Tekst pochodzi z Onetu z 10 listopada http://info.onet.pl/826362,12,item.html . W Iraku jest teraz sytuacja rewolucyjna. Niestety z takim kierownictwem iraccy robotnicy daleko nie zajdą. Iraccy "komuniści" odrzucają walkę klas, rewolucję i komunizm. Dumni są natomiast ze swojej religii. Miejmy nadzieje, że prawdziwi komuniści przegonią tych farbowanych zdrajców.


Iraccy komuniści: Odrodzenie po Saddamie




Tępieni za Saddama, dopiero po ostatniej wojnie, której się sprzeciwiali, odzyskali możliwość swobodnego działania. Teraz iraccy komuniści liczą, że po zapowiadanych wyborach powszechnych wejdą do parlamentu.
Uspokajają, że nie w głowie im walka klas ani zaprowadzenie w Iraku dyktatury proletariatu.
"Nie - dyktaturze, nie - wojnie" - przypomina hasło sprzed ostatniej inwazji USA członek Komitetu Centralnego Irackiej Partii Komunistycznej (IPK) Suher Dżamejli.
Ma gabinet w głównej siedzibie partii w centrum Bagdadu. Na ulicy, przed wejściem, jak w wielu miejscach w Bagdadzie, ochroniarze uzbrojeni w kałasznikowy. Wewnątrz sporo ludzi, gwar rozmów. Na ścianach wielkie portrety założycieli partii i plakaty z sierpem i młotem.
Dżamejli od razu dodaje, że komuniści nie stracili poczucia realizmu i rozumieli, że wojna jest nieunikniona. Tak samo realistycznie przyznają, że natychmiastowe wyjście Amerykanów z Iraku nie jest możliwe. Chcą, aby stało się to wkrótce po uchwaleniu konstytucji i uspokojeniu sytuacji w kraju.
"Jaki ma być ustrój? Demokratyczny i federalny. Z reprezentatywnym rządem - podkreśla członek KC. - Teraz nie mówimy o socjalizmie czy komunizmie, to dopiero pieśń przyszłości. Co oczywiście nie oznacza, że jako komuniści nie kierujemy się marksizmem-leninizmem. Jesteśmy partią marksistowską".
Na razie swoje idee komuniści mogą krzewić w Radzie Zarządzającej, do której wszedł z ich ramienia sekretarz KC Hamid Madżid Musa. Partia nie ukrywa, że po wyborach parlamentarnych liczy na więcej.
Dżamejli nie chce ujawnić liczby członków, ale wiadomo, że IPK, założona w roku 1934, jest jedną z najsilniejszych partii komunistycznych w świecie arabskim. Jej zapleczem są szyici i - z braku proletariatu - biedna ludność chłopska. Robotnicy sektora naftowego, jakich było dużo jeszcze przed Saddamem, to elita, więc nie potrzebowali szukać oparcia w komunistach.
Stosunki IPK z Moskwą nigdy nie były różowe. Sama partia nie zabiegała jednoznacznie o pomoc radzieckich komunistów, którzy w pewnym czasie grali kartą kurdyjską, co nie było w smak Arabom. Chodziło też o uniknięcie zarzutów, że komuniści są podatni na infiltrację z zewnątrz. Także Moskwa nie miała do nich pełnego zaufania. Dzięki temu irackim komunistom udało się zachować niezależność.
Jednak - nawet w latach 50 i 60, kiedy byli największą siłą polityczną Iraku - komunistom brakowało poparcia, aby przejąć władzę. Wchodzenie w alianse z lewicowymi oficerami, czyli zbliżenie z partią Baas, kończyło się dla nich źle. Przy kilku kolejnych przewrotach okazywało się z czasem, że w nowym reżimie dla komunistów brakuje miejsca.
Podobnie było w 1968 roku z dojściem do władzy partii Baas, której komuniści zapewnili poparcie na szyickiej wsi. Potem baasiści - już za czasów Saddama Husajna - wykorzystali swoje wpływy w armii do praktycznej likwidacji partii. Odbyło się to w drodze regularnych walk na ulicach, zakulisowych czystek i różnych represji. Do największej rozprawy doszło w 1978 roku, kiedy w sfingowanych procesach stracono 31 komunistów.
Saddam nigdy nie zdołał do końca zniszczyć komunistów, a IPK nigdy nie została formalnie rozwiązana. W widłach Eufratu i Tygrysu, od lat 50. do końca reżimu działała pełzająca partyzantka komunistyczna. Jej bohaterem, pamiętanym do dzisiaj, jest towarzysz Fahd, czyli Tygrys. Ale prawdziwą swobodę działalności przyniosło dopiero obalenie dyktatury.
Specyfiką komunistów irackich jest ich stosunek do religii, który może być zaskakujący dla Europejczyków znających hasło, że "religia to opium dla ludu".
"Szanujemy wszystkie religie i tradycje narodu irackiego - zapewnia Dżamejli - Doprawdy nie widzę tutaj żadnych antagonizmów. Od naszych członków nie wymagamy, aby wierzyli w Boga albo nie. To sprawa osobista. Wielu naszych członków się nawet modli. Ja sam właśnie poszczę, bo mamy ramadan. W ogóle szczycimy się całym dziedzictwem Mezopotamii, w tym islamem".
"To dotyczy całego świata arabskiego. W społeczeństwach tak konserwatywnych siłą rzeczy unika się kładzenia akcentów na sprawy religii. Ten aspekt komunizmu znany nam z Europy Wschodniej tutaj nie istnieje. W Iraku pewni radykałowie podnosili głos na ten temat, ale nie przynosiło im to poklasku"- powiedział PAP arabista Stanisław Guliński.
"W krajach arabskich, podobnie jak w Turcji, partie komunistyczne są schronieniem dla stosunkowo dużej liczby inteligentów - podkreślił Guliński. - Dla nas, Europejczyków, komunista paradoksalnie może się okazać człowiekiem najbliższym kulturowo, on zna najlepiej literaturę światową, jest na bieżąco z wydarzeniami kulturalnymi na Zachodzie, można z nim porozmawiać krytycznie o miejscowych sprawach religijnych".
Iraccy komuniści mają także swój organ, "Drogę Ludu", wydawany od 69 lat. Pod tytułem czerwony sierp i młot oraz hasło: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się" i bardziej współczesna dewiza: "Ojczyzna wolna, Naród szczęśliwy".
W najnowszym numerze tego tygodnika na pierwszej stronie "List towarzyszy francuskich do towarzyszy irackich". W środku numeru "List towarzyszy irackich do towarzyszy z bratnich partii świata". Na ostatniej stronie uszczypliwy artykuł o korupcji w różnych krajach, w którym wśród paru innych wymieniono Polskę.