Tekst ukazał się na Forum LBC -

http://outbox.magres.net/hosting/board.php?boardset=9986_FORUM&grupa=9986_FORUM_LBC&msgid=66942

Spartakusowcy byli do tej pory znani z konsekwentnej obrony PRL i ZSRR przed robotnikami (oczywiście na ile pozwalały możliwości 20 osobowej sekty w skali świata, na skuteczne oddziaływanie na największy kraj w historii ludzkości). Kiedy więc ZOMO strzelało do górników w kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981, spartakusowcy zorganizowali w USA demonstrację pod polskim konsulatem z poparciem dla biurokracji PRL. Do dziś są z tego dumni i gdzie tylko się da wykrzykują: "a wy nie broniliście PRL". Najzabawniejsze jest to, że Spartakusowcy powstali w Polsce dopiero w 1990 r. Kim byli ludzie tworzący sekcję Spartakusa nad Wisłą? Wszyscy (tzn. cała dwójka) to młodzi aparatczycy w PZPR, robiący tam karierę w latach osiemdziesiątych - koledzy panów Kwaśniewskich i Millerów. Gdy ZOMO strzelało do górników z "Wujka" utorowało ono drogę karierowiczom z PZPR do restauracji kapitalizmu. Nieprzypadkowo ludzie rządzący dziś Polską, należeli w latach 80-tych do PZPR razem z późniejszymi radykałami ze spartakusa. Gdy za działalność związkową robotnicy w latach 80-tych trafiali do więzienia - karierowicze z PZPR żyli w luksusach. Nie obchodzi mnie wasza przeszłość i sprawę bym olał, gdyby nie to, że wszędzie plujecie na LBC mówiąc "działaliście za pieniądze CIA w Solidarności". Wszystko fajnie, tylko że ja jestem rocznik 82 a reszta ludzi w LBC jest jeszcze młodsza. Ale jak chcecie się pojedynkować na życiorysy - to nie ma problemu. Każdy może zajrzeć do archiwów PZPR i sprawdzić, kto kiedy tam wstąpił i z kim działał. Dumni z tego jesteście, że wasi dawni koledzy dzisiaj trzymają władzę? Można też tam znaleźć różne artykuły i referaty. I ciekawe czy wasze artykuły z lat osiemdziesiątych są tak samo rewolucyjne jak te dzisiaj. Jak dalej będziecie pluć na LBC i oskarżać nas o powiązania z CIA, to nie tylko wrzucimy PZPR-owskie archiwa na stronę, ale przetłumaczymy je na angielski i wyślemy towarzyszom z ICL na zachód, by wiedzieli, że mają u siebie stalinowskich aparatczyków.

A wracając do tekstu poniżej. Dziś już nie rządzi Jaruzelski, Breżniew i Caucescu, więc spartakusowcy znaleźli sobie nowego  idola. Wyzwolony seksualnie Michael Jakson jest dla nich bardziej lewicowy, niż polscy robotnicy chodzący do kościoła. Spartakusowcy lamentują "Biedny Michael musiał zapłacić 3 miliony dolarów kaucji...". Tak właśnie kończą nowolewicowe sekty, które są oderwane od klasy robotniczej. Brakuje jeszcze by spartaki na demonstracjach zaczęły robić wszystkim wyrzuty: "a wy nie broniliście Michaela Jaksona...". Spartakusowcy bronią jednego z najbogatszych ludzi na świecie, którego majątek wystarczył by do zlikwidowania głodu (ba nawet bronią jego majątku), a wszystko to podane w komunistycznym sosie. Walka o prawo Jaksona do 3 milionów dolarów przeplata się z walką o nowe rewolucję październikowe.

Trudno wymyślić większy cyrk.


Powstrzymać vendettę przeciw Michaelowi Jacksonowi!
Przedruk z: "Workers Vanguard" Nr 818, 23 stycznia 2004 r.
 


Na Michaela Jacksona, 45-letniego czarnego mega-gwiazdora, zwanego "królem muzyki pop" ze względu na błyskotliwą karierę muzyczną, znów polują okrutni prokuratorzy stanowi i szakale z mediów bez skrupułów, rozpętując kolejne polowanie na czarownice pod zarzutem molestowania dzieci, do czego Jackson się nie przyznał na procesie w dniu 16 stycznia. W listopadzie zeszłego roku Thomas Sneddon, prokurator okręgowy dla hrabstwa Santa Barbara, wydał nakaz aresztowania Michaela Jacksona; nazajutrz nie mniej niż 70 policyjnych śledczych dokonało inwazji na 1080-hektarowe ranczo Jacksona "Neverland", aby przeprowadzić naruszające jego prywatność przeszukanie w jego pałacu. Aby uniknąć maksymalnego poniżenia, Michael Jackson sam stawił się na policję na przesłuchanie w dniu 20 listopada i został zwolniony dopiero po wpłaceniu skandalicznie wysokiej kaucji trzech milionów dolarów, wielokrotnie przewyższającej kaucje wyznaczane w sprawach o morderstwa rabunkowe. Postawiono mu siedem zarzutów molestowania dzieci i dwa zarzuty ich rozpijania. Gdy Jackson powiedział w programie "60 minut", że w czasie zatrzymania był źle traktowany, szeryf z Santa Barbary zagroził mu kolejnymi oskarżeniami o przestępstwo, za to że pozwolił sobie mówić o tym traktowaniu.
Od tego czasu życie Jacksona pogrążyło się w chaosie; donoszą że tonie od w długach, nawet gdyby wygrał ten proces, to i tak będzie musiał wydać miliony dolarów na obrońców; już nie mówiąc o tym, jaki to może mieć dalszy wpływ na jego życie i karierę. W razie przegranej stanie w obliczu perspektywy spędzenia reszty życia za kratkami, bo za każdy z 9 zarzutów grozi mu po 3 do 8 lat więzienia.
Sprawa ta jest sponsorowanym przez rząd antyseksualnym polowaniem na czarownice, którego celem jest człowiek, który stał się sławny, ponieważ rzucił wyzwanie i tożsamości rasowej, i seksualnej. Ukazuje on jak na wystawie otchłań piekielną, jaką jest kapitalistyczna Ameryka, gdzie rząd prześladuje ludzi za rzeczywiste czy wyimaginowane przygody seksualne - zwłaszcza z udziałem niepełnoletnich - równocześnie wychwalając wartości i demokracji przez bombardowanie całych krajów, jeśli się nie podporządkują. Kapitalistyczne media, których głównym zadaniem jest indoktrynacja ludności burżuazyjnymi wartościami i przesądami, takimi jak antygejowska bigoteria i rasistowskie stereotypy, rzucają się jak głodne hieny na sławy takie jak Michael Jackson, kiedy tylko pozwalają one sobie zerwać z ideałem jednego dorosłego mężczyzny z jedną dorosłą kobietą na całe życie. Jak można zobaczyć oglądając dostępne widowiska większości sław, dewiacje są karane dokuczaniem, moralnym potępianiem, a gdy to możliwe, to i prześladowaniem przez państwo. A któż się lepiej nadaje na obiekt takiego dokuczania przez państwo i media, niż czarny mężczyzna, który śpiewa bardzo cienko, nosi makijaż, jest bielszy od wielu białych z rodowodem i otwarcie wyznaje miłość do dzielących z nim łoże dorastających, głównie białych chłopców.
Jak powiedzieliśmy przed dziesięcioleciem, kiedy Michale Jackson stał w obliczu podobnych oskarżeń:
"Nagonki takie jak ta przeciw Michaelowi Jacksonowi są manipulowane dla reakcyjnych celów politycznych i służą ponownemu umocnieniu skrzywionych i nieprzyzwoitych wartości burżuazji przez obawy i onieśmielanie". ("Powstrzymać nagonkę przeciw Michaelowi Jacksonowi", ?Workers Vanguard" Nr 592, 21 stycznia 1994 r.)
Te kampanie moralności są w rzeczywistości poświęcone propagowaniu i gloryfikowaniu represyjnej instytucji rodziny, głównego źródła ucisku kobiet i dzieci za kapitalizmu. Służą jako szańce, z których bombarduje nas reakcja społeczna antygejowską bigoterią, antyaborcyjnymi i antynaukowymi kampaniami. Państwo nie ma po co wkraczać w prywatne życie obywateli, a już na pewno w to, co ludzie robią ze swoimi genitaliami. Rząd- wynocha z sypialni!
Wiele powiedziano o dziwnym zachowaniu i stylu życia Jacksona. On wydaje się obcować z szympansami i żyrafami bardziej niż z ludzkimi istotami, obsesyjnie kocha dzieci, poddaje się operacjom plastycznym tak często, jak inni zmieniają telefony komórkowe. Ale pomimo dziesięcioleci krytyki tych operacji plastycznych, które nadały mu wygląd nie z tej ziemi (a w każdym razie nieczarny) Michael i tak jest aniołem w porównaniu z prawdziwie wampirowatym mistrzem podchodów, prokuratorem okręgowym Thomasem Sneddonem. Sneddon wyraził przed kamerami taką wyuzdaną radość z szansy uwięzienia Jacksona, że później musiał przepraszać za niektóre ze swych uwag. Za to, że z pianą na ustach przezywał Jacksona "Jacko Głupszy" w wywiadzie dla telewizji sądowej z 20 listopada 2003 r. i za przynaglanie tłumów dziennikarzy i kamerzystów w mieście, żeby robili o tej sprawie reportaże, żeby "stali długo i wydawali dużo pieniędzy, bo potrzebujemy podatku od sprzedaży na wsparcie dla naszych urzędów" (Associated Press, 26 listopada 2003 r.)
To ten chłop, co próbował wsadzić Jacksona za kratki w 1993 r., kiedy równie słabe oskarżenie wniesione przez 13-letniego wtedy chłopca o jego molestowanie doprowadziło do strasznego cyrku medialnego i poddało artystę niewypowiedzianemu poniżeniu, włącznie ze zdjęciami jego genitaliów. Każdy teraz zna finał: po miesiącach nieznośnych badań i kariery wiszącej na włosku Jackson porozumiał się z oskarżycielem, ale musiał zapłacić mu podobno 20 milionów dolarów za milczenie.
Ale szczegóły, które wyszły na jaw po śledztwie reporterki GQ Mary Fisher zdemaskowały bardzo przejrzyście otoczenie oskarżyciela, jego rodziców i prawników, w tym udowodniono, że ojciec tego chłopca żądał pieniędzy zanim on rzeczywiście zaczął cokolwiek mówić o jakimś wykorzystaniu seksualnym. Najbardziej godny potępienia jest fakt, że to dziecko zażywało Sodium Amytal, lekarstwo które wprowadza ludzi w stan hipnotyczny, zanim padły pierwsze oskarżenia o wykorzystanie seksualne. Już w 1952 r. badania wykazały, że fałszywa pamięć może zostać łatwo wszczepiona w ludzi pod jego wpływem. Fisher cytuje psychiatrę z Clevelandu Phillipa Resnicka: "Jest całkiem możliwe wszczepić pomysł tylko przez zadawanie pytania. (...) Pomysł zapada w ich pamięć, i badania wykazały, że, nawet kiedy mówicie im jak było naprawdę, oni będą przysięgać na wszystkie księgi Biblii, że stało się tak a tak". ("Czy Michael Jackson był ułożony? Nie opowiedziana historia", GQ, październik 1994 r.) Oto czego Sneddon chciał użyć jako dowodu, dopóki orzeczenie sądowe nie zabroniło mu iść do sądu z wszelkimi świadectwami w tej sprawie.

Sprawa nagrana w suterenach Hollywoodu?

Tymczasem podstawy oskarżenia w tej sprawie, nawet gdyby przywołano obecne drakońskie prawa antyseksualne i użyto ich, są cieńsze niż dietetyczna zupka hollywoodzka. Faktycznie nowe kalifornijskie prawa przeciwko molestowaniu dzieci wydano właśnie w związku z nagonką przeciw Michaelowi Jacksonowi z 1993 r. Obejmują one bardziej twarde skazywanie i rozluźnione wymagania dla przyjęcia dowodów, w tym dopuszczalnym dowodem są słuchy. Nawet jeśli dziecko wycofuje oskarżenie o wykorzystanie seksualne, postępowanie sądowe przeciw oskarżonemu może nadal trwać. Najdziwniejsze jest to, że wszystkie poprzednie twierdzenia przeciw oskarżonemu mogą być dopuszczone jako dowody, nawet jeśli oskarżenia zostały wycofane albo okazało się, że są zwykłymi kłamstwami - to brzmi raczej jak skłonność do zamykania oskarżonych przez mściwych prokuratorów.
Obecna sprawa jest jedną z takich opartych na słabej argumentacji, postaciach na których nie można polegać i braku dowodów. Okazuje się, że między 14 a 27 lutego 2003 r. oskarżający chłopiec, jego matka i rodzeństwo byli przesłuchiwani przez Departament Służby Dzieciom i Rodzinie hrabstwa Los Angeles w śledztwie w związku z filmem dokumentalnym telewizji brytyjskiej, który wtedy właśnie pokazała Amerykańska Korporacja Radiowotelewizyjna, i na którym widać, że chłopiec mówi, iż spał na ranczu Neverland z Michaelem Jacksonem. Matka powiedziała śledczym, że jej dzieci nigdy nie były zostawiane same z Jacksonem, a jej syn wprawdzie spał w jego sypialni, ale nie dzielił z nim łoża. Chłopiec i jego brat explicite zaprzeczyli wszelkiemu seksualnemu kontaktowi z gwiazdorem muzyki pop. Jego siostra, która towarzyszyła braciom w sypialni w Neverlandzie, potwierdziła to, mówiąc że nigdy nie widziała nic seksualnie niewłaściwego między jej braćmi a artystą. Departament i policja 9 grudnia 2003 r. konkludowały, że twierdzenia były bezpodstawne (patrz: strona http://www.thesmokinggun.com )
Nieco później matka chłopca zdecydowała, że coś niewłaściwego jednak się stało. Lecz jak zauważa gazeta "Observer" z 30 listopada 2003 r., chłopiec ujawnił domniemane niewłaściwości dopiero po widzeniu się z terapeutą-a do niego został zaprowadzony po tym, gdy jego rodzina już skontaktowała się z prawnikiem, powiązanym z twierdzeniami z 1993 r. o molestowaniu dzieci przez Jacksona. I pomimo twierdzeń prokuratora okręgowego, że kontakt seksualny miał miejsce po pierwszym śledztwie prowadzonym przez władze Los Angeles, tu jest dziwna zakładka, bo oskarżenia twierdzące o niemoralnych aktach zaczęły się 7 lutego, to jest na tydzień przed pierwszym śledztwem. Jak powiedział Chris Darden, były prokurator Los Angeles, znany ze sprawy O. J. Simpsona: "Widocznie prokurator okręgowy oczekuje, żebyśmy uwierzyli, że Michael Jackson molestował to dziecko nie tylko przed śledztwem Departamentu Służby Dzieciom i Rodzinie, ale i w czasie jego trwania, i po nim" (CNN Legal Roundup, 19 grudnia 2003 r.)
Według producenta "Sprawiedliwości sławy" Harveya Levina "ten chłopiec powiedział terapeucie, że Michael Jackson dotykał jego miejsc intymnych, ale on jest bardzo niewiarygodnym świadkiem. On nie wyszedł i nie wyciągnął ze swych trzewi tego, co rzekomo wydarzyło się między nim a Michaelem Jacksonem. Tak jak mówiliśmy, jemu musieli dosłownie wbić do głowy, co ma mówić, najpierw mecenas Larry Feldman, a potem terapeuta, który w końcu wyciągnął tę historię z chłopca" (Yahoo! India News, 29 listopada 2003 r.) To wszystko brzmi, jakby to była kolejna z tych spraw rzekomej odzyskanej pamięci. Co jest jasne, to to, że to co się wydarzyło (o ile w ogóle coś się wydarzyło) między nimi dwoma, było całkowicie dobrowolne.
W rodzinie chłopca oskarżenia odpływały i przypływały, zależnie od postaci w to wciągniętej. Ojciec chłopca, którego pozbawiono praw rodzicielskich, choć wybronił się, że nie miał nic wspólnego z oskarżeniami o nadużycie w małżeństwie i okrucieństwo wobec dzieci, twierdzi że to matka każe dzieciom kłamać w sprawie tych oskarżeń, i teraz walczy, by je obalić. On mówi, że wierzy w wersję Michaela Jacksona i próbuje zapewnić dziecku odrębnego adwokata w tej sprawie (Celebrity Justice, 1 grudnia 2003 r.)

Prawdziwie nowoczesny lincz

Ta sprawa przykuła światową uwagę, bo dotyczy artysty-rekordzisty. Od Tokio po Budapeszt fani organizowali czuwania i demonstracje poparcia dla Michaela Jacksona. Nawet odważna strona internetowa http://www.injusticebusters.com z zimnego miasta Saskatoon w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan potrzebowała chwili oddechu, by wreszcie skomentować tę najoczywistszą niesprawiedliwość, porównując ją ze sprawą placówki opieki dziennej im. McMartina z Los Angeles sprzed 20 lat. Wówczas dzikie fantazje o satanistycznych rytuałach i seksualnym wykorzystywaniu dzieci doprowadziły do szeroko rozpowszechnionego antyseksualnego polowania na czarownice i zniszczenia dziesiątków ludzi, włącznie z dziećmi, którym wyprano mózgi, aby uwierzyły, że były ofiarami.
Warto zauważyć, że wśród amerykańskich Czarnych poparcie dla Jacksona jest szczególnie silne. W biznesie rozrywkowym pewni bardzo bogaci czarni artyści: król komedii Steve Harvey, diva muzyki w stylu rhythm and blues Alicia Keys, raperzy LL Cool J i Missy Elliott zjednoczyli się w poparciu dla Jacksona. Czarni demokraci Jesse Jackson i Al Sharpton na chwilę przerwali swe wieczne kabriolety jako skrajni liberałowie sprzedający złudzenia co do Partii Demokratycznej, aby jasno wypowiedzieć się o sensie niesprawiedliwości w tej sprawie. Nawet jadowicie antygejowski i antyseksualny Naród Islamu Louisa Farrakhana podjął się jego obrony w artykule na pierwszej stronie swej gazety, gdzie streścił reakcję czarnego działacza Dicka Gregory'ego na aresztowanie Jacksona: "Jeśli mogą to zrobić z kimś takim jak Michael Jackson - z jego pieniędzmi i pozycją - to mogą zrobić to z każdym w czarnej społeczności" ("Michael Jackson: Domniemanie niewinności", w: "Final Call", 4 grudnia 2003 r.) Jak trafnie ujął to jego brat Jermaine Jackson, to prześladowanie jest współczesnym linczem (CNN, 20 listopada 2003 r.)

Precz z purytańskimi prawami antyseksualnymi!

Jest usprawiedliwione poczucie gniewu, gdy się widzi, że w rasistowskiej Ameryce nawet posiadanie pieniędzy nie zabezpiecza człowiek, który urodził się czarny, przed staniem się celem państwowego prześladowania i układów. Ale wielu z tych, co bronią Jacksona tym razem, raczej popiera pomysł więzienia tych, którym udowodniono pedofilię. Ludzie, którzy normalnie tkwią w objęciach najbardziej zacofanej, antygejowskiej, antypedofilskiej świadomości religijnej, obejmują teraz Jacksona, i to jest faktycznie dobra rzecz dla niego. Ale inaczej niż dziesiątki tysięcy pastorów i gwiazdorów rapu dookoła, którzy twierdzą, że Jackson nigdy nie mógłby być winny takiego ohydnego przestępstwa jak seks z 12-letnimi chłopcami, bronimy go przed prześladowaniem przez państwo szczególnie dlatego, że walczymy o prawo ludzi do dobrowolnego seksu z kimkolwiek. Jedyną nieprzekraczalną linią, która powinna istnieć w stosunkach seksualnych, jest reguła efektywnej zgody, niezależnie od wieku, płci czy rasy. Obrona Michaela Jacksona jest także obroną prywatności i wolności seksualnej każdego.
Podczas gdy jest możliwe, że Michael Jackson miał zupełnie aseksualne stosunki z chłopcami, jak twardo utrzymuje, dla nas jest to bez znaczenia. Jackson został oskarżony z paragrafu kalifornijskiego kodeksu karnego mówiącego o niemoralnych aktach wobec dzieci. Zakazuje on czynności wzbudzających lub zaspokajających pożądanie, namiętności lub seksualne pragnienia dziecka lub innej osoby, lub tylko odwołujących się do tego. Państwo jasno i rozmyślnie nie rozróżnia tu między wymuszonymi a dobrowolnymi aktami seksualnymi.
Kapitalistyczne państwo chce zakazać wszelkiego seksu dla młodych ludzi, by przygotować ich do życia pełnego niespełnionych pragnień i potrzeb przez narzucanie im abstynencji, poczucia winy i strachu przed seksem. Te prawa nie mają nic wspólnego z ochroną dzieci; wszystkie one wmuszają purytańskie wartości popierane przez religię i dają moralne usprawiedliwienie dla rządowego wtrącania się we wszystkie inne aspekty życia. Jako marksiści odrzucamy wszelkie prawa, które kryminalizują dobrowolny seks młodzieży, czy to z dorosłymi partnerami, czy nie. Precz ze wszystkimi reakcyjnymi ustawami o wieku zgody!
Sprawa Jacksona przedstawia sobą skrzyżowanie rażącej antygejowskiej bigoterii, reakcyjnego wymuszanego przez państwo piętnowania międzypokoleniowego seksu i rasistowskiego przesądu. I tak jak bronimy Michaela Jacksona przed tą okrutną vendettą, tak zawsze broniliśmy Północnoamerykańskiego Stowarzyszenia Miłości Mężczyzn i Chłopców (PSMMiCh), które broni praw mężczyzn i chłopców do dobrowolnych relacji seksualnych, przed represją państwową. Przeciwstawiamy się węszeniu przez rząd po internecie i pociągnięciom przeciwko dziecięcej pornografii, które kryminalizują nie tylko seksualne relacje, lecz nawet użycie wizualnych pomocy do masturbacji.
W strasznie represyjnych, antyseksualnych Stanach Zjednoczonych XXI stulecia ludzie tacy jak Michael Jackson, którzy odważają się otwarcie na fizyczną interakcję z dziećmi, czy to obejmującą seks, czy nie, są piętnowani i prześladowani. Kiedy Oscar Wilde został posłany do więzienia w 1895 r. przez standarty drobnej i nietolerancyjnej moralności wiktoriańskiej Anglii, obdarzonej ciasnym umysłem, uznano że był winien nie tylko grubej nieprzyzwoitości (homoseksualizmu), ale i psucia moralności młodzieży. Dziś prawie każdy zgadza się, że Wilde padł ofiarą purytańskich prześladowań. A jeszcze wyrok skazujący go na dwa lata ciężkich robót byłby uważany za dalece zbyt łagodny według nowoczesnych amerykańskich standartów; wielu skazanych pedofilów zostało posłanych do więzienia na dziesięciolecia za oskarżenia podobne do tych przeciw Jacksonowi czy Wilde'owi. Ach, jak wielki postęp zrobiliśmy w ostatnim stuleciu!
Michael Jackson stoi także w obliczu próby odebrania mu praw rodzicielskich do jego trojga dzieci, bo każdy oskarżony o molestowanie dziecka jest w końcu uznawany przez sąd za nieodpowiedniego rodzica. Goniąca za reklamą Gloria Allred, obrończyni osobistej vendetty przeciw Jacksonowi od czasu, gdy w 1993 r. krótko reprezentowała jego oskarżyciela, ponownie poprosiła urzędników od opieki nad dziećmi o odebranie mu dzieci, twierdząc że jest istotne ryzyko, iż dzieci będą seksualnie wykorzystywane przez swego rodzica (AP, 21 listopada 2003 r.) Allred, znana z próby odebrania dzieci O. J. Simpsonowi po procesie, poluje na Jacksona od czasu dziwacznego (lecz niegroźnego) incydentu, gdy trzymał on swego małego synka za balkonem niemieckiego hotelu ku uciesze fanów. Każdy, kto cokolwiek wie o okropieństwach państwowej opieki nad dziećmi, powinien postrzegać to jako jeszcze jeden przykład zupełnego lekceważenia przez państwo dobra dzieci i tego, że wartości rodzinne tych moralnych krzyżowców nie mają nic wspólnego z ochroną dzieci ani niczym w tym rodzaju. Ręce precz od Michaela Jacksona! Zostawcie go w spokoju!