym etapie nie ma potrzeby tworzenia międzynarodowych ośrodków ruchu robotniczego, nie ma potrzeby koordynacji walk robotniczych i wymiany doświadczeń, że nie obowiązują zasady internacjonalizmu.
Sądzimy wszakże, że do czasu kolejnej zwycięskiej rewolucji mało prawdopodobnym jest powołanie ponadnarodowych ciał rewolucyjnych, które kierując się zasadami centralizmu demokratycznego, poprowadzą "bój nasz ostatni". Niezmierne trudności są również z utworzeniem robotniczych organizacji krajowych i choć tutaj zasady centralizmu nie sposób kwestionować, to zgoła odmiennie przedstawia się sprawa budowy takiej organizacji. Nic bowiem nie wskazuje na to, że centralizm demokratyczny jest w stanie zastąpić demokratyczne debaty, dyskusje, które poprzedzać muszą stosowne przegrupowania na scenie politycznej. Tym bardziej nierealna staje się alternatywa tych przegrupowań, gdy na scenie nie ma partii robotniczych i zanika ruch robotniczy. W jego miejsce zaś, szczególnie w Europie, wchodzą nowe ruchy społeczne, których bazą nie jest klasa robotnicza wykazująca się skłonnościami kolektywistycznymi. Wchodzą natomiast grupy społeczne, które cechuje mocno rozwinięty indywidualizm i presja tych grup ma niebagatelny wpływ na klasę robotniczą, co w znacznym stopniu dezorganizuje działanie partii uznających zasadę centralizmu demokratycznego. Partie takie stają się wyobcowane w środowisku, w wielu przypadkach mają charakter sekciarski. Można by zatem uznać, że dopiero w sytuacji rewolucyjnej i przedłużających się cykli koniunkturalnych kapitalizmu (fazy kryzysu), kiedy okres schyłkowy i barbarzyński tego systemu staje się wręcz namacalny, możliwe jest przełamanie obecnych trendów. Do tego czasu pozostają nam w znacznym stopniu rozważania teoretyczne o konieczności budowy scentralizowanej partii robotniczej i dyktatury proletariatu oraz praktyczne działania na rzecz budowy klasowych związków zawodowych i partii robotniczych, których charakter nie gwarantuje sukcesu, a jedynie pozwala działać w nich nurtom czy tendencjom rewolucyjnym zyskującym w ten sposób doświadczenie i wpływy w klasie robotniczej.
Aby istniała możliwość działania takich tendencji, platform, nurtów, a nawet frakcji, niezbędne jest przestrzeganie zasad demokratycznych. To połączenie organizacji robotniczych o charakterze demokratycznym z zalążkami bojowych organizacji proletariatu jest pewną dialektyką wzajemnego przenikania się. Dopiero w sytuacji rewolucyjnej organizacje (tendencje) scentralizowane mogą i muszą uzyskać przewagę i zapoczątkować przegrupowanie w ruchu robotniczym o charakterze rewolucyjnym. Nie jest samoistnym celem rewolucyjnych organizacji robotniczych trwanie w izolacji od całej reszty ruchu robotniczego, choć w konkretnych przypadkach możliwy jest rozwój równoległy, np. w sytuacjach, w których wykluczone jest działanie legalne organizacji robotniczych, jak to miało miejsce w Rosji czy w Polsce pod zaborem rosyjskim i w II RP. W przypadku państw, gdzie działalność partii robotniczych była legalna i nieskrępowana, nurty rewolucyjne mogły się rozwijać wewnątrz względnie masowej partii robotniczej.
Z czym będziemy mieli do czynienia w Polsce, jak będą przyjęte organizacje klasowe przez młode państwo burżuazyjne - zależeć będzie od stabilności ustroju i państwa. Jeśli okaże się, że rozwój takich organizacji z mety destabilizuje sytuację, nie możemy liczyć na ich zalegalizowanie. Wówczas zadość stanie się "tradycji".
ex. GSR
4 listopada 2003 r.