Ślepcy
Stopień upadku, degrengolady i zwykłego skurwysyństwa rządu niejakiego Millera wyznacza fakt, że w sytuacji codziennego nalewania dupy czarnym okupantom odważył się na antyspołeczną politykę odcinania podatników od wszystkiego, co z ich podatków rząd ze swej demokratycznej definicji powinien im refinansować. Ani przez moment Miller i jego wyalienowany rząd nie zawahał się narazić dziesiątkom milionów zaś panicznie boi się narazić dwudziestu pięciu tysiącom współwłodarzącym tu członkom polityczno- kościelnej dwuwładzy obcinając przy samej sutannie choćby Fundusz Kościelny. Tymczasem wyalienowanie tej zgrai dogadzających sobie pieczeniarzy, wydających setki i tysiące milionów na swoje wielkorządcze fanaberie osiąga szczyty. Dochodzi do kuriozum, kiedy prawica broni lewicowych imponderabiliów i socjalistycznych zdobyczy społecznych a lewica gotowa jest polec w obronie kościelnych przywilejów, zwykłej ciemnoty i kuriozalnych preambuł ze zgnilizną strupieszałego chrześcijaństwa w jądrze!!
Katastrofalne wyniki badań opinii społecznej, strajki, demonstracje, obelgi nie wywierają na Millerze i jego zadowolonej z siebie zgrai pieczeniarzy żadnego wrażenia- wiedzą, że przyszłe wybory „w cuglach” przegrają i najwyżej posiedzą sobie 4-letnią pauzę w ławach sejmu, w zarządach, spółkach i zbiorą dzięki temu „zasiadaniu” potrzebne miliony na kolejną kampanię obiecywania „gruszek na lewicowych wierzbach”. Zero wstydu, refleksji nad z jednej strony zobowiązaniami płynącymi z programu wyborczego, z drugiej ze zobowiązań, jakie przed rządem stawia konstytucja, przysięga sejmowa rządu i zwykła przyzwoitość. Zgraja kombinatorów „trzymających władzę” trzyma się mocno koryt i stołków i kudy do nich „Chińczykom” z „Wesela” Wyspiańskiego...Nie chcę krakać, ale kiedyś dojdzie w tym kraju- bo prędzej- później musi dojść- do rozlewu krwi na wielką skalę, do aktów terrorystycznej desperacji przypartego do muru społeczeństwa i oby to była krew sprzedawczyków zajmujących fotele władzy, mnożących owe fotele w postępie geometrycznym, z których potem wygodnie codziennie plują narodowi w twarz. Krew sprzedawczyków lewicowych ideałów, które ośmielili się bluźnierczo wypisać na swoich zbłaźnionych, wypłowiałych i dawno wyprowadzonych sztandarach.
Przy zgodnym milczeniu „czwartej władzy” (która jeśli czasem brzęknie coś o aferach z Krk w roli głównej to nigdy w kontekście porównawczym- bieda społeczna contra bogactwo Kościoła, zapewne dlatego by nie stać się zarzewiem nastrojów rewolucyjnych) trwa w najlepsze praktyka wyposażania Kościoła kat. we wszystkie dobra i przywileje oraz prawne zabezpieczenia bytu, których z dnia na dzień lewicowy rząd pozbawia naród, ciężko wypracowujący PKB. Ten trafia w ręce biurokratów i zdrajców i od tego momentu jego redystrybucja nijak się nie ma do proporcji wysiłku społecznego, włożonego przez obywateli w jego powstanie. Klasa trutni wspólnie z Czarną Warrozą opanowała zasoby polskiego ula i rządzi miodem, woskiem, pszczelim mleczkiem według swojego uznania, świadomie morząc miododajne robotnice na śmierć a pozostałym wciskając zwykły, wcale nie pszczeli kit swojego lewicowego niby- przejęcia się losem najuboższych.
Retorycznym staje się pytanie, kiedy taki ul szlag trafi i czy przezimuje on, by wiosną ze zdwojoną siłą wziąć się do zbioru kolejnego pożytku na kolejne trutniczo- urzędnicze roztrwonienie?? Każdy zdrowy- zaznaczam- zdrowy- ul po spełnieniu przez trutni ich obiecanek- macanek danych królowej wywala swoje trutnie z ula na zbity łeb, obcina skrzydła a wewnętrzne pasożyty bez względu na ich kolor zabija... Dlatego ród pszczeli trwa już kilkadziesiąt milionów lat i ani chybi przeżyje człowieka i jego piramidalną głupotę, pychę i arogancję władzy. By przetrwać musimy wreszcie wziąć przykład z tych pracowitych owadów i zacząć wywalać z naszego ula bezczelnych trutni, nam każących żyć poniżej azjatyckich norm egzystencji gdy sami lekką rączką wydają miliony na budowę swoich fanaberii- pałaców goszczący potem wybrańców- pajaców, na budowę wież a’la latarnia morska na wybrzeżu, rozbudowujących ponad zdrowy rozsądek tzw. Gospodarstwo Pomocnicze Rządu, w swych trzewiach marnotrawiące gigantyczne pieniądze bez litości gnębionych podatników- szarych obywateli, przepraszam-„szanownych” wyborców...!
Kiedyś pytano o różnicę pomiędzy biedą socjalizmu a dostatkiem ula. Odpowiedź była prosta: „ul ma królową i ma miód- my mamy I sekretarza i mamy gówno”. Niemal nieustający smród rządów dawnych I sekretarzy i ich ówczesnych pucybutów jak obecny Miller czy Kwaśniewski wlecze się za nami nawet 14 lat po demokratycznych przemianach, zdawałoby się na zawsze odsuwających w historyczną niepamięć czasy socjalizmu i polityczno- pragmatyczne gówno jego politycznych dzierżymordów. Okopani w bastionach władzy są głusi na wszelką konstruktywną krytykę a podtykane im usłużnie pod szydercze gęby mikrofony i kamery co rusz zaskakują nas kolejnymi bezczelnymi oświadczeniami typu: „nie zauważam jakichkolwiek oznak uprzywilejowania Kościoła katolickiego w Polsce. Leszek M.”. Czy człowiek tknięty tak ciężką ślepotą może nadal pełnić obowiązki premiera i sprawować je bez despektu dla urzędu??! Praktyka pokazuje, że w Polsce może a nawet powinien. Ślepota jest tu najcenniejszą zaletą ducha i ciała, wyrabia- o paradoksie-jedynie słuszny tzw. „punkt widzenia”, od którego z kolei zależy...”punkt siedzenia” takiego politykiera!
A’propos powiedzenia, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. W IIIRPapieskiej, kraju cudów i innych brudów powiedzenie to działa wspak i dochodzi do głosu bodaj czy nie ważniejsza, jakże często decydująca o posadzie delikwenta zasada odwrotna: „ punkt siedzenia zależy od punktu widzenia”. „Widzenia” delikwenta przez prymasa czy miejscowego hienrarchę, starannie przed błogosławieństwem nowego politycznego kacyka sprawdzającego punkt jego z kolei „widzenia” na sprawy „dobra” –zgadnijcie państwo: może miejscowej społeczności? szpitala? żłobka? przedszkola? szkoły ? internatu? noclegowni? bezdomnych albo bezrobotnych?- nieeee, to byłby przeklęty socjalizm i populizm!- hienrarcha czy zwykły proboszcz sprawdza „punkt widzenia” takiego sołtysa, wójta, burmistrza, komendanta policji czy prezydenta miasta na... wszelkie niuanse dobra i pomyślności materialnej Kościoła naszego Powszedniego i jego polskiej, miejscowej, terenowej filii!! Oto Polska właśnie- demokratyczna o tyle, o ile nie włazi w paragon Krk (a pole to jest mocno zawężone bo Kościoła w zasadzie jak bakterii kałowych-wszędzie pełno), wolna na tyle, na ile pozwolą na tę wolność panowie w czerwonych czy fioletowych myckach, regulujących w tym świeckim kraju dosłownie wszystko: od programów artystów estradowych(autocenzura skutecznie przyprawiająca o szczękościsk), wszystkich TV, Radia po repertuary kin i czas pracy handlu detalicznego...Wszystko w zgodzie z łamaniem ustawy zasadniczej, bez stosownych zmian konstytutki, sprowadzonej tu do roli burdelmamy rzekomo nakreślającej ramy jego moralno- prawnej egzystencji. A pan Miller i tak tego burdelu „nie widzi”, bo jako niewidomy ma najlepszy, czyli słuszny, zgodny z „wartościami” „punkt widzenia” przy optymalnym „punkcie siedzenia”, kościelnym wielkorządcom w ich wielkopańskich poczynaniach pomaga co sił, cholewki pucuje, pośladki wazelinuje i ani myśli przeszkadzać. Nic dziwnego- było się panie Leszku kiedyś ministrantem, i był czas oślepnąć od świateł rzęsiście oświetlonych ołtarzy, prawda?? Na ten rodzaj ślepoty i sam prof. Fiodorow z Krasnodaru nie pomoże- wszak najbardziej ślepi są ci, co nie chcą widzieć...Oby im to jak najszybciej weszło w stan fizyczny i nieodwracalny, prosimy Cię, Panie!! Leon Bod Bielski
20.11.03r.