Tekst pochodzi ze strony GPR http://www.gpr.webpark.pl/
Huta Sendzimira:
Od lutego głodówka?
W Hucie Sendzimira z Mieczysławem Kucharskim (Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność ’80 Małopolska PHS S.A. Huta T. Sendzimira i Ogólnopolski Komitet Protestacyjny) i Jolantą Stalmach (Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność ’80 Małopolska Nowoczesne Produkty Aluminiowe „Skawina” Sp. z o.o. w Skawinie i Ogólnopolski Komitet Protestacyjny) rozmawiali Marta Harasimowicz, Florian Nowicki, Wojtek Orowiecki, Mariusz Rak.
Krakowska Huta Sendzimira już od 1990 roku, a więc od samego początku transformacji ustrojowej, skazana była na likwidację. Za rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego rozpoczęły się działania (kierowane przez ówczesną minister Bochniarz) radykalnie pogarszające sytuację ekonomiczną huty. Na niekorzyść huty w Krakowie działało także tzw. lobby śląskie. Twierdzono wówczas, niektórzy do dziś tak twierdzą, że Huta Sendzimira i Huta Katowice rzekomo dublują się w inwestycjach - choć krakowska huta była jedynym w Polsce producentem wyrobów płaskich (blachy). Huta Sendzimira wycofała się z tzw. produkcji grubej. W 1991 roku, rentowna dotąd huta, popadła w finansową zapaść. Przez szereg miesięcy majątek huty był faktycznie rozkradany. W efekcie, w ciągu 9 miesięcy, z 250 mld zł zysku netto zrobiło się 900 mld zł straty. Jednym słowem - na różne sposoby usiłowano wykończyć prężnie dotąd funkcjonującą hutniczą wizytówkę Krakowa (i Polski).
O tym, że huta skazana jest na likwidację, NSZZ Solidarność ‘80 dowiedziała się w roku 1991, przed świętami. W odpowiedzi przystąpiono do pierwszej tury protestu głodowego - zakończonej 6 stycznia 1992 roku. Od tego dnia huta dostała się pod zarząd komisarza. W 1992 roku doszło do kolejnej głodówki, zakończonej podpisaniem porozumienia, które jednak nie uzdrowiło sytuacji - huta nadal była „pod krechą”. Aby stanąć na nogi, huta potrzebowała kilku lat.
Część załogi, gł. Solidarność ‘80, walczyła - i nadal walczy - o modernizację huty, umożliwiającą przetrwanie i uratowanie miejsc pracy. Na ówczesnym etapie chodziło w szczególności o budowę maszyny COS (Ciągłe Odlewanie Stali). Jest to maszyna proekologiczna, a także obniżająca znacznie koszty produkcji (oszczędność 40 dolarów na tonie). A więc maszyna szybko by się zwróciła. Przez pięć lat walczono - bez efektów - o uruchomienie tej inwestycji. Starano się o gwarancje rządowe na budowę COS-u. Dopiero kiedy wszedł rząd SLD, sytuacja uległa zmianie. Po tym, jak NSZZ Solidarność ’80 zagroziła kolejną głodówką, nowy rząd (ministrem, któremu te sprawy wówczas podlegały był Marek Pol) załatwił tę sprawę w ciągu jednego miesiąca. Załoga odstąpiła od trzeciej tury głodówki. Niestety sprawa nie była załatwiona do końca, gdyż udało się uzyskać rządową zgodę tylko na jedną maszynę COS (tymczasem walczono o zgodę na dwie takie maszyny). Nie mniej, jak mówi Mieczysław Kucharski: „COS uratował nam na jakiś czas i do dziś ratuje naszej Hucie życie”. COS ruszył w roku 1995. Huta wyszła z programu naprawczego, w miejsce komisarza przyszedł prezes. Huta zaczęła osiągać spore zyski. W najkorzystniejszym roku 1996 uzyskała wynik 1,5 bln zysku netto tj 150 mln pln zł.
Ale nad hutą znowu zawisły czarne chmury. Wraz z rządem AWS (1997 rok) zaczęły się kolejne ataki na hutę. Przymierzano się wręcz do zamknięcia jednego z wielkich pieców (huta zostałaby wtedy tylko z jednym wielkim piecem). Ponownie nasiliło się rozkradanie huty. Przeciwko niej wystąpiło także miasto i (znowu) lobby śląskie. Wszelkimi sposobami wstrzymywano następną inwestycję.
W tej sytuacji mogło się wydawać, że jedynym ratunkiem dla huty jest... prywatyzacja. Na horyzoncie pojawił się potencjalny inwestor Voest Alpine (huta austriacka). Minister Wąsacz skutecznie jednak przepłoszył Austriaków.
Na hutę nasłano ściągaczy długów, zaczęto blokować konta. Tzw. garb finansowy huty był coraz groźniejszy. Jednocześnie środki które trafiały do Sendzimira były w skandaliczny sposób marnotrawione. W ramach ratowania sytuacji zmniejszano zatrudnienie i wydzielano z huty kolejne spółki. Spółki wydzielano głównie po to, by im nie płacić za wykonywane usługi i tym sposobem ratować trzon Sendzimira.
Z Austriakami o przejęcie HTS występowała holenderska huta Hugowens. Ponoć powołano w tej sprawie konsorcjum. Umowa konsorcjalna nigdy jednak nie została podpisana, a Holendrzy, badający hutę, mogli wykorzystać zebrane w ten sposób informacje przeciwko Sendzimirowi. Ostatecznie ani Austriacy, ani Holendrzy nie przejęli krakowskiej huty. Nie mniej, do tego czasu uruchomiono w Krakowie pierwszy etap ważnej inwestycji - modernizacji walcowni gorącej (do dziś na pierwszym etapie poprzestano, mimo iż część załogi, gł. Solidarność ’80, zawzięcie walczy o uruchomienie kolejnego etapu tej inwestycji).
W 1999 roku, po wycofaniu się potencjalnych inwestorów, rozpoczęły się kolejne gry przeciwko krakowskiej hucie. Minister Wąsacz stwierdził, że konieczne jest unormowanie stosunków między Sendzimirem a Hutą Katowice i wymusił na krakowskiej hucie stosowne porozumienie. Miało ono polegać na wygaszaniu w Krakowie tzw. części surowcowej, a następnie na zaopatrywaniu się w tzw. wsad w Hucie Katowice. Koncepcja ta - jak twierdzi Kucharski - była z technicznego punktu widzenia zupełnie nieracjonalna. Forsowana przez lobby śląskie miała ona zapobiec rozwojowi HTS co - jak uważa Kucharski - było z perspektywy interesów HTS i Polski sabotażem.
„Przeczytaliśmy to porozumienie - mówi Kucharski - i powiedzieliśmy dyrektorowi Knapikowi, że natychmiast zaczynamy strajk głodowy, a jeżeli on to podpisze będziemy również przeciwko niemu. Próbował tego nie podpisać, ale w końcu zmusili go do podpisania. Chyba zapowiedzieli że go wykończą, a on nie wytrzymał nerwowo. Strajk głodowy trwał od 17 lutego (dnia podpisania tego porozumienia) do 1 lipca. Dopóki nie wygoniliśmy pana Skrzypczyka, kolegi ministra Wąsacza, który miał za zadanie zlikwidować część surowcową w HTS”.
Działający na szkodę Sendzimira dyrektor Skrzypczyk nie był ostatnim, którego załoga musiała „wyprosić”. Prezes, który przyszedł po nim (będący jednocześnie - niezgodnie z prawem - prezesem Huty Sendzimira i Bochni) dopuszczał się dziwacznych kombinacji, chcąc robić - na powiązaniach Sendzimira z Bochnią - olbrzymie pieniądze. Po roku załoga wyrzuciła go - zresztą przeciwko niemu wystąpili prawie wszyscy, także kierownictwo.
W okresie rządów Buzka Solidarność ’80 w Hucie Sendzimira walczyła o dwie sprawy: obronę jednego z pieców (który miano zlikwidować) i wdrożenie kolejnego etapu modernizacji walcowni gorącej (na co potrzebne były gwarancje rządowe). Solidarność ’80 skonfliktowała się wówczas z innymi związkami gdyż wbrew nim wszystkim samotnie broniła korzystnych dla Załogi zapisów ZUZP. (Inne związki, zdaniem Kucharskiego, nie były zainteresowane czynną walką i ostrą obroną interesów huty, gdyż były w tzw. układach, prowadząc działalność gospodarczą powiązaną z pracodawcą.) W sprawie huty odbyło się wiele demonstracji. W działania 80-tki włączyły się inne związki (m.in. Solidarność i związek OPZZ-owski). W końcu rząd zgodził się udzielić gwarancji na modernizację walcowni gorącej, ale nie potrafiono uruchomić tej inwestycji, gdyż zabrakło ok. 10% niezbędnych po temu środków. Sprawę utrudniał także wspomniany wcześniej prezes Janeczek (z Bochni). W trzy miesiące od zgody rządu na gwarancje Janeczek ogłosił wejście HTS w układ z wierzycielami. Wejście w ten układ oznaczało, że huta nie może skorzystać z gwarancji rządowych. Stało się to (teoretycznie) możliwe dopiero po pozytywnym zakończeniu sprawy układu.
Wreszcie w 2001 roku zmienił się rząd. Polityka ministra Szarawarskiego wobec Sendzimira pełna była najróżniejszych krętactw. Za jego urzędowania powołano do życia koncern Polskie Huty Stali, obejmujący cztery huty (Hutę Sendzimira, Hutę Florian, Hutę Katowice i Cedler) i zatrudniający ok. 15 tys. pracowników - z siedzibą w Katowicach. (W efekcie, zatrudniająca prawie 9 tys. pracowników Huta Sendzimira straciła osobowość prawną.) Solidarność ’80 przeciwstawiała się tej koncepcji, domagając się powołania dwóch holdingów - jednego produkującego wyroby płaskie, drugiego - wyroby drugie. W ramach tej koncepcji Sendzimir znalazłby się w holdingu z Hutą Florian. Koncepcja ta nie została jednak przyjęta.
W okresie PHS na przeszkodzie modernizacji walcowni gorącej w Sendzimirze stanęła sprawa prywatyzacji. Aby koncern (wykańczany rosnącymi zaległościami płatniczymi) mógł stanąć na nogi - niezbędny był kredyt ok. 600 mln zł. Uznano, że zamiast wyciągać te pieniądze od państwa, trzeba znaleźć inwestora. Zarazem czas działał na niekorzyść hut PHS, gdyż - zgodnie z warunkami unijnymi - tylko do końca 2003 roku można było skorzystać z pomocy publicznej. Jednym słowem - trzeba się było spieszyć.
Z grona potencjalnych inwestorów wchodzących do PHS wybrano hinduski LNM. Umową z LNM-em została przez rząd wstępnie parafowana. 17 września dopuszczono związki do negocjacji pakietu socjalnego. Przedstawiciele LNM prawdopodobnie otrzymali sygnały, że umowa zostanie przez rząd zatwierdzona nawet bez podpisania ze związkami pakietu socjalnego (mimo, iż wcześniej minister Szarawarski obiecał, że bez pakietu socjalnego umowa nie będzie przekazana na Radę Ministrów).
Związkowy zespół negocjacyjny obejmował 12 osób - w tym 4 z Sendzimira. Wśród czwórki z Sendzimira był Mieczysław Kucharski, jako przedstawiciel 80-tki. Związkowcy przygotowali własny projekt pakietu. Jednak nie udało im się nic wynegocjować. Negocjacje w sprawie pakietu socjalnego, który w wersji związkowej miał zawierać gwarancje zatrudnienia i wynagrodzenia (a także regulować sprawę tzw. bonusa prywatyzacyjnego), zostały po 4 tygodniach przerwane. Umowa prywatyzacyjna została zawarta - bez pakietu uzgodnionego ze związkami. Tym samym - bez gwarancji zatrudnienia i wynagrodzenia - los hutników PHS w obliczu prywatyzacji rysuje się w czarnych barwach. Po podpisaniu przez rząd umowy z LNM jeszcze dwukrotnie związki zawodowe podjęły próbę wynegocjowania pakietu socjalnego - z winy LNM próby te były bezowocne.
W toku negocjacji przedstawiciele LNM grali bardzo sprytnie. Wciągali negocjatorów związkowych w rozmaite dyskusje, przedłużali negocjacje.
Walka (w PHS-ie i Sendzimirze) trwa jednak dalej. Związki po nieudanych próbach negocjacji pakietu socjalnego ogłosiły pogotowie strajkowe. Związkowcy z 80-ki w Hucie Sendzimira nadal walczą o modernizację walcowni gorącej. Przyszłość Huty Sendzimira jest tym bardziej dramatyczna, że w związku ze zwolnieniami wykrusza się młode pokolenie pracowników produkcyjnych. Nie wiadomo zatem, czy starsi hutnicy będą mieli następców. Stąd też dochodzi kluczowy postulat uzupełnienia załogi na stanowiskach produkcyjnych.
Sprawa gwarancji rządowych na modernizację walcowni w Sendzimirze została w pewnym momencie uzależniona od uregulowania kwestii własnościowych. Gwarancje nie mogły ruszyć dopóki nie było wiadomo czy przedsiębiorstwo jest prywatne czy państwowe. Mimo iż wyjaśniło się, że będzie to przedsiębiorstwo prywatne, sprawa modernizacji walcowni gorącej i skorzystania z gwarancji rządowych nie mogła ruszyć. Szef LNM stwierdził, że nic nie będzie robił dopóki nie przejmie kontroli nad PHS-em (rząd może się w każdej chwili rozmyślić). W pewnym momencie LNM wysunął jeszcze inny argument blokujący modernizację walcowni gorącej, a mianowicie ten, że nie podoba im się niemiecki bank, który inwestycję tę ma finansować.
Tymczasem, jak twierdzi Kucharski, to raczej ów bank powinien mieć zastrzeżenia do LNM-u. Niemcy zresztą ostatecznie wycofali się z tego przedsięwzięcia, gdyż nie byli w stanie zbadać LNM-u. Otóż (stanowiąca trzon LNM) stricte prywatna firma zarejestrowana jest w raju podatkowym na Antylach Holenderskich (gdzie jest jedynie skrytka pocztowa). Tym samym nie można uzyskać wiarygodnych informacji o jej rzeczywistej kondycji finansowej. LNM to potężny holding, w skład którego wchodzi zarówno ta firma, która ma być inwestorem w PHS (firma ściśle prywatna i nie do zbadania), jak i inne spółki. W tym także ISPAT, który jest spółką giełdową działającą na giełdzie londyńskiej. Otóż ta właśnie spółka znajduje się ponoć w katastrofalnej sytuacji - gorszej niż PHS.
Niezależnie jednak od kondycji LNM, sprawa rządowych gwarancji została już zaprzepaszczona, czas minął. Kierownictwo pociesza załogę, że to nawet korzystne, bo dzięki temu nie trzeba będzie - zgodnie z warunkami unijnymi dotyczącymi publicznej pomocy dla hutnictwa - likwidować mocy produkcyjnych.
Walka o interesy Sendzimira utrudniona jest dodatkowo przez fakt, że umowa prywatyzacyjna z LNM-em została utajniona. Zespól negocjacyjny mógł tę umowę zobaczyć i posłuchać czytanej przez lektora treści, ale tylko przez chwilę. W umowie tej są pewne zapisy niekorzystne dla pracowników Sendzimira. Dlatego utajnienie tej umowy sprawia, że pracownicy PHS, w tym szczególnie Sendzimira, mogą czuć się niepewnie.
12 grudnia 2003 roku Solidarność ’80 z Huty Sendzimira wystosowała pismo, w którym domaga się
odtajnienia umowy prywatyzacyjnej PHS, co najmniej w zakresie pakietu inwestycyjnego (terminów rozpoczęcia i zakończenia inwestycji)
podpisania porozumienia trójstronnego związki-inwestor-rząd w sprawie zakresów i terminów rozpoczęcia i wykonania inwestycji w PHS i Sendzimirze
wpisania do pakietu socjalnego zapisów o zakresie i terminie rozpoczęcia i zakończenia inwestycji
w przypadku braku podpisanego przez związki zawodowe pakietu socjalnego i przesuwania terminów rozpoczęcia inwestycji w PHS, a zwłaszcza modernizacji w Hucie Sendzimira, unieważnienia umowy prywatyzacyjnej
w trybie pilnym bezwzględnego uzupełnienia pracowników na stanowiskach produkcyjnych
W przypadku braku realizacji powyższych postulatów do 19 grudnia, od dnia następnego miała ruszyć - zorganizowana przez Solidarność ’80 - piąta tura protestu głodowego. Jednak do tej pory protest głodowy nie został odwieszony. Zarysowała się szansa, że postulaty te zostaną spełnione (przynajmniej w świetle tego, co mówią Szarawarski i LNM). LNM poprosił o miesiąc czasu na zbadanie rynku - aby pod kątem analiz rynkowych przeprowadzić modernizację walcowni gorącej. Jak mówi Kucharski: „dajemy im czas do końca styczna na załatwienie tych spraw które zgłaszali, a jeżeli nie będzie do końca stycznia decyzji w sprawie walcowni gorącej, przyjęć i zapisów w pakiecie, to od 1 lutego zaczniemy strajk głodowy”.
Zdaniem Kucharskiego w Sendzimirze zaprzepaszczono szansę uratowania huty jako przedsiębiorstwa państwowego. Trzeba było o to konsekwentnie walczyć, kiedy były po temu szanse, a dziś, nie ma wyjścia, hutę może uratować jedynie inwestor. Dlatego też dziś walka z prywatyzacją sama w sobie nie ma większego sensu. Walczyć trzeba było wcześniej. Kiedy były olbrzymie możliwości uratowania huty jako przedsiębiorstwa państwowego, określone siły (m.in. władze miasta Krakowa, rząd, lobby śląskie) zajmowały się głównie szkodzeniem Sendzimirowi. W konsekwencji obecnie bez inwestora PHS S.A. ma niewielkie szanse przetrwania. Zwłaszcza, że - mimo iż huta ma bardzo dużo zamówień - nie jest w stanie zarabiać, bo nie stać jej nawet na zakup węgla czy rudy. Oczywiście sam inwestor w PHS również nic nie daje. Huta przetrwa, jeżeli inwestor przystąpi do realizacji określonych inwestycji modernizacyjnych. Dlatego trzeba bić się o zapisy dotyczące inwestycji modernizacyjnych - gwarantowane przez rząd (stąd postulat porozumienia trójstronnego).
Kucharski wierzy, że w przypadku konfrontacji, po stronie związkowców z 80-ki są mocne atuty - przede wszystkim olbrzymie poparcie wśród robotników produkcyjnych (to robotnicy, w większym stopniu niż inne części załogi, np. administracja, rozstrzygać będą o przyszłości Sendzimira). „Nas może nie jest tak dużo, co czasami widać na demonstracjach, tylko że my mamy ludzi z koksowni, wielkich pieców, ze stalowni i walcowni, głównie robotników i ludzi z produkcji. Stalownia, wielkie piece, konwertory, cały ciąg technologiczny - opanowane są przez nas. W każdej chwili możemy zrobić im taki numer, że się nie pozbierają. Jest to igranie z ogniem gdyż każdy nierozważny ruch może spowodować nieodwracalne straty. My o tym wiemy i dlatego w tych sprawach jesteśmy ostrożni, przez to jednak jesteśmy groźni i nieobliczalni. Dlatego też aby nie ryzykować zniszczenia urządzeń, stosujemy inną, niebezpieczną dla nas osobiście, formę protestu w postaci strajku głodowego ”.
Jeżeli 1 lutego ruszy głodówka, członkowie innych związków będą się oczywiście mogli przyłączyć (choć mogą zostać - jak to już bywało podczas poprzednich tur protestu głodowego - usunięci z własnych związków). Rzadko się zdarza, by akcje kierowane przez 80-kę były konsekwentnie popierane przez inne związki. "O losach Huty Sendzimira rozstrzygać będą zatem robotnicy, gdyż mimo, że czujemy, że mamy ogromne moralne wsparcie od większości Załogi, również od administracji, to jednak oficjalnego, zdecydowanego i czynnego poparcia nigdy nie było. Zgadzamy się wszyscy z jednym - na likwidację Huty Sendzimira i powstanie slumsów w Krakowie, nigdy się nie zgodzimy. Trzeba natomiast wspomnieć, że całkowite poparcie dla naszych akcji w obronie Huty mieliśmy i mamy od Kolegów i Koleżanek z NSZZ Solidarność ’80 z innych zakładów pracy. Wielokrotnie brali Oni czynny udział w Strajku Głodowym i organizowanych przez nas akcjach protestacyjnych, wiecach i manifestacjach. Największe poparcie i zrozumienie mamy u Kolegów z NPA Skawina Sp. z o.o., dawnej Huty Aluminium Skawina, gdzie przewodnicząca jest Koleżanka Jolanta Stalmach. Ludzie Ci rozumieją naszą walkę gdyż przeszli przez to przed czym my się na razie skutecznie bronimy, czyli likwidację części surowcowej w Hucie Skawina, wydzielanie spółek i prywatyzację, która miała ich uratować i zmodernizować a doprowadziła do kolejnych podziałów, wyłączeń i zwolnień".