Pożegnanie z WGR

 

 

Na wstępie chce napisać, że decyzja o ostatecznym zerwaniu z WGR i napisaniu tego teksty była dla nas trudna i cały czas odkładana na potem. Cały czas, przez te kilka miesięcy współpracy z WGR, łudziliśmy się, że może jeszcze WGR i jej lider Iwo się zmienią. Lewica bez cenzury promowała WGR od kiedy powstała czyli w kwietniu 2003. Na LBC puszczany był każdy tekst WGR i informowaliśmy o każdej akcji (choć było ich nie wiele) WGR. Ludzie tworzący WGR byli członkami i sympatykami Ofensywy Antykapitalistycznej, dlatego też LBC życzliwie patrzyła na inicjatywę Iwa.

 

Dlaczego poparliśmy WGR ?

 

Przyczyn było kilka. Pierwszą z nich była ogromna energia i zapał lidera WGR – Iwa, który informował nas o swoich planach i ludziach, którzy go wspierają. Iwo więc mówił, że na pierwszomajowy pochód  2003 sprowadzi 100 osób, które będą skandować jego rewolucyjne hasła i śpiewać „Międzynarodówkę”.  Wielkich planów Iwa było więcej. Choć od początku podchodziliśmy do jego inicjatywy sceptycznie to zawsze gdzieś w głębi serca istniała iskierka nadziei „a może mu się uda?”. Drugą zaś przyczyną poparcia dla WGR była początkowa jedność polityczna. Gdy rozpadała się OA, to główny spór dotyczył różnic taktycznych i stosunku do przemocy. Iwo od początku popierał kampanię przeciw FMUP i był jedną z bardziej aktywnych osób 15 lutego. Kiedy więc po rozpadzie OA były prowadzone rozmowy polityczne z Iwem to mówił: „słuchajcie niedługo założę grupę...” i gdy o niej mówił to wyglądało to całkiem nieźle. Iwo stawiał na aktywność na ulicy. Metodą walki miała być akcja bezpośrednia. Gdziekolwiek robotnicy walczyli by z policją tam mieli być bojówkarze WGR. Reformiści, liberałowie i faszystowskie ścierwo – mieli być atakowani gdy tylko wyjdą na ulicę itd. Tak Iwo opisywał swoją przyszłą grupę. W naszych oczach WGR miał być organizacją do której mogą wstępować wszyscy, którzy wchodzą na LBC. Gdyby Iwo zrealizował to co nam obiecywał to nadal byśmy z nim współpracowali, a Iwo i WGR cieszyliby się autorytetem i poparciem klasy robotniczej. 

 

Dlaczego nie wyszło ?

 

Zanim zaczniemy omawiać po kolei wszystkie żenujące klęski WGR, to zadajmy sobie pytanie „czy WGR mógł odnieść sukces?”. W moim przekonaniu było to możliwe. Wystarczy popatrzeć na radykalizację nastrojów polskiej klasy robotniczej. Idą strajki, a walki na ulicach są coraz bardziej agresywne. Już nikogo nie dziwi gdy robotnik rzuca koktajlem mołotowa w policję. Okupacja Iraku i bohaterski opór irackich partyzantów sprawia, że nastroje antyimperialistyczne w Polsce rosną. Dlatego też powinna powstać grupa, która na demonstracjach potrafi bronić się przed policją. Grupa, która nie będzie uciekać na widok policyjnych pałek lub gdy poczuje gaz łzawiący.  Przyczyny klęski WGR nie tkwią więc w założeniach – a w wykonaniu. Pierwszym i najważniejszym błędem były metody działania niezgodne z założeniami WGR. Iwo, lider WGR, całą swoją bojową działalność prowadził właściwie za pośrednictwem internetu. Iwo nie zrozumiał tego, że jeśli chce zbudować inną organizację – to jego metody działania też muszą być inne. Organizowanie czatów, rozmowy przez Gadu Gadu, reklamowanie strony WGR na różnych portalach internetowych, polemiki w księgach gości czy spamowanie – nie są drogą do zbudowania grupy stosującej akcję bezpośrednią. Taka grupa może powstać tylko z ludzi, którzy siebie dobrze znają i którzy mają doświadczenie w walkach ulicznych. Nabór do grupy powinien być prowadzony przede wszystkim z ludzi, którzy przychodzą na te same demonstracje (strajki, blokady itd.) co członkowie WGR. Gdy 15 lutego przegoniliśmy FMUP to przyłączyło się do nas kilku ludzi, wcześniej nam w ogóle nie znanych. Iwo to dobrze zapamiętał i gdy rozmawialiśmy przed powstaniem WGR – to właśnie tak chciał działać. Niestety to co robił nie miało nic wspólnego z tym co mówił. Iwo konsekwentnie ignorował wszystkie nasze rady i budował grupę „po swojemu” prowadząc działalność rewolucyjną w internecie. Walcząca Grupa Rewolucyjna jest więc pogardliwie nazywana "Wirtualna Grupa Rewolucyjna". Efektem tego jest organizacja, która ma pojedynczych członków w różnych miastach w całej Polsce, którzy znają siebie tylko z internetu. Co z tego, że Iwo mówi, że jest ich trzydziestu (choć liczby jakie podaje cały czas są różne). Skoro w żadnym mieście nie ma sekcji, która może podjąć realne działanie. Ostatnio Iwo podał informację, że w różnych miastach zostały rozlepione plakaty przez pojedynczych członków. Rozlepianie plakatów, które można robić indywidualnie to jak na razie jedyne co WGR może robić.

Powstał więc absurdalny twór. Grupa, której domeną miały być akcje bezpośrednie, ani razu takiej akcji nie przeprowadziła. Bo jak skutecznie zaangażować się w jakąś walkę –jeśli wszyscy członkowie WGR mieszkają gdzie indziej i po prostu nie potrafią się zebrać. Najbardziej bojowy i radykalny rewolucjonista, za jakiego uważa się Iwo, który ma pełno kombatanckich opowieści jak to walczył z policją, stworzył organizację, która prawdziwej walki nigdy nie podjęła i nie podejmie. Iwo nie rozumie, że nie można całe życie się przechwalać. Życie szybko weryfikuje różne kłamstwa co kończy się brakiem zaufania lub całkowitym zerwaniem kontaktu.

 

Kalendarium "działalności" WGR

 

Zaraz po powstaniu organizacji ukazała się gazeta WGR – „Czerwony płomień” a artykuły z niej są dostępne na stronie internetowej WGR. Gazetę tą już wielokrotnie na LBC opisaliśmy więc nie będziemy się powtarzać. Mówiąc krótko, gazeta ta nie ma nic wspólnego z walką klas i była po prostu kompromitacją. Równie żenujące było tłumaczenie Iwa. Gdy dostał pytanie „Dlaczego artykuły reformistyczne i opisujące podbój kosmosu znalazły się w gazecie rewolucyjnej?” to odpowiedział, że przeczytał je dopiero potem gdy wyszły z druku. Ponieważ jednak była to pierwsza gazeta robiona przez Iwa (na szczęście redagowaniem gazety w OA zajmowali się inni) to potraktowaliśmy go ulgowo licząc, że każdy następny numer będzie lepszy.

Pierwszą uliczną akcją WGR było zrywanie plakatów Inicjatywy Stop Wojnie w sprawie anty okupacyjnej demonstracji. Inicjatorem akcji był sekretarz generalny Nowej Lewicy – Partyka, który odwiedził Iwa pod koniec kwietnia oferując interes. „WGR pozrywa plakaty konkurencyjnej demonstracji – to dostaniecie mikrofon na naszej.” Iwo który jeszcze rok temu dążył do zjednoczenia polskiej radykalnej lewicy – teraz zachował się jak mega sekciarz. WGR obok pozrywanych plakatów inicjatywy Stop Wojnie kleił swoje plakaty a później publicznie przyznał się do swojej „rewolucyjnej akcji”. WGR oczywiście się skompromitował a inicjator akcji Partyka pozostał czysty.

W końcu przyszedł dzień na który wszyscy czekali – 1 maj 2003 – tego dnia na ulice Warszawy Iwo miał wyprowadzić 100 swoich towarzyszy z WGR. Niestety akcja skończyła się kolejną klęską, a na pochód nie przyszedł nikt z WGR. Po tej demonstracji WGR wydał swoje słynne oświadczenie o „odwrocie taktycznym”, w którym poinformował, że WGR wyjdzie na ulice dopiero wtedy gdy wybuchnie rewolucja. 

Kolejne inicjatywy WGR też skończyły się klęską.  Szkoda czasu na recenzowanie wszystkich  pomysłów Iwa, które nigdy nie zostały zrealizowane. Nie było więc autokaru do Krakowa na przyjazd Busha, który Iwo miał zorganizować. Wakacyjny obóz partyzancki dla działaczy WGR też się nie odbył. Jednym słowem wszystkie inicjatywy, które wymagały udziału kolektywu zawsze kończyły się klęską. Faktem jest, że WGR przeprowadził kilka akcji propagandowych. Sprejowanie, plakatowanie czy rozlepiania wlepek to wszystko akcje, które wykonać może jedna osoba.  Należy więc pochwalić WGR za akcję przeciw Lidze Polskich Rodzin (podczas wizyty Langenorta) i rocznicy bitwy warszawskiej – ale to wszystko nie wystarczy. Jako LBC oczekiwaliśmy od WGR czegoś znacznie więcej.

 

Na czym polegała współpraca Iwa z LBC ?

 

Lewica bez cenzury powstała po demonstracji 15 lutego (choć powstanie strony było uzgodnione już 1 lutego po spotkaniu OA z GSR). LBC była na samym początku platformą dla rewolucjonistów z OA, którzy bezkompromisowo traktowali skurwysynów z FMUP. Na LBC toczyła się walka z pacyfistami wewnątrz OA i lewicową rodzinką, która spotykała się w siedzibie Unii Pracy na ulicy Brackiej. Na samym początku formuła strony odpowiadała Iwu i dlatego został osobą współodpowiedzialną za jej prowadzenie. Niestety szybko się okazała, że Iwo do tej roli się nie nadaję. Iwo to typowy generał bez armii, który chętnie dowodzi masami, ale rzadko robi robotę, która nie przynosi splendoru. Prowadzenie strony poświęconej teorii marksistowskiej wiążę się z poważnymi obowiązkami. Ponieważ strona jest codziennie aktualizowana, to trzeba poważnie pracować by zdobywać teksty. Trzeba więc pisać, tłumaczyć, skanować, szukać w internecie itd. Oprócz tego wszystkie teksty trzeba czytać... Iwo wielokrotnie dawał do zrozumienia, że on jest zbyt ważny i zbyt odważny by się zajmować takimi pierdołami. Najdzielniejszy polski rewolucjonista nie będzie tracił czasu na robotę dla inteligencików.  Pogarda dla pracy teoretycznej jest jedną z wielu przyczyn klęski WGR. Strona WGR powstała w kwietniu 2003 i do dzisiaj (listopad 2003) nie pojawił się tam żaden nowy artykuł. Pogarda dla rewolucyjnej teorii w WGR była jedną z wielu przyczyn, dla których zrywamy współpracę z tą organizacją. WGR miał być formą młodzieżówki (bez dorosłej partii), która szkoli przyszłych rewolucjonistów. Niestety Iwo bał się jak ognia wszystkich publicznych debat, dyskusji, polemik itd. Z góry zakładając „ja i tak jestem najmądrzejszy” systematycznie odrzucał wszystkie zaproszenia na różne dyskusje. Megalomania i pogarda dla żmudnej rewolucyjnej pracy powodują, że Iwo po prostu nie potrafi działać z innymi w ramach organizacji. Dlatego też szybko rola Iwa w LBC została sprowadzona do łacznika z WGR. 

 

Schizofrenia

 

Przyczyną wszystkich klęsk Iwa jest brak konsekwencji. Rzeczy, które Iwo mówi, nie zgadzają się z tym co Iwo robi. Oto kilka przykładów działalności Iwa, które pokazują, że ten człowiek sam sobie przeczy.  Iwo na demonstracje przychodzi z flagą Związku Radzieckiego, w klapie nosi radzieckie ordery i skanduje hasło „Nasza ojczyzna ZSRR”. Dziwi więc fakt, że fan ZSRR, jakim jest Iwo w 100 % akceptuje, antykomunistyczny artykuł homosovieticusa. Iwo ostatnio zaczął na czacie mówić (chciałbym się powołać na jakiś jego artykuł – niestety takich nie ma – bo jak już wcześniej pisałem Iwo gardzi pracą teoretyczną), że „ZSRR jest zły…”. Nie będę się tutaj spierał o klasową analizę ZSRR i biurokratyczną kontrrewolucję Stalina – chce tylko pokazać, że ktoś, kto kocha ZSRR i równocześnie go nie nawiedzi jest trochę chory. Innym przykładem schizofrenii jest stosunek do przemocy. Iwo lubi skandować też hasło „śmierć burżujom!”. Jest to jedno z moich ulubionych haseł i chwała Iwu, za to że tak krzyczy. Niestety równocześnie Iwo (w dyskusji na temat tekstów na LBC) twierdzi, że prawdziwa rewolucja komunistyczna może być tylko bezkrwawa. Jak można bezkrwawo zabijać burżujów? To już wie tylko sam Iwo. Iwo potępia całą lewicową rodzinkę za lewicową turystykę. I w pełni go w tym popieramy. Wielkie pieniądze wydane na transport mogły by zostać spożytkowane znacznie lepiej w kraju dla rozwoju walki klasowej. Niestety Iwo stosuje tutaj moralność Kalego (Kali ukraść dobrze, Kalemu ukraść źle). Gdy Iwo jeździ do Moskwy demonstrować w rocznice rewolucji październikowej to nie jest to lewicowa turystyka – tylko szerzenie internacjonalizmu. Gdy inni jeżdżą na lewicowe obozy zagraniczne to jest to złe. Gdy taki obóz organizuje Iwo – to już jest to dobre.

Rosyjscy współpracownicy Iwa to kolejny problem. Iwo dumnie wszystkim się chwali, że rosyjscy faszyści – limonowcy (Narodowi Bolszewicy) to jego przyjaciele. Iwo podziwia limonowców za „radykalizm haseł”. Bez znaczenia jest dla Iwa treść haseł i działalność limonowców.  Limonowcy nienawidzą Czeczenów. Domy Czeczenów w Moskwie są regularnie napadane przez bojówkarzy NB. Podpalenia, pobicia i hasła „zabić wszystkich Czeczenów” nie przeszkadzają wielkiemu internacjonaliście Iwu. Gdyby w latach trzydziestych Iwo działał w Trzeciej Rzeszy to pewnie byłby zachwycony radykalizmem haseł przyjaciół z NSDAP a takie bzdury jak prześladowania Żydów, „Noc kryształowa” itd. – go nie obchodzą.

 

Podsumowanie 

 

O wszystkich wadach Iwa i WGR można by pisać latami. Ale wszystko to jest mało ważne – wobec największego „grzechu” Iwa –pogardy dla klasy robotniczej. Robotników, którzy strajkują w sprawach ekonomicznych uważa za chciwych. „Co to za sztuka walczyć o wyższą pensje – rewolucjonistą jest ten kto zaczyna walczyć jeśli sytuacja ekonomiczna go do tego nie zmusza”. WGR nie ma kontaktów z klasą robotniczą i nie jest tutaj wyjątkiem. WGR jednak w odróżnieniu od innych – w ogóle tego kontaktu nie szuka. W przeszłości różne organizacje studenckie rozwiązywały problem zatrudniając się po prostu w fabryce. Tak powstała grecka organizacja 17 listopada (dziś 30 rocznica jej powstania), która choć wywodziła się w pokolenia 68 to składała się przede wszystkim z robotników. Iwo woli grać na skrzypcach na burżuazyjnych imprezach dla pani Kwaśniewskiej niż przymierać głodem w fabryce. Oczywiście tylko to co robi Iwo jest rewolucyjne. LBC nie może popierać organizacji, która główną siłę rewolucji komunistycznej widzi w szesnastoletnich zbuntowanych dzieciakach (w dodatku pochodzących z bogatych domów „których sytuacja ekonomiczna nie zmusza do działalności”). Decyzja o definitywnym zerwaniu współpracy z WGR ma bezpośrednio związek z dwoma faktami, które nie dawno zaszły. Pierwszy z nich to plakat WGR w 86 rocznicę Rewolucji Październikowej. Oto jego treść: „Walcząca Grupa Rewolucyjna, 86 rocznica Rewolucji Październikowej, W nocy z 24 na 25 października (6 na 7 listopada) lud wschodu z bolszewikami na czele, dokonał czynu wielkiego i odważnego. Podjął się próby całkowitego przekształcenia zbrodniczej rzeczywistości, wszczął dzieło piękne i nieznane. Proletariat okupił swe działanie wielką krwią. Nie dopuśćmy do tego aby to się powtórzyło.” Nie wiem co autor plakatu miał na myśli bo jest to bełkot. Jeśli jednak ktoś klei plakat w rocznicę jakiegoś wydarzenia i rzuca hasło „Nie dopuśćmy do tego, aby to się powtórzyło” to znaczy, że jest temu przeciwny. W tym wypadku WGR, współpracujący z antykomunistą homosovieticusem, obnażył swoje antykomunistyczne oblicze. Może i członkowie WGR popierają rewolucję październikową a antykomunistyczne przesłanie jest tylko efektem debilizmu Iwa – ale za głupotę trzeba ponieść karę – i jest to wystarczający powód by raz na zawsze zerwać współpracę z WGR.

 

Grupa na rzecz Partii Robotniczej

 

Drugim faktem, o którym już wspomnieliśmy było powstanie nowej organizacji – GPR (Grupa na Rzecz Partii Robotniczej). Do tej pory popieraliśmy WGR, ponieważ „nie było nic lepszego”. Teraz powstała nowa organizacja, która zamierza działać w klasie robotniczej. Ruszyła już strona GPR http://www.gpr.webpark.pl/ i choć jest jeszcze nie skończona – to zapowiada się całkiem interesująco. GPR podejmuje ryzyko wyjścia z kawiarnianej sekty (na poziomie której są wszystkie organizacje radykalnej lewicy) i próbuje budować partię robotniczą. Nie jest to grupa idealna. Jeśli GPR nie będzie realizował swoich celów programowych i tak jak wszyscy będzie działał tylko w ruchu studenckim – to na pewno będziemy ich krytykować. Nie mniej jak na razie życzymy GPR wszystkiego najlepszego. Oby inni brali z nich przykład i też ukierunkowywali swoją działalność na klasę robotniczą.

Dlatego też apelujemy do wszystkich  nie zrzeszonych czytelników LBC, a przede wszystkim do ludzi, którzy swoje pierwsze kroki stawiali w WGR by zapoznali się z programem GPR i nawiązali z tą organizacją kontakt. Nawet jeśli dalej będziecie członkami WGR to współpracując z GPR macie szanse nawiązać kontakt z klasą robotniczą – czego w WGR nigdy nie będzie.

A jeśli chodzi o WGR to szyld ten jest w naszych oczach całkowicie skompromitowany. WGR jest pośmiewiskiem i jego istnienie tylko szkodzi komunistom w Polsce. Mamy nadzieje, ze organizacja ta szybko zostanie rozwiązana. Współpraca z ludźmi z WGR na dzień dzisiejszy jest NIEMOŻLIWA. Może kiedyś jak rozwiążecie grupę i przemyślicie wszystko od początku i powołacie nową organizację, to jeszcze będziemy współpracować. Ale to już musi być nowa organizacja. Naprawdę nie prosimy was o wiele – wystarczy robić to co Iwo już raz wymyślił a do czego się nie zastosował. Skończcie z wirtualną dziecinadą i skupcie się na ulicznej działalności – to może w przyszłości odniesiecie sukces.

Iwo jako członek OA naprawdę świetnie spisywał się ze swoich zadań. Świetnie kleił plakaty, sprejował, głośno krzyczał na demonstracjach i dzielnie nosił sztandary Ofensywy. Z kolportażem gazety było już gorzej. Do tego trzeba wykazać się inteligencją – a Iwo szedł na łatwiznę i gazety rozdawał. Iwo jako działacz jest naprawdę dobry. Ale grupa bez rewolucyjnej teorii jest skazana na porażkę, zwłaszcza gdy jedynym teoretykiem grupy zostaje Iwo...