Poniżej publikujemy jedną z najbardziej znanych książek Lwa Trockiego. Żadna z istniejących sekt trockistowskich, ani też polska sekcja MIA (Internetowe archiwum marksizmu), które od dawna nie jest aktualizowane, nic w tej sprawie nie zrobiły. Większość polskich trockistów nawet tej książki nie przeczytała. Taka jest smutna rzeczywistość. Książka została wydana tylko raz po polsku w latach trzydziestych. Niestety brakuje okładki, więc nie znamy dokładnej daty wydania. Można ją przeczytać zaledwie w kilku miejscach w Polsce (Biblioteka Narodowa, IH UW) i polscy trockiści są zbyt leniwi by przeczytać jedną z najważniejszych książek swojego patrona. Egzemplarz, który wskanowaliśmy pochodzi z warmińskiej biblioteki wolnościowej - tzw. SEKVA. Przy tej okazji chcemy gorąco podziękować olsztyńskim towarzyszom, jak też dwóm byłym działaczkom OA (Grażyna i Iwona), bez których nigdy byśmy tego teksty nie mieli. Książka składa się z następujących rozdziałów.
Chłopstwo przed październikiem
Kwestia narodowościowa
Wystąpienie z Parlamentu Tymczasowego i walka o Zjazd Sowietów
Komitet Wojenno-Rewolucyjny
Lenin wzywa do powstania
Sztuka powstania
Opanowanie stolicy
Zajęcie pałacu Zimowego
Powstanie październikowe
Zjazd dyktatury sowieckiej
Zakończenie
Dodatek
Legendy biurokracji
Socjalizm w jednym kraju?
Informacja historyczna w sprawie teorii "rewolucji permanentnej"
Wyciągi z artykułu z 1905 roku. Podsumowania i perspektywy
W pierwszej części publikujemy pierwsze dwa rozdziały. Zachęcamy do lektury - zwłaszcza rodzimych trockistów - by nie kompromitowali się swoją niewiedzą. Zachęcamy do kopiowania tekstu - miło jednak będzie jak podacie źródło. Tekst jest pełen błędów -i tak wszyscy będą wiedzieć skąd go macie.
Lew Trocki
Historia Rewolucji Rosyjskiej część 1
Chłopstwo przed Październikiem
Cywilizacja uczyniła chłopa swoim jucznym osłem. Burżuazja zmieniła właściwie
tylko formę brzemienia. Ledwo tolerowane u progu życia narodowego, chłopstwo w
istocie pozostaje również poza progiem nauki. Historyk interesuje się niem
zazwyczaj równie mało, jak krytyk teatralny swemi szaremi postaciami, które
zamiatają scenę, noszą na plecach niebo i ziemię i sprzątają garderoby aktorów.
Udział chłopstwa w rewolucjach przeszłości po dziś dzień jest ledwo Oświetlony.
Pierwszym krokiem burżuazji francuskiej było uwolnienie chłopów ~ pisał Marks w
roku 1848. — Przy pomocy chłopów zdobyła Europę. Burżuazja pruska była tak
zasklepiona w swoich ciasnych, doraźnych interesach, że straciła nawet tego
sojusznika i uczyniła zeń narzędzie w rękach feodalnej kontrrewolucji". W
przeciwstawieniu tem słuszne jest to, co odnosi się do burżuazji niemieckiej;
natomiast twierdzenie, że „pierwszym krokiem burżuazji francuskiej było
uwolnienie chłopów", jest echem oficjalnej legendy francuskiej, która w swoim
czasie wywarła wpływ nawet na i; Marksa. W rzeczywistości burżuazja we właściwem
tego słowa znaczeniu przeciwstawiała się rewolucji chłopskie} wszelkiemi siłami.
Już w roku 1789 lokalni przywódcy stanu trzeciego wyrzucali z instrukcyj
wiejskich pod pozorem redagowania tekstu najostrzejsze i najśmielsze żądania.
Słynne uchwały z dnia 4-go sierpnia, przyjęte przez Zgromadzenie Narodowe przy
blasku łun pożarów wiejskich, długo pozostawały patetyczną formułką bez treści.
Chłopów, którzy nie chcieli pogodzić się z oszustwem, Zgromadzenie Ustawodawcze
zaklinało, by „powrócili do wypełniania swoich obowiązków i odnosili się do
własności (feodalnej) z należytym sza: ćunkiem44. Gwardja cywilna
niejednokrotnie była wysyłana na wieś, celem tłumienia ruchawek chłopskich.
Robotnicy miejscy, stając po stronie powstańców, witali burżuazyjnych
uśmie-rzycieli grądem kamieni i cegieł.
W ciągu pięciu lat chłopi francuscy powstawali we wszystkich krytycznych
chwilach rewolucji, by przeszkodzić paktom pomiędzy właścicielami feodalnymi a
burżuazyjnymu Sankjuloci paryscy, przelewając swą krew za republikę, uwolnili
chłopów od feodalnych pęt. Republika francuska 1792 roku — to nowy ustrój
społeczny, w przeciwieństwie do republiki niemieckiej 1918 roku albo republiki
hiszpańskiej 1931 roku; które pozostawiły stary ustrój, usuwając tylko dynastję.
U podstaw tej różnicy nietrudno jest doszukać się kwestji agrarnej.
Chłop francuski bezpośrednio nie myślał o republice: chciał obalić obszarnika.
Republikanie paryscy zazwyczaj zapominali o wsi. Ale tylko nacisk chłopstwa na
obszarników umożliwiał stworzenie republiki, gdyż oczyszczał dla niej grunt 2
feodalnych rupieci. Republika ze szlachtą nie jest republiką* Rozumiał to
doskonale stary Machiavelli, który na czterysta lat przed prezydenturą Eberta,
na swem wygnaniu florentyń-skiem, pomiędzy polowaniem na drozdy a grą w
trik-trak z rzeźnikiem, uogólniał doświadczenie przewrotów demokratycznych: „Kto
chce utworzyć republikę w kraju, w którym jest wiele szlachty, nie jzdpła tego
uczynić, jeżeli szlachty tej - nie wytępi uprzednio'4. Chłopi rosyjscy byli w
istocie tego samego zdania, ujawniali też to otwarcie, bez żadnego „makja-welizmu".
Jeżeli Piotrogród i Moskwa odgrywały kierowniczą fote W ruchu robotników i
żołnierzy, to pierwsze miejsce w ruchu chłopskim należało do zacofanego
wielkoruskiego okręgu rolniczego i środkowyfch ziem nadwołżańskich. Tutaj
pozostałości pańszczyzny zachowały szczególnie głębokie korzenie* szlachecka
własność ziemi posiadała najbardziej pasorzytni-czy charakter, zróżniczkowanie
chłopstwa pozostawało wtyle* obnażając tem jaskrawiej nędzę wsi. W tym pasie
rolnym ruch rozgorzał już w marcu i zmiejsca nabrał terorystycznega zabarwienia.
Dzięki wysiłkom partyj rządzących został on Jednak wkrótce skierowany w łożysko
polityki ugodowej.
Na zacofanej pod względem przemysłowym Ukrainie rolnictwo, pracujące na eksport,
przybrało znacznie bardziej postępowy, a więc bardziej kapitalistyczny
charakter* Rozwarstwienie chłopstwa sięgało tu znacznie dalej, niż w
Wiel-korosji. Walka o wyzwolenie narodowe siłą rzeczy hamowała,, przynajmniej aż
do czasu, inne formy walki społecznej. Lecz odrębności warunków dzielnicowych, a
nawet narodowych*, wyraziły się ostatecznie jedynie w nierównoczesności
terminów. Pod jesień terenem powstania chłopskiego staje sis niemal cały kraj. Z
624 powiatów, tworzących starą Rosję, ruch ogarnął 482 powiaty, czyli 77
procent; wyłączając zaś odznaczające się odrębnemi stosunkami agrarnemi: Tery
tor jum Północne, Kraj Zakaukaski, Kraj Stepowy i Syberję — z 481 powiatów w
powstanie chłopskie wciągniętych zostało 439 powiatów, czyli 91 procent.
Formy walki różnią się w zależności od tego, czy chodzi o pole, las, pastwisko,
o opłaty dzierżawne czy też pracę najemną. Walka zmienia formy i metody na
różnych etapach rewolucji. Lecz naogół wziąwszy, ruch przebył, z nieuniknionem
wprawdzie opóźnieniem, te same dwa wielkie stadja, co
1 rtfcB miast Na pierwszym etapie chłopstwo przystosowuje się jeszcze do nowego
reżimu i usiłuje rozwiązać swoje zadanie ża pośrednictwem nowych instytucyj. I
tutaj jednak idzie raczej ó formy, tiiż o treść. Moskiewska gazeta liberalna,
która przed rewolucją mieniła się barwami ludowcowemi, z godną pochwały
bezpośredniością dała wyraz uczuciom sfer obszarniczych lafem 1917 roku. ,,Mu£yk
rozgląda się~ wokoło, narazie nic nie czyni, lecz wpatrzcie się w jego oczy, a
oczy te powiedzą wam, że cała ziemia wokoło niego—to jego ziemia".
Niezastąpiony klucz do „pokojowej" polityki chłopstwa stanowi kwietniowy
telegram jednej ze wsi gubernji Tambowskiej do Rządu Tymczasowego: „Pragniemy
zachować spokój w interesie zdobytych swobód, wydajcie więc zakaz
wydzierżawiania ziem obszarniczych przed zwołaniem Zgromadzenia Ustawodawczego,
inaczej przelejemy krew, lecz orać ich innym nie damy".
Muzykowi tem łatwiej było utrzymać ton pełnej poszanowania groźby, że w walce o
swoje prawa historyczne niemal wcale nie stykał się bezpośrednio z państwem. Na
wsi organy władzy państwowej nie istniały. Milicją zarządzały komitety gminne.
Sądy były zdezorganizowane. Komisarze miejscowi —-bezsilni. „Myśmy ciebie
wybrali — wołali chłopi — i my cię przepędzimy."
Rozwijając walkę poprzednich miesięcy, chłopstwo W ciągu lata zbliża się coraz
bardziej do wojny domowej i swem lewem skrzydłem przechodzi przez jej próg.
Według doniesień właścicieli ziemskich okręgu tagamrogskiego chłopi samowolnie
zagarniają siano z łąk, odbierają ziemię, przeszkadzają orce, wyznaczają na
własną rękę czynsze dzierżawne, usuwają właścicieli i zarządzających. Według
sprawozdania komisarza niżegó-;. rodzkiego akty przemocy i przywłaszczania ziem
i lasów stają* się w gubernji coraz częstsze. Komisarze powiatowi boją ślę
uchodzić w oczach chłopów za obrońców wielkich właścicieli ziemskich. Milicja
wiejska jest niepewna. „Zdarzały się wypadki, że milicjanci wraz z tłumem brali
udział w aktach przemocy/4 W powiecie szlisselburskim komitet gminny zabrania
właścicielom ziemskim wyrębu ich własnego lasu. Rozumowanie chłopów jest proste:
żadne Zgromadzenie Ustawodawcze nie zdoła odrodzić zrąbanych drzew. Komisarz
Ministerstwa Dworu skarży się na przywłaszczanie siana z łąk: siano dla koni
pałacowych trzeba kupować! W gubernji kurskiej chłopi podzielili między sobą
użyźnione ugory Tereszczenki: właściciel jest ministrem spraw zagranicznych.
Hodowcy koni w gubernji orłowskiej, Sznejderowi, chłopi oświadczyli ponoć, że
nietylko skoszą w jego majątku całą koniczynę, lecz i jego samego „poślą w
spłdaty". Zarządzającemu majątkiem Ro-dzianki komitet gminny rozkazał odstąpić
zbiory chłopom: „Jeżeli nie będzie pan posłuszny komitetowi gminnemu, załatwimy
się z panem inaczej, zostanie pan aresztowany". Podpis i pieczęć.
Ze wszystkich stron płyną skargi i żale: od poszwankowa-nych, od władz
lokalnych, od szlachetnych świadków. Telegramy właścicieli ziemskich mogłyby
bodaj obalić wszystkie najpoważniejsze teorje walki klasowej. Utytułowani
obszarnicy, właściciele latyfundjów, duchowni i świeccy zwolennicy pańszczyzny
troszczą się wyłącznie o dobro ogółu. Wrogiem jest nie chłop, lecz bolszewicy,
niekiedy anarchiści. Własne majątki interesują landlordów jedynie z punktu
widzenia dobra ojczyzny.
Trzystu członków partji kadeckiej z gubernji czarnihow-skiej oświadcza, że
chłopi, podżegani przez bolszewików, przepędzają jeńców wojennych od pracy i
zagarniają zbiory: w rezultacie grozi „niemożność płacenia podatków". Liberalni
Obszarnicy widzą cel swego istnienia w popieraniu skarbu państwa! Podolski
oddział Banku Państwa skarży się na samowolę komitetów gminnych, „których
przewodniczącymi są często jeńcy ąustrjaccy". Przemawia tutaj urażony patrjotyzm.
W gubernji wlodzimierskiej, w majątku rejenta Odincewa, chłopi zabierają
budulec, „przygotowany dla instytucyj dobroczynnych". Rejenci żyją tylko dla
akcji humanitarnej. Biskup podolski donosi o samowolnem zagarnięciu lasu,
należącego do kurji biskupiej. Prokurator Św. Synodu skarży się na
przywłaszczenie łąk, należących do Ławry Aleksandro - Newskiej. Przeorysza
klasztoru Kislarskiego ciska gromy na członków miejscowego sowietu; wtrącają się
do spraw klasztoru, konfiskują dla siebie opłaty dzierżawne, „podżegają mniszki
przeciw przełożonym". We wszystkich tych wypadkach zagrożone są bezpośrednio
interesy kościoła. Hrabia Tołstoj, jeden z synów
Lwa Tołstoja, oświadcza w imieniu Z\yiązku Rolników gubernji ufimskiej, że
przekazanie ziemi komitetom miejscowym „przed zapadnięciem uchwały Zgromadzenia
Ustawodawczego... spowoduje wybuch niezadowolenia.... pośród właścicieli -
chłopów, których w gubernji jest ponad dwieście tysięcy". Dostojny obszarnik
troszczy się wyłącznie o maluczkiego brata. Senator Belgardt, właściciel ziemski
z gubernji twerskiej, gotów jest pogodzić się z wyrębami leśnemi, lecz żali się,
że chłopi „nie chcą podporządkować się rządowi burżuazyjnemu". Obszarnik
tambowski Weljaminow żąda ocalenia dwóch majątków, które „pracują na potrzeby
armji". Przypadkowo są to jego własne majątki. Dla filozofów idealizmu telegramy
obszarników z roku 1917 stanowią prawdziwą skarbnicę. Materialista ujrzy w mch
raczej kolekcję wzorów cynizmu. Doda może, że wielkie rewolucje odbierają
obłudzie klas posiadających nawet pazory przyzwoitości.
Apelowanie poszkodowanych do władz powiatowych i gu-bernjalnych, do ministra
spraw wewnętrznych, do przewodniczącego Rady Ministrów z reguły pozostają bez
rezultatu. U kogo więc szukać pomocy? U Rodzianki, przewodniczącego Dumy
Państwowej. W okresie pomiędzy wydarzeniami lipco-wemi a powstaniem Korniłowa
szambelan znów staje się wpływową osobą: wiele czyni się na jego wezwanie
telefoniczne.
Urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych wysyłają do władz miejscowych
okólniki, nakazujące przekazywanie winnych sądom. Zaśniedziali obszarnicy
samarscy telegrafują w odpowiedzi: „Okólniki bez podpisu ministrów socjalistów
są pozbawione wszelkiego znaczenia44. W ten sposób ujawnia się użyteczność-
socjalizmu. Ceretelli musiał przezwyciężyć swą nieśmiałość: 18 lipca wysyła
obszerne rozporządzenie, nakazujące przedsięwzięcie „szybkich i zdecydowanych
środków*'. Tak jak i obszarnicy, Ceretelli troszczy się jedynie i wyłącznie o
armję i państwo. Chłopom wydaje się jednak, że Ceretelli broni obszarników.
W metodach pacyfikacyjnych Rządu następuje przełom. Przed lipcem ograniczano się
przeważnie do perswadowania. Jeżeli nawet posyłano oddziały wojskowe do
miejscowości ogarniętych rozruchami, to jedynie w charakterze osłony dla
rządowego mówcy. Po zwycięstwie, odniesionem nad piotrogrodz-kimi robotnikami i
żołnierzami, oddziały kawaleryjskie, już beż rządowych agitatorów, zostają
podporządkowane bezpośrednio obszarnikom. W gubernji kazańskiej, jednej z
najbardziej niespokojnych, udało się — według słów młodego historyka Jutowa —
jedynie „w drodze aresztowań, wprowadzania zbrojnych oddziałów do wsi, a nawet
przywrócenia rózeg osiągnąć wśród
Shtópów chwilowe uspokojenie'4. I w innych miejscowościach represje nie
pozostają bez skutku. Liczba poszkodowanych majątków ziemskich w lipcu
zmniejszyła się nieco: z 516 do 503. W Sierpniu Rządowi udało się osiągnąć
dalsze sukcesy: liczba niespokojnych powiatów obniżyła się z 325 do 288, czyli o
11%; liczba majątków objętych ruchem zmniejszyła się nawet o 33%.
Niektóre dzielnice, najbardziej dotąd niespokojne, uspokajają się albo schodzą
na drugi plan. I przeciwnie, dzielnice, które wczoraj jeszcze obchodziły za
lojalne, dzisiaj wkraczają na drogę walki. Miesiąc temu jeszcze komisarz
penzeński malował pocieszający obraz: „Wieś zajęta jest zbiorami... Przygotowuje
się wybory do ziemstw gminnych. Okres kryzysu władzy przeszedł spokojnie.
Utworzenie nowego Rządu przyjęto z wielkiem zadowoleniem". W sierpniu z idylli
tej nie zostało nawet śladu: „Masowe rabowanie sadów i wyręby lasów... Dla
likwidacji rozruchów konieczne jest użycie siły zbrojnej".
Ze względu na swój ogólny charakter ruch letni wciąż jeszcze należy do okresu
„pokojowego**. Dają się już w nim jednak zauważyć, słabe wprawdzie, lecz
nieomylne, symptomy radykalizacji: jeżeli w ciągu pierwszych czterech miesięcy
zdarza się coraz mniej napadów na majątki obszarnicze, to od lipca stają się one
coraz częstsze/Obserwatorzy ustalają następującą ogólną klasyfikację starć
lipcowych w malejącym szeregu: zagarnianie łąk, zbiorów, produktów żywnościowych
i paszy, ziemi ornej, inwentarza; walka o warunki najmu; plon-drowanie majątków.
W sierpniu zagarnianie zbiorów, zapasów żywności i paszy, łąk i siana, ziem i
lasów; teror agrarny. • Na początku września Kiareński w charakterze naczelnego
wodza powtarza w specjalnym rozkazie niedawne argumenty ł groźby swego
poprzednika Korniłowa przeciw „aktom przemocy'* ze strony chłopów. Po kilku
dniach Lenin pisze: „Albo... cała ziemia przejdzie natychmiast w ręce chłopów...
Albo obszarnicy i kapitaliści... doprowadzą do niebywale okrutnego powstania
chłopskiego.
W ciągu następnego miesiąca stało się to faktem.
Liczba majątków, objętych rozruchami chłopskiemi wzrosła we wrześniu w
porównaniu z sierpniem o 30%; w październiku w porównaniu z wrześniem o 43%. Na
wrzesień i pierwsze trzy tygodnie października przypada przeszło trzecia część
zatargów rolnych, zarejestrowanych od marca. Ostrość ich jednak wzrosła w
znacznie większym stopniu, niż ich liczba. W pierwszych miesiącach nawet jawne
przywłaszczanie gruntów przybierało charakter układów, łagodzonych i osłanianych
przez organy ugodowe. Teraz legalne maskowanie odpada. Ruch na wszystkich
odcinkach przybiera coraz bardziej zuchwały charakter. Od różnych rodzajów i
stopni nacisku chłopi przechodzą do zagarniania przemocą części składowych
gospodarstwa obszarniczego, do plondrowania gniazd szlacheckich*podpalania
dworów, nawet do mordowania właścicieli i zarządzających.
Przypadki walki o zmianę warunków dzierżawy, które w czerwcu górowały nad
plondrowaniem majątków, w październiku nie wynoszą nawet 1/40 liczby rabunków,
przyczem sama ta walka zmienia swój charakter, stając się teraz tylko inną formą
przepędzania obszarników. Zakaz kupna-sprzedaży ziemi i lasów ustępuje miejsca
bezpośredniemu wywłaszczaniu. Masowe wyręby i wy?pasy przybierają charakter
rozmyślnego niszczenia własności obszarniczej. Wypadków jawnego plon-, drowania
majątków zarejestrowano we wrześniu 279; stano--wią one już ponad 1/8 wszystkich
zatargów. Październik przynosi 42% wszystkich wypadków plondrowań,
zarejestrowanych przez milicję w okresie pomiędzy przewirotami lutowym
a październikowym.
Szczególnie zawzięty charakter przybrała walka o las. Wsie często spalały się
doszczętnie. Drzewo budulcowe było pilnie strzeżone i sprzedawane po wysokich
cenach. Chłop byt zupełnie pozbawiony drzewa. W dodatku nadeszła pora
przygotowywania zapasów drzewa na zimę. Z gubernji moskiewskiej, niżegorodzkiej,
piotrogrodzkiej, orłowskiej, wołyńskiej, ze wszystkich stron kraju napływają
skargi na samowolny wyrąb lasów i rabowanie gotowych zapasów drzewa. „Chłopi
samowolnie i bezlitośnie wyrębują las4'. „Chłopi spalili 200 dziesięcin lasu
pańsskiego". „Chłopi powiatów klimowickiego i czeri-kowskiego niszczą lasy i
pola ozime'*... Straż leśna ratuje się ucieczką. Jęczy szlachecki las, wióry
lecą po całym kraju. Topór chłopski wybija w ciągu całej jesieni gorączkowy takt
rewolucji.
W dzielnicach wwożących chleb sytuacja aprowizacyjna na wsi pogorszyła się w
większym stopniu, niż w miastach. Brak było nietylko żywności, ale i nasion. W
dzielnicach wywożących sytuacja naskutek wzmożonego wypompowywania produktów
żywnościowych przedstawiała się niewiele IepieK Podniesienie reglamentowanych
cen na zboże uderzyło w biedotę. W szeregu gubernij rozpoczęły się rozruchy na
tle głodu, rabowanie spichrzów, napady na urzędy aprowizacyjne. Ludność
przechodzi do surogatów chleba. Mnożą się meldunki o zachorowaniach na szkorbut
i tyfus, o samobójstwach z rozpaczy* Głód lub widmo jego uczyniły szczególnie
nieznośnem sąsiedztwo dostatku i zbytku. Najbardziej dotknięte nędzą warstwy wsi
stawały w pierwszych szeregach.
Fale zawziętości podnosiły z dna niemało mętów. W gubernji kostromskiej „daje
się zaobserwować agitacja czarnose-Cinna i antysemicka. Przestępczość wzrasta...
Rzuca się w ocz,y spadek zainteresowania życiem.politycznem kraju". Ostatnie
zdanie w raporcie komisarza oznacza: klasy oświecone odwracają się do rewolucji
plecami. Nieoczekiwanie rozlega się w gubernji podolskiej głos czarnosecinnego
monarchizmu: komitet wsi Demidówki nie uznaje Rządu Tymczasowego i za
„najwierniejszego wodza narodu rosyjskiego4* uważa cesarza Mikołaja
Aleksandrowicza. Jeżeli Rząd Tymczasowy nie ustąpi, „przyłączymy się do
Niemca'*. Tak śmiałe wyznania są jednak odosobnione: monarchiści z pośród
chłopów dawno już przemalowali się wślad za obszarnikami. Miejscami, również
w-gubernji podolskiej, oddziały wojskowe wraz z chłopami rabują gorzelnie
spirytusu. Komisarz donosi o anarchji. „Giną wsie i ludzie, ginie rewolucja".
Nie, rewolucja daleka jest od zagłady. Toruje sobie ona bardziej głębokie
łożysko. Jej rozszalałe wody zbliżają się do ujścia.
W nocy na 8 września chłopi wsi Syczewka, gubernji tam-fcowskiej, idąc od
zagrody do zagrody z drągami i widłami, zwołują wszystkich, młodych i starych,
na rabunek majątku obszarnika Romanowa. Na zgromadzeniu gminnem jedna grupa
proponuje odebrać majątek w sposób zorganizowany, rozdzielić inwentarz pomiędzy
ludność, budowle zachować dla celów kulturalnych. Biedota domaga się spalenia
dworu, aby nie pozostał kamień na kamieniu. Biedoty jest więcej. Tej samej nocy
morze ognia zalało majątki w całej gminie. Spalona wszystko, co tylko zajmowało
się ogniem, nawet pole doświadczalne; wyrżnięto bydło rozpłodowe, „upijali się
do utraty przytomności". Ogień przerzucał się z gminy na gminę. Wojownicy w
łapciach nie ograniczają się już do patrjarchalnych wideł i kos. Komisarz
gubernjalny telegraf uje: „Chłopi i nieznane osobniki, uzbrojeni w rewolwery i
granaty ręczne, rabują majątki w powiatach ranenburskim i rjażskim4'. Wysoką
technikę wniosła do powstania chłopskiego wojna. Związek właścicieli ^iemskJch
donosi, że w ciągu trzech dni spalono 24 majątki. „Władze miejscowe są bezsilne
i niezdolne do przywrócenia fcorządku". Wreszcie przybywa odddział, wysłany
przez dowódcę korpusu, wprowadzony zostaje stan oblężenia, wydaje ślę zakaz
zgromadzeń, przeprowadza aresztowania podżegaczy. Wąwozy zawalone są zrabowanemi
przedmiotami, rzeki pochłaniają niemało mienia obszarniczego.
Penzeński chłop Begiszew opowiada: „We wrześniu pojechali wszyscy grabić majątek
Łogwina (grabiono go już w 1905 roku). Do majątku,,i od majątku ciągnął się
sznur zaprzęgów, setki chłopów i kobiet uprowadzały i wywoziły bydło, zboże ł t.
p.'\ Oddział, wezwany przez Urząd Ziemski, usiłował odbić cośniecoś ze
zrabowanego mienia, lecz w gminie zebrało się około 500 chłopów i kobiet, i
oddział oddalił się. Żołnierze wido^ cznie wcale nie pałali chęcią przywrócenia
zdeptanych praw obszarniczych.
W gubernji taurydzkiej w końcu września chłopi zaczęli —jak wspomina chłop
Haponienko — „grabić folwarki, przepędzać zarządzających, zabierać zboże ze
spichrzów, bydło robocze, martwy inwentarz.... Zrywano nawet i zabierano
okiennice, drzwi biidynk6w,*podłogi z pokojów i cynkowe dachy Z początku
przychodzili tylko pieszo, brali i wywozili, — opowiada miński chłop Gruńko, —
potem zaś, kto miał, zaprzęgał konie i wywozili" całemi taborami. Bez
wytchnienia... Jak zaczęli o 12-ej w dzień, wozili i nosili dwie doby dniem i
nocą bez jDrżerwy. Przez te dwie doby wyprzątnęli wszystko4'. Przywłaszczanie
mienia usprawiedliwiali według słów moskiewskiego chłopa Kuzmiczewa w ten
sposób: „Dziedzic był nasz, myśmy ha niego pracowali, i majątek, jaki posiadał,
tylko do nas powinien należeć". Niegdyś szlachcic mówił poddanym chłopom:
,,wyście moi, i wszystko, co wasze, jest moje. Teraz chłopi Odezwali się:
„pan—nasz i całe jego dobro i mienie jest nasze
„W-niektórych miejscowościach zaczęto niepokoić panów po nocach, — wspomina inny
chłop miński, Nowikow. — Coraz częściej (paliły się majątki szlacheckie".
Przyszła kolej i na majątek wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, byłego
naczelnego wodza. „Kiedy zabrano, co się dało, irzucono si? do rozbijania
pieców, wyłamywania okien, zrywania podłóg i desek i wszystko to wynoszono*4...
Za temi aktami zniszczenia kryło się wielowiekowe, tysiącoletnie dążenie
wszystkich wojen chłopskich: zburzyć do fundamentów ufortyfikowane pozycje
wroga, nie pozostawić mu dachu nad głową. „Rozsądniejsi — wspomina kurski chłop
Cygankow — mówili: „Nie należy niszczyć budynków, będą nam potrzebne... na
szkoły i szpitale44, — lecz w większości byli ci, którzy krzyczeli, że wszystko
trzeba zniszczyć, by wrogowie nasi w razie czego nie mieli się gdzie
schronić4'... „Chłopi zagarniali całe mienie pańskie, — opowiada orłowski chłop
Sawczenko, — „wypędzali właścicieli z majątków, wyłamywali w domach ich okna,
drzwi, podłogi, sufity... Żołnierze mówili, że skoro się już niszczy nory
wilcze, to i wilki trzeba wytępić44. Wobec takich gróźb najznakomitsi i
najwięksi obszarnicy poukrywali się i dlategą uszli z życiem.
We wsi Zalesię, gubernji witebskiej, spalono spichrze z ziarnem i sianem w
majątku, należącym do Francuza Bernarda. Chłopi tem mniej skłonni byli zwracać
uwagę na przynależność państwową, że wielu obszarników spiesznie przepisywało
swe ziemie na uprzywilejowanych obcokrajowców. „Poselstwo francuskie prosi o
przedsięwzięcie odpowiednich środków''. W pasie przyfrontowym w połowie
października trudno było przedsięwziąć „środki", nawet gdy chodziło o
przysłużenie się poselstwu francuskiemu.
Pogrom wielkiego majątku pod Rjazaniem trwał cztery dni, „w rabowaniu brały
udział nawet dzieci''. Związek właścicieli ziemskich podał do wiadomości
ministrów, że jeżeli nie zostaną przedsięwzięte odpowiednie środki, to „nastąpią
samosądy, głód i wojna domowa". Trudno zrozumieć, dlaczego obszarnicy o wojnie
domowej jeszcze mówią w czasie przyszłym.
Na zjeździe spółdzielczym, który odbył się na początku września, Berkenheim,
jeden z wodzów zamożnego chłopstwa, powiedział: „Jestem przekonany, że niecała
jeszcze Rosja stała się domem warjatów, że, jak dotąd, postradała zmysły
przede-wszystkiem ludność wielkich miast". Ten głos zadowolonej z siebie,
solidnej, konserwatywnej części chłopstwa był beznadziejnie spóźniony: właśnie w
tym miesiącu wieś wyrwała całkowicie wszystkie zawiasy zdrowego rozsądku i
wściekłością walki pozostawiła daleko wtyle „domy warjatów" — miasta.
W kwietniu Lenin uważał jeszcze za możliwe, że patriotyczni spółdzielcy i kułacy
pociągną za sobą główne masy chłopstwa na drogę ugody z burżuazją i
obszarnikami. Tem bezwzględniej też nalegał na utworzenie odrębnych rad
delegatów robotników rolnych i samodzielnych organizacyj biedoty chłopskiej.
Miesiąc za miesiącem jednak wykazywał, że ten odcinek polityki bolszewickiej nie
zapuszcza głębokich korzeni. Z wyjątkiem krajów nadbałtyckich rady robotników
rolnych nie istniały nigdzie. Biedota chłopska również nie stworzyła samoistnych
form organizacji. Tłumaczenie tego tylko zaj<:faniem robotników rolnych i
najbiedniejszych warstw wsi byłcby omijaniem sedna sprawy. Główna przyczyna
tkwiła w istocie samego zadania historycznego: demokratycznego przewrotu
agrarnego.
Dwie najważniejsze sprawy: dzierżawy i pracy najemnej — ujawniają w sposób
najbardziej przekonywujący, jak wspólne interesy walki z przeżytkami pańszczyzny
odcięły drogę do samodzielnej polityki nietylko biedocie, ale i robotnikom
rolnym. Chłopi dzierżawili w Rosji europejskiej 37 miljar-dów dziesięcin —
blisko 60% całej ziemi, znajdującej się w p> siadaniu prywatnem, i płacili
roczną daninę dzierżawną w wysokości 400 miljonów rubli. Walka przeciw
pańszczyźnianym formom dzierżawy stała się po przewrocie lutowym najważniejszym
elementem ruchu chłopskiego. Mniej poważne, ale jednak niepoślednie miejsce
zajęła walka robotników rolnych, przeciwstawiająca ich wyzyskowi nietylko
obszarniczemu. ale i chłopskiemu. Dzierżawca walczył o poprawę warunków
dzierżawy, robotnik — o poprawę warunków pracy. Obaj — każdy na swój sposób —
uznawali w obszarniku właściciela i pana. Lecz z chwilą, gdy powstała możliwość
doprowadzenia sprawy do końca, t. zn. odebrania ziemi i przywłaszczenia jei
sobie, biedota przestawała interesować się sprawami dzierżawy, a związek
zawodowy zaczynał tracić dla robotnika rolnego swą siłę przyciągającą. Właśnie
robotnicy rolni i drobni dzierżawcy swojem przyłączeniem się do ruchu ogólnego
nadali wojnie chłopskiej zdecydowany charakter i zamknęli drogi odwrotu.
Z mniejszą wprawdzie siłą, walka przeciw obszarnikom ogarniała również
przeciwległy biegun wsi. Dopóki nie dochodziło do otwartego powstania, górne
warstwy chłopstwa odgrywały w ruchu wybitną, niekiedy kierowniczą rolę. W
okresie jesiennym jednak zamożni chłopi z rosnącą nieufnością spoglądali na
rozszerzającą się wojnę chłopską: nie wiedzieli, jak się to skończy, mieli coś
do stracenia, usuwali się nabok. Lecz usunąć się całkowicie nie mogli: wieś nie
pozwalała im na to.
Bardziej zamknięci i wrodzy, niż „swoi'', gminni kułacy, byli stojący poza gminą
drobni właściciele ziemscy. Gospodarstw chłopskich do 50 dziesięcin liczono w
całym kraju do 600,000. W wielu powiatach stanowiły one trzon spółdzielni i
politycznie ciążyły, zwłaszcza na południu, ku konserwatywnemu Związkowi
Chłopskiemu, stanowiącemu już pomost do kadetów. „Rolnicy, wydzieleni z gminy, i
bogaci chłopi popierali — według słów mińskiego chłopa Guljsa — obszarników,
usiłując ułagodzić chłopstwo perswazjami''. Gdzieniegdzie walka wewnątrz
chłopstwa już przed przewrotem październikowym przybierała pod wpływem warunków
miejscowych zawzięty charakter. Najokrutniej cierpieli przytem irolnicy
wydzieleni z gmin. „Niemal wszystkie folwarki — opowiada niżegorodzki chłop
Ku-zmiczew — zostały spalone, mienie częściowo zniszczone, częściowo zrabowane
przez chłopów." Właściciel folwarku był „sługą obszarniczym, pełnomocnikiem
kilku leśnictw obszarniczych, był ulubieńcem policji, żandarmerji i swoich
panów." Najbogatsi chłopi i kupcy niektórych gmin powiatu niżegorodzkiego ukryli
się jesienią i powrócili do swoich wsi dopiero po dwóch - trzech latach.
Lecz w większej części kraju stosunki wewnętrzne na wsi dalekie jeszcze były od
takiego zaostrzenia. Kułacy zachowywali się dyplomatycznie, hamowali ruch i
przeciwdziałali mu, starali się jednak nie ujawniać zbytnio swego wrogiego
stosunku do gminy. Ogół wiejski zaś bacznie obserwował kułaków, nie pozwalając
im łączyć się z obszarnikami. Walka między obszarnikami a chłopami o wpływ na
kułaka ciągnie się przez cały rok 1917 w różnych formach, od „przyjaznego"
oddziaływania aż do okrutnego teroru.
Podczas gdy właściciele latyfundjów przypochlebiając się otwierali przed
bogatymi chłopami drzwi zgromadzenia szlacheckiego, drobni właściciele gruntów
demonstracyjnie odgraniczali się od szlachty, by nie zginąć z nią razem. W
jeżyku polityki wyrażało się to w ten sposób, że obszarnicy, którzy przed
rewolucją należeli do skrajnie prawicowych partyj, przybierali teraz barwy
liberalizmu, uważając je siłą tradycji za barwy ochronne; tymczasem chłopscy
właściciele ziemscy, którzy przedtem często popierali kadetów, przesuwali się
teraz na lewo.
Zjazd drobnych właścicieli gruntów gubernji permskiej ostro odgraniczył się we
wrześniu od moskiewskiego zjazdu właścicieli ziemskich, na którego czele stali
„hrabiowie, książęta i baronowie'1. Właściciel 50 dziesięcin mówił: „Kadeci
nigdy nie chodzili w kożuchach i łapciach i dlatego nigdy nie będą bronili
naszych interesów". Odsuwając się od liberałów, pracujący właściciele ziemi
szukali takich „socjalistów", którzyby byli zwolennikami własności. Jeden z
delegatów wypowiadał się za socjaldemokracją. „...Robotnik? Dajcie mu ziemię,
przyjdzie na wieś i przestanie pluć krwią. Socjaldemokraci ziemi nam nie
odbiorą.'' Mowa była oczywiście o mieńszewikach. „Swojej ziemi nie oddamy
nikomu. Łatwo może rozstać się z nią tylko ten, kto ją łatwo zdobył, naprzykład
obszarnik. Chłop zdobywał ją ciężko."
W tym jesiennym okresie wieś walczyła z kułakami, nie odpychając ich od siebie,
lecz przeciwnie, zmuszając ich do przyłączenia się do ruchu ogólnego i
osłaniania go przed uderzeniami z prawej strony. Zdarzały się nawet wypadki, że
uchylenie się od brania udziału w rabunkach karane było śmiercią. Kułak wykręcał
się tak długo, jak mógł, lecz w ostatniej chwili, poskrobawszy się jeszcze raz w
głowę, zaprzęgał wóz w dobrze odkarmione konie i jechał po swój udział.
Nierzadko udział ten okazywał się lwią częścią. „Korzystali na tem głównie
zamożni chłopi, — opowiada penzeński chłop Begiszew, — którzy mieli konie i
wolnych ludzi." Tych samych niemal słów używa też orłowski chłop Sawczenko:
„Skorzystali na tem przede-wszystkiem kułacy, którzy byli syci i mieli czem
zwozić drzewo"...
Według obliczeń Wermieniczewa na 4954 zatargi rolne z obszarnikami w okresie
luty—październik przypadają wszystkiego 324 zatargi z burżuazją chłopską.
Niezwykle jaskrawy stosunek! Stwierdza on bezspornie, że ruch chłopski 1917 roku
w swej podstawie społecznej skierowany był nie przeciw kapitalizmowi, lecz
przeciw pozostałościom pańszczyzny. Walka z kułactwem rozwinęła się dopiero
później, już w 1918 roku, po ostatecznej likwidacji obszarników.
Czysto demokratyczny charakter ruchu chłopskiego, który, zdawałoby się, winien
był dodać oficjalnej demokracji niezwyciężonej siły, w istocie ujawnił jej
zgniliznę jaskrawiej niż wszystkie inne czynniki. Jeśli patrzeć zgóry, na czele
chłopstwa stali wszędzie eserzy, — chłopstwo wybierało ich, szło za nimi,
zlewało się niemal z nimi. Na majowym zjeździe sowietów chłopskich Czernow
otrzymał przy wyborach do Komitetu Wykonawczego 810 głosów, Kiereński — 804,
podczas gdy Lenin uzyskał zaledwie 20 głosów. Niedarmo Czernow mienił się
chłopskim ministrem! Ale i niedarmo strategja wsi odwróciła się niebawem ostro
od strategii Czernowa.
Ekonomiczne rozdrobnienie chłopstwa, tak zdecydowanie walczącego z konkretnym
obszarnikiem, czyni je bezsilnem wobec uogólnionego obszarnika w postaci
państwa. Stąd organiczne dążenie do oparcia się o urojone państwo przeciw
realnemu. W dawnych czasach chłop tworzył samozwańczych carów, zwierał swe
szeregi dokoła rzekomego manifestu cara albo dokoła legendy o „sprawiedliwej
ziemi1'. Po rewolucji lutowej jednoczył się pod eserowskim sztandarem „ziemi i
wolności", szukając w nim pomocy przeciw liberalnemu obszarnikowi, który został
komisarzem. Program narodników miał się do realnego rządu Kiereńskiego tak, jak
fałszywy manifest carski do realnego samodzierżcy.
W programie eserów zawsze było wiele utopji: chcieli budować socjalizm na
podstawie drobnej gospodarki towarowej. Lecz założenie programu było
demokratyczno-rewolucyjne: odebranie ziemi obszarnikom. Stanąwszy w obliczu
konieczności urzeczywistnienia programu, partja uwikłała sie w koalicji.
Konfiskacie ziemi przeciwstawiali się nieprzejednane ni•;tylko obszarnicy, lecz
również kadeccy bankierzy: pod zastaw własności ziemskiej banki udzieliły
kredytów na sumę conajmniej 4 miljardów rubli.
Ponieważ eserzy zamierzali wprawdzie potargować się z obszarnikami w
Zgromadzeniu Ustawodawczem co do ceny, zakończyć jednak polubownie, starali się
oni gorliwie nie dopuścić muzyka do ziemi. Bankrutowali więc nie naskutek
utopijnego charakteru swego socjalizmu, lecz naskutek swej indolencji
demokratycznej. Przekonanie mas o utopijności ich programu mogłoby wymagać lat.
Odstępstwo ich od demakratyzmu agrarnego stało się oczywiste w przeciągu kilku
mies:ęcy: pod rządami eserów chłopi musieli wkroczyć na drogę powstania, by
urzeczywistnić program eserów.
W lipcu, kiedy rząd uderzył w wieś represjami, chłopi w pierwszej chwili
zwrócili się po opiekę do eserów: u Poncju-sza młodszego szukali obrony przed
Piłatem starszym. Miesiąc największego osłabienia bolszewików w miastach staje
się miesiącem największej ekspansji eserów na wsi. Jak to zwykle bywa, zwłaszcza
w epokach rewolucyjnych, punkt kulminacyjny rozrostu organizacyjnego zbiegł się
z początkiem upadku politycznego. Szukając u eserów ochrony przed uderzeniami
rządu eserowskiego, chłopi coraz bardziej tracili zaufanie i do rządu, i do
partji. W ten sposób pęcznienie organizacyj eserowskich na wsi stało się
śmiercionośtiem dla tej uniwersalnej partji, która od dołu buntowała się, a od
góry poskramiała..
Na zebraniu Organizacji Wojskowej w Moskwie w dniu 30 lipca delegat z frontu,
eser, mówił: chociaż chłopi wciąż jeszcze uważają się za eserów, między nimi a
partją powstał rozdźwięk. Żołnierze potwierdzali: pod wpływem agitacji
ese-rowskiej chłopi są wciąż jeszcze wrodzy bolszewikom, lecz zagadnienia władzy
i ziemi rozwiązują w praktyce po bolszewic-ku. Bolszewik Powołżski, który
pracował w okręgach nadwoł-żańskich, stwierdza, że najbardziej poważani eserzy,
uczestnicy ruchu 1905 roku, byli coraz bardziej wypierani: „Chłopi nazywali ich
„staruszkami", odnosili się do nich z zewnętrznym szacunkiem, lecz głosowali
według własnego uznania". Głosować i działać według własnego uznania uczyli wieś
robotnicy i żołnierze.
Ścisła ocena irewolucyjnego wpływu robotników na chłopów jest rzeczą niemożliwą.
Wpływ ten był stały, molekularny, przenikał wszędzie, i dlatego trudno było
określić jego rozmiary. Oddziaływanie wzajemne ułatwione było przez to, że
znaczna część przedsiębiorstw przemysłowych znajdowała się na wsi. Ale nawet
robotnicy Piotrogrodu, najbardziej europejskiego z miast, pozostawali w bliskich
stosunkach z rodzinnemi wsiami. Wzmożone w miesiącach letnich bezrobocie i
lokauty wyrzucały na wieś wiele tysięcy robotników: większość ich stawała się
agitatorami i przywódcami.
W maju—czerwcu powstają w Piotrogrodzie robotnicze związki ziomków według
poszczególnych gubernij, powiatów, a nawet gmin. Całe szpalty pism robotniczych
poświęcone są ogłoszeniom o zebraniach ziomków, na których składano środki
pieniężne na agitację. Na krótko przed przewrotem związki ziomków zjednoczyły
się dokoła specjalnego biura centralnego, pozostającego pod przewodnictwem
bolszewików. Ruch ten rozszerzył się niebawem i na Moskwę, Twer, zapewne też i
na szereg innych miast przemysłowych.
Jednak pod względem bezpośredniego oddziaływania na wieś większą jeszcze rolę
odgrywali żołnierze. Dopiero w sztucznych warunkach frontu czy koszar miejskich
młodzi chłopi, przezwyciężając do pewnego stopnia swoje odosobnienie, stawali
twarzą w twarz z zagadnieniami skali państwowej. Brak samodzielności politycznej
dawał się jednak i tutaj we znaki. Dostając się pod kierownictwo patrjotycznych
i konserwatywnych inteligentów, chłopi w dążeniu do uwolnienia się od nich
usiłowali organizować się w armji oddzielnie od innych grup społecznych. Władze
odnosiły się do tych poczynań nieprzychylnie, ministerstwo spraw wojskowych
przeciwdziałało im, eserzy nie popierali ich, — sowiety delegatów chłopskich
zaszczepiały się w armji słabo. Nawet w najbardziej pomyślnych warunkach chłop
nie ma możności przeistoczenia swej przytłaczającej ilości w polityczną jakość!
Tylko w wielkich ośrodkach rewolucyjnych, pod bezpośrednim wpływem robotników,
sowiety chłopów-żołnierzy zdołały rozwinąć poważną działalność. Tak więc sowiet
chłopski w Piotrogrodzie od kwietnia 1917 roku do 1-go stycznia 1918 roku wysłał
na wieś 1395 agitatorów, którym wydano specjalne mandaty; tyleż mniej więcej
wyjechało bez mandatów. Delegaci objechali 65 gubernij. W Kronsztacie marynarze
i żołnierze tworzyli za przykładem robotników koła ziomków, które wydawały
delegatom zaświadczenia, stwierdzające „prawo" ■do bezpłatnego przejazdu
kolejami i okrętami. Linje prywatne przyjmowały takie zaświadczenia bez
szemrania, na państwowych wynikały zatargi.
Oficjalni delegaci organizacyj byli jednak kroplami w chłopskim oceanie. Bez
porównania szerszą działalność rozwijały owe setki tysięcy i miljony żołnierzy,
którzy samowolnie porzucali front i garnizony na tyłach, unosząc w uszach mocne
hasła wiecowych przemówień. Milczki na froncie — stawały się u siebie na wsi
gadułami. Na brak chętnych słuchaczy oskarżać się nie mogli. „Wśród chłopstwa
okręgu moskiewskiego — opowiada jeden z bolszewików moskiewskich, Mura-low, —
następowało ogromne przesunięcie w lewo... We wsiach joiło się od dezerterów z
frontu. Przenikał tam też proletariat stołeczny, który nie stracił jeszcze
łączności z wsią". Pogrążoną w półśnie wieś kałuską „przebudzili — jak opowiada
chłop Naumczenkow — żołnierze, przybyli z frontu w okresie czerwiec—lipiec."
Niżegorodzki komisarz meldował, że „wszelkie naruszenia prawa, wszelkie
bezprawia związane są z pojawieniem się na terenie gubernji dezerterów,
urlopowanych żołnierzy lub delegatów komitetów pułkowych. Główny zarządzający
majątkiem księżnej Bariatyńskiej, w powiecie Zołotono-śze, skarży się w sierpniu
na samowolę komitetu chłopskiego, któremu przewodniczy marynarz kronsztacki
Gatran. „Przybyli na urlop żołnierze i marynarze — melduje komisarz powiatu
bugulmińskiego — prowadzą agitację, mającą na celu wywołanie anarchji i
nastrojów pogromowych." „W powiecie mglińskim, we wsi Biełogosz, przybyły
marynarz samowolnie zakazał obróbki i wywózki drzewa i podkładów z lasu. „Jeżeli
nie żołnierze rozpoczynali walkę, to w każdym razie oni ją kończyli. W powiecie
niżegorodzkim chłopi teroryzowali klasztor żeński, kosili łąki, wyłamywali
ogrodzenia, prześladowali zakonnice. Przeorysza nie kapitulowała, milicjanci
wywozili chłopów, by rozprawić się z nimi. „Tak trwało — pisze chłop Arbekow —
aż do przyjazdu żołnierzy. Frontowcy zmiejsca wzięli byka za rogi": klasztor
został opróżniony. W gubernji mohylewskiej, według słów chłopa Bobkowa,
„żołnierze, którzy powrócili z frontu na wieś, byli głównymi wodzirejami w
komitetach i kierowali wypędzaniem obszarników".
Frontowcy przynieśli z sobą zdecydowaną bezwzględność ludzi, przyzwyczajonych do
kierowania karabinu i bagnetu w pierś człowieka. Nawet żony żołnierzy zarażały
się bojowemi nastrojami mężów. „We wrześniu — opowiada penzeński chłop Begiszew
— silny był ruch kobiet-żołnierek, które występowały na zgromadzeniach gminnych
za rozgramianiem majątków." Żołnierki i w miastach często odgrywały rolę
fermentu.
Takich wypadków, kiedy na czele rozruchów chłopskich stawali żołnierze, było
według obliczeń Wermieniczewa w marcu 1%, w kwietniu — 8%, we wrześniu — 13%, w
październiku — 17%. Obliczenie takie nie może wprawdzie rościć sobie pretensyj
do ścisłości, wskazuje jednak ogólną tendencję. Hamujące iruch kierownictwo
eserowskich nauczycieli, pisarzy i urzędników ustępowało miejsca kierownictwu
przed niczem niezatrzymujących się żołnierzy.
Wybitny niegdyś pisarz marksistowski Parwus, który podczas wojny zdobył
bogactwo, lecz stracił zasady i przenikliwość, porównywał żołnierzy rosyjskich
do średniowiecznych landsknechtów, grabieżców i gwałcicieli. By móc tak mówićf
trzeba było być ślepym na to, że przy wszystkich swoich bezeceństwach żołnierze
rosyjscy byli tylko narzędziem największej w dziejach rewolucji agrarnej.
Dopóki ruch nie zrywał całkowicie z legalnością, posyłani© wojska na wieś
posiadało charakter symboliczny. Jako poskro-micieli w rzeczywistości można było
używać tylko kozaków.
„Do powiatu serdobskiego wysłano 400 kozaków.... Środek ten podziałał
uspokajająco. Chłopi oświadczają, że będą czekali na Zgromadzenie Ustawodawcze",
— pisze 11 października liberalne „Russkoje Słowo.'1 400 kozaków — to bezsporny
argument za Zgromadzeniem Ustawodawczem! Ale kozaków było za mało, w dodatku zaś
i oni zaczęli się wahać. Tymczasem rząd zmuszony był coraz częściej podejmować
„stanowcze kroki". W pierwszych czterech miesiącach Wermieniczew naliczył 17
wypadków wysyłania oddziałów wojskowych przeciw chłopom; w lipcu i sierpniu — 39
wypadków, we wrześniu i październiku — 105.
Pacyfikowanie chłopów przy pomocy siły zbrojnej było dolewanie oliwy do ognia.
Żołnierze w większości wypadków przechodzili na stronę chłopów. Komisarz
powiatowy gubernji podolskiej melduje: „Organizacje wojskowe, a nawet
poszczególne oddziały przeprowadzają uchwały w sprawach społecznych i
ekonomicznych, zmuszają (?) chłopów do dokonywania wywłaszczeń i wyrąbywania
lasów, niekiedy zaś same biorą udział w rabunkach.,. Miejscowe oddziały wojskowe
odmawiają interwencji w wypadkach gwałtów..." Tak więc powstanie na wsi zrywało
ostatnie więzi dyscypliny w armji. Nie mogło być nawet mowy o tem, by w
warunkach wojny chłopskiej, na której czele stali robotnicy, armja dała się
poprowadzić przeciw powstaniu w miastach.
Od robotników i żołnierzy chłopi po raz pierwszy dowiadywali się o bolszewikach
nowych rzeczy, nie takich, jakie opowiadali im eserzy. Hasła Lenina i jego imię
przenikają na wieś. Coraz częstsze skargi na bolszewików są jednak w wielu
wypadkach zmyślone bądź wyolbrzymione; obszarnicy spodziewają się, że tą drogą
prędzej uzyskają pomoc. „W powiecie ostrowskim panuje zupełna anarchia naskutek
propagandy bolszewików". Z gubernji ufimskiej: „Członek komitetu powia towego
Wasiljew propaguje program bolszewików i otwarcie oświadcza, że ziemianie
zostaną powieszeni". Szukający „obrony przed rabunkiem" ziemianin nowogrodzki
Połosznik nie zapomina dodać: „w komitetach wykonawczych pełno jest
bolszewików'*; znaczy to: wrogów obszarników. „W sierpniu —'-wspomina symbirski
chłop Zumorin — we wsiach pojawili się robotnicy^ agitowali za partją
bolszewików, opowiadali o jej programie''. Sędzia śledczy powiatu sebieżskiego
prowadzi sprawę przybyłej z Piotrogrodu tkaczki Tacjany Michajłowej, 26 lat,
która nawoływała w swojej wsi „do obalenia Rządu Tymczasowego i wychwalała
taktykę Lenina1'. W gubernji smoleńskiej, jak stwierdza chłop Kotów, w końcu
sierpnia „zaczęto Interesować się Leninem, zaczęto słuchać jego głosu"...
Do ziemstw gminnych wciąż jeszcze jednak wybierają w olbrzymiej większości
eserów.
Partja bolszewicka stara się podejść bliżej do chłopa,, 10 września Niewski
domaga się od Komitetu Piotrogrodzkiego, by przystąpi! do wydawania gazety
chłopskiej: „Należy tak postawić sprawę, by uniknąć tego, co przeżyła komuna
francuska, gdy chłopstwo nie zrozumiało Paryża, a Paryż nie zrozumiał
chłopstwa". Gazeta „Biedota" zaczęła wkrótce wychodzić. Lecz czysto partyjna
praca wśród chłopstwa wciąż jeszcze-była nieznaczna. Siła partji bolszewickiej
tkwiła nie w je$ środkach technicznych, nie w aparacie, lecz w słusznej
polityce. Jak prądy powietrzne roznoszą nasiona, tak wichry rewolucji roznosiły
idee Lenina.
„We wrześniu — wspomina twerski chłop Worobjew — na zebraniach coraz częściej i
odważniej występują w obronie bolszewików już nietylko frontowcy, lecz również
małorolni chłopi"... „Wśród biedoty i niektórych średniaków —
potwierdza-symbirski chłop Zumorin — imię Lenina nie schodziło z ust, wciąż o
Leninie była mowa.'' Nowogrodzki chłop Grigorjew opowiada, jak eser w gminie
nazwał bolszewików „wywłasz-czycielami" i „zdrajcami". „Wśród słuchaczy
zawrzało: „Precz z tym psem, ukamienować go! Nie( opowiadaj bajek, — gdzie
ziemia? Dosyć! Dawać bolszewika!'' Być może zresztą,, że epizod ten — wypadków
takich i podobnych było niemało — odnosi się już do okresu październikowego: we
wspomnieniach chłopskich ostro zarysowują się fakty, lecz chronologia szwankuje.
Żołnierza Czynienowa, który przywiózł do domu, do gubernji orłowskiej, skrzynię
z literaturą bolszewicką, rodzinna wieś powitała nieprzyjaźnie: napewno
niemieckie złoto. Lecz w październiku „komórka gminna liczyła blisko 700
członków, posiadała dużo karabinów i zawsze występowała w obronie-władzy
sowieckiej1'. Bolszewik Wraczew opowiada, jak chłopi czysto rolniczej gubernji
woroneżskiej, „ocknąwszy się z ese-rowskiego czadu, zaczęli interesować się
naszą partją, dziękr czemu posiedliśmy już niemało komórek wiejskich i gminnych,
zdobyliśmy prenumeratorów naszych gazet i przyjmowaliśmy wielu wysłanników
chłopskich w ciasnym lokalu naszego Komitetu". W gubernji smoleńskiej — według
wspomnień Iwa-nowa — „po wsiach spotykano bolszewików rzadko, w powiecie było
ich bardzo mało, gazet bolszewickich nie było, odezwy wydawano nieczęsto... A
jednak, w miarę, jak zbliżał się październik, wieś coraz bardziej i bardziej
przechodziła na stronę-bolszewików"...
„W tych powiatach, w których bolszewicy już przed październikiem mieli wpływ na
sowiety, — pisze tenże Iwanów — żywiołowych plondrowań majątków obszarniczych
bądź wo-góle nie było, bądź też zdarzały się one bardzo rzadko.'' Sprawa ta nie
wszędzie jednak przedstawiała się tak samo. „Żądania bolszewików, dotyczące
oddania ziemi chłopom, — opowiada naprzykład Tadeusz — szczególnie szybko były
pod-chwytywane przez masy chłopskie powiatu mohylewskiego, które grabiły
majątki, niekiedy podpalały je, zabierały siano i drzewo." Sprzeczności pomiędzy
temi opinjami w istocie niema. Ogólna agitacja bolszewików niewątpliwie
podsycała wojnę domową na wsi. Lecz tam, gdzie bolszewicy zapuścili bardziej
głębokie korzenie, dążyli oni do tego, by, nie osłabiając nacisku chłopskiego,
uporządkować jego formy i ograniczyć niszczycielstwo.
Sprawa ziemi nie była odosobniona: chłop cierpiał, zwłaszcza w ostatnim okresie
wojny, i jako sprzedawca i jako nabywca. Zboże zabierano mu według cen
reglamentowanych, towary przemysłowe stawały się dlań coraz mniej dostępne.
Zagadnienie współzależności ekonomicznej pomiędzy miastem a wsią, które później
stanie się centralnym problemem gospodarki sowieckiej, już teraz ujawnia swe
groźne oblicze. Bolszewicy mówili chłopu: Sowiety muszą przejąć władzę, tobie
dać ziemię, skończyć wojnę, zdemobilizować przemysł, ustanowić kontrolę
robotniczą nad produkcją, uregulować stosunek cen artykułów przemysłowych i
rolnych. Słowa te, choć sumaryczne, wskazywały jednak drogę. „Murem,
oddzielającym nas od chłopów, — mówił 10 października Trocki na konferencji
komitetów fabrycznych — są awksentjewowscy doradcy. Trzeba przebić tę ścianę.
Trzeba wytłumaczyć chłopstwu, że wszystkie usiłowania robotnika, który pragnie
dopomóc chłopu w zaopatrzeniu wsi w narzędzia rolnicze, dotąd pozostaną bez
rezultatu, dopóki nie będzie wprowadzona kontrola robotnicza nad zorganizowaną
produkcją.'' W tym duchu zredagowała konferencja manifest do chłopów.
Robotnicy piotrogrodzcy wyłonili tymczasem w fabrykach specjalne komisje, które
zbierały metal, wybrakowane części i łom do dyspozycji specjalnej centrali
„Robotnik dla chłopa''. Łom przeznaczony był do wyrobu najprostszych narzędzi
rolniczych i części zapasowych. To pierwsze planowe wtargnięcie robotników do
procesu produkcji, w rozmiarach swoich jeszcze nieznaczne, o przewadze celów
agitacyjnych nad ekonomiczne-mi, otwierało jednak perspektywę bliskiej
przyszłości. Chłopski Komitet Wykonawczy, przerażony wdarciem się bolszewików na
zakazany teren wsi, uczyni? próbę opanowania tych nowych poczynań. Lecz do
przeciwstawienia się bolszewikom na arenie miast zniedołężniali ugodowcy, którzy
i na wsi tracili grunt pod nogami, nie mieli już sił.
Echo agitacji bolszewików „do tego stopnia poruszyło biedotę chłopską, — pisał
później twerski chłop Worobjew, — że można z całą pewnością powiedzieć: gdyby
Październik nie nastąpił w październiku, nastąpiłby w listopadzie". Ta barwna
charakterystyka siły politycznej bolszewizmu bynajmniej nie jest sprzeczna z
faktem jego słabości organizacyjnej. Rewolucja tylko przez takie ostre
dysproporcje może torować sobie drogę. I właśnie dlatego ruchu jej nie można
zamknąć w ramach demokracji formalnej. Aby orzewrót agrarny mógł się dokonać, w
październiku czy w listopadzie, chłopstwu nie pozostawało nic innego, jak
wykorzystać rozpadającą się tkaninę partji eserów. Lewe jej elementy skupiają
się spiesznie i bezładnie pod naciskiem powstania chłopskiego, ciągną się w
ogonie bolszewików i rywalizują z nimi. W ciągu najbliższych miesięcy polityczne
przesunięcie chłopstwa będzie się odbywało głównie pod starganym sztandarem
lewych eserów: efemeryczna ta partja staje się refleksyjną i chwiejną formą
bolszewizmu wiejskiego, czasowym pomostem od wojny chłopskiej do przewrotu
proletariackiego.
Rewolucji agrarnej potrzebne były własne organy lokalne. Jak one wyglądały? Na
wsi istniały organizacje kilku typów: państwowe, jak komitety wykonawcze gmin,
komitety ziemskie i aprowizacyjne; społeczne, jak sowiety; czysto polityczne,
jak partje; wreszcie organy samorządu, w postaci ziemstw gminnych. Sowiety
chłopskie zdołały rozwinąć się tylko w skali gubernjalnej, częściowo również
powiatowej; sowietów gminnych było mało. Ziemstwa gminne przyjmowały się
opornie. Natomiast komitety ziemskie i wykonawcze, pomyślane jako organy
państwowe, stawały się — co wydaje się na pierwszy rzut oka dziwne — organami
rewolucji chłopskiej.
Główny 'komitet ziemski, składający się z urzędników, obszarników, uczonych
agronomów, polityków eserowskich, z domieszką wątpliwych chłopów, był w istocie
centralnym hamulcem rewolucji agrarnej. Komitety gubernjalne nie przestawały
odgrywać roli transmisyj polityki rządowej. Komitety powiatowe wahały się
pomiędzy chłopstwem a władzami. Natomiast komitety gminne, wybierane przez
chłopów i pracujące na miejscu, w oczach wsi, stawały sie narzędziem ruchu
agrarnego. Ta okoliczność, że członkowie komitetów zazwyczaj zaliczali się do
eserów, nie zmieniała sprawy; równali oni front według chaty chłopskiej, a nie
majątków szlacheckich. Chłopi cenili zwłaszcza państwowy charakter swych
komitetów ziemskich, dopatrując się w nim swego rodzaju patentu na wojnę domową.
„Chłopi powiadają, że poza komitetem gminnym nie uznają nikogo, — skarży się już
w maju jeden z komendantów milicji powiatu sarańskiego, — wszystkie zaś komitety
powiatowe i miejskie idą rzekomo na ręk? ziemianom." Według słów komisarza
niżegorodzkiego „usiłowania niektórych komitetów gminnych, próbujących walczyć z
samowolą chłopów, prawie zawsze kończą sie niepowodzeniem i prowadzą do zmiany
składu komitetów..." „Komitety — według słów pskowskiego chłopa Denisowa — stały
zawsze po stronie ruchu chłopskiego przeciw obszarnikom, gdyż wybierano do nich
najbardziej rewolucyjnych chłopów i żołnierzy-frontowców."
W komitetach powiatowych, a zwłaszcza w gubernjalnych, przewodziła
„inteligencja'' urzędnicza, dążąca do zachowania pokojowych stosunków z
obszarnikami. „Chłopi widzieli, — pisze moskiewski chłop Jurków, — że to ten sam
kożuch, tylko wywrócony, ta sama władza, tylko przemianowana." „Daje się
zauważyć — donosi kurski komisarz — dążenie... do przeprowadzenia ponownych
wyborów do tych komitetów powiatowych, które nieugięcie wprowadzają w życie
rozporządzenia Rządu Tymczasowego." Dostać sie jednak do komitetu powiatowego
chłopu było bardzo trudno: polityczną łączność wsi i gmin organizowali eserzy,
tak że chłopi musieli działać poprzez partję, której główna misja polegała na
wywracaniu starego kożucha.
Zdumiewająca na pierwszy rzut oka oziębłość chłopstwa w stosunku do sowietów
marcowych posiadała w rzeczywistości głębokie przyczyny. Sowiet stanowi nie
specjalną, jak komitet ziemski, lecz powszechną organizację rewolucji. W
dziedzinie polityki ogólnej jednak chłop nie potrafi zrobić ani kroku bez
kierownictwa. Lecz idzie o to, skąd to kierownictwo pochodzi. Gubernjalne i
powiatowe sowiety chłopskie tworzyły się z inicjatywy i w znacznej mierze
środkami spółdzielczości, nie jako organy rewolucji chłopskiej, lecz jako
narzędzie konserwatywnej opieki nad chłopstwem. Wieś tolerowała nad sobą
prawo-eserowskie sowiety jako tarczę przeciw władzom. U siebie w domu wolała
komitety ziemskie.
Nie chcąc dopuścić do tego, by wieś zamknęła się w kręgu „czysto chłopskich
interesów," Rząd naglił do utworzenia demokratycznych ziemstw. Już to samo
powinno było skłonić chłopa do trzymania się na baczności. Wybory trzeba było
często narzucać. „Zdarzały się wypadki naruszania prawa, — melduje komisarz
penzeński, — naskutek czego wybory niejednokrotnie zrywano. W gubernji mińskiej
chłopi aresztowali przewodniczącego gminnej komisji wyborczej, księcia
Druckle-go-Lubeckiego, oskarżając go o fałszowanie kartek wyborczych: niełatwo
było chłopom porozumieć się z księciem w sprawie demokratycznego rozstrzygnięcia
odwiecznego sporu. Bugulmiński komisarz powiatowy donosi: „Wybory do ziemstw
gminnych odbyły się w powiecie w sposób niezupełnie zgodny z planem... Na
delegatów wybrano wyłącznie chłopów; nastąpiło wyraźne odseparowanie się od
inteligencji miejscowej, zwłaszcza od właścicieli ziemskich". W tej postaci
ziem-stwa niewiele różniły się od komitetów. „Stosunek mas chłopskich do
inteligencji, a zwłaszcza do właścicieli ziemskich. — skarży się miński komisarz
gubernjalny. — jest negatywny." W mohylewskiej gazecie z dnia 23 września
czytamy: „Praca inteligencji na wsi połączona jest z ryzykiem, jeśli się nie
obiecuje kategorycznie współdziałać z żądaniem natychmiastowego przekazania
całej ziemi chłopom.1' Tam, gdzie porozumienie, a nawet obcowanie pomiędzy
podstawo-wemi klasami staje się niemożliwe, tam znika grunt dla insty-tucyj
demokracji. Poronione ziemstwa gminne nieomylnie zwiastowały załamanie się
Zgromadzenia Ustawodawczego.
„Wśród miejscowego chłopstwa — donosi komisarz niże-gorcdzki — umocniło się
przekonanie, że wszystkie prawa cywilne utraciły swą moc i że wszystkie stosunki
prawne winny reguiować teraz organizacje chłopskie." Dysponując milicją
miejscową, komitety gminne wydawały prawa lokalne, ustalały opłaty dzierżawne,
regulowały płace robocze, narzucały majątkom swoich zarządzających, zagarniały w
swoje ręce ziemię, zbiory, lasy, inwentarz, odbierały obszarnikom broń,
przeprowadzały rewizje i aresztowania. Głos stuleci i świeże doświadczenie
rewolucji zgodnie mówiły chłopu, że zagadnienie ziemi jest zagadnieniem siły.
Dla przewrotu agrarnego potrzebne bvłv organy dyktatury chłopskiej. Chłop nie
znał jeszcze tego łacińskiego słowa. Lecz chłop wiedział, czego chce. „Anar-chja",
na którą skarżyli się obszarnicy, liberalni komisarze i ugodowi politycy, była w
rzeczywistości pierwszym etapem rewolucyjnej dyktatury na wsi.
Na konieczność stworzenia odrębnych, czysto chłopskich organów przewrotu
agrarnego na wsi Lenin wskazywał jeszcze podczas wydarzeń 1905—6 roku:
„Chłopskie komitety rewolucyjne — twierdził na zjeździe partji w Sztokholmie —
to jedyna droga, którą może kroczyć ruch chłopski." Chłop nie czytał Lenina,
zato Lenin dobrze czytał w myślach chłopa.
Wieś zmienia swój stosunek do sowietów dopiero pod jesień, kiedy to sowiety same
zmieniają swój kurs polityczny. Bolszewickie i lewo-eserowskie sowiety w
miastach powiatowych czy gubernjalnych nie wstrzymują już chłopów, lecz
przeciwnie, pchają ich naprzód. Jeżeli w pierwszych miesiącach wieś szukała w
ugodowych sowietach legalnej osłony, by potem znaleźć się w ostrym konflikcie z
niemi, to teraz w sowietach rewolucyjnych po raz pierwszy znajdowała prawdziwe
kierownictwo. Chłopi saratowscy pisali we wrześniu: „Władza winna przejść w
całej Rosji w ręce.... sowietów delegatów robotniczych, chłopskich i
żołnierskich. Tak będzie pewniej." Dopiero pod jesień chłopstwo zaczyna wiązać
swój program rolny z hasłem władzy sowietów. Ale i wtedy nie wie ono jeszcze,
kto i jak temi sowietami pokieruje.
Rozruchy agrarne miały w Rosji swoją wielką tradycje, swój prosty, lecz jaskrawy
program, swoich lokalnych męczenników i bohaterów. Wspaniale doświadczenie 1905
roku i dla wsi nie przeszło bez śladu. Do tego trzeba dodać wpływ idei
sekciarskich, ogarniający miljony chłopów. „Znałem — pisze dobrze orjentujący
się autor — wielu chłopów, którzy przyjęli... rewolucję październikową, jako
bezpośrednie urzeczywistnienie swych religijnych nadziei." Z pośród wszystkich
znanych powstań chłopskich ruch chłopstwa rosyjskiego w roku 1917 był
bezsprzecznie najbardziej zapłodniony ideami poli-tycznemi. Jeżeli mimo to ruch
ten okazał się niezdolny do stworzenia samodzielnego kierownictwa i przejęcia
władzy we własne ręce, to przyczyny tego tkwią w organizacyjnym charakterze
drobnego i zrutynizowanego gospodarstwa: wysysając z chłopa wszystkie soki, nie
obdarzało go ono wzamiati zdolnością uogólniania.
Wolność polityczna chłopa oznacza w praktyce wolność wyboru pomiędzy różnemi
partiami miejskiemi. Lecz i ten wybór nie zostaje dokonany a priori. Powstaniem
swojem chł>P' stwo pcha bolszewików do władzy. Lecz dopiero po zdobyciu władzy,
bolszewicy mogą zdobyć chłopstwo, przeistaczając rewolucję agrarną w prawo
państwa robotniczego.
Grupa badaczy pod przewodnictwem Jakowlewa dokonała wielce cennej klasyfikacji
materiałów, charakteryzujących ewolucję ruchu agrarnego od lutego do
października. Przyjmując liczbę wystąpień niezorganizowanych w każdym miesiącu
za 100, badacze obliczyli, że „zorganizowanych1' konfliktów przypadało na
kwiecień 33, na czerwiec — 86, na lipiec — 120. Był to właśnie moment
najwyższego rozkwitu organizacyj eserowskich na wsi. W sierpniu na 100
niezorganizowanych konfliktów przypadają już tylko 62 zorganizowane, w
październiku zaś — zaledwie 14. Z liczb tych, przy całej ich względności bardzo
pouczających, Jakowlew wyciąga jednak zupełnie nieoczekiwany wniosek: jeżeli do
sierpnia ruch stawał się coraz bardziej „zorganizowany", to jesienią, naod-wrót,
przybiera on coraz bardziej „żywiołowy charakter". Podobne sformułowanie daje
inny badacz, Wermieniczew: „Spadek odsetka zatargów zorganizowanych w okresie
fali przed-październikowej świadczy o żywiołowości ruchu w tych miesiącach."
Jeżeli żywiołowość przeciwstawiać świadomości, jak ślepotę widzeniu, — a jest to
jedyne przeciwstawienie naukowe, — musi się dojść do wniosku, że świadomość w
ruchu chłopskim do sierpnia wzrasta, następnie zaś zaczyna się obniżać, by
zniknąć zupełnie w momencie powstania październikowego. Tego nasi badacze
widocznie nie chcieli powiedzieć. Przy Hieco głębszem ujęciu sprawy nietrudno
będzie zrozumieć, że naprzykład wybory chłopskie do Zgromadzenia Ustawodawczego,
pomimo swego zewnętrznego „zorganizowania", miały bez porównania bardziej
„żywiołowy charakter" niż „niezorga-nizowany" pochód chłopstwa przeciw
obszarnikom, kiedy każdy chłop dobrze wiedział, czego chce.
Na przełomie jesiennym chłopstwo zrywało nie ze świadomością na rzecz
żywiołowości, lecz z ugodowem kierownictwem na rzecz wojny domowej. Upadek
zorganizowania miał w istocie zewnętrzny charakter: organizacje ugodowe
odpadały; lecz bynajmniej nie pozostawało po nich puste miejsce. Wkraczanie na
nową drogę odbywało się pod bezpośredniem kierownictwem najbardziej
rewolucyjnych elementów: żołnierzy, marynarzy, robotników. Przystępując do
stanowczych działań, chłopi często zwoływali zgromadzenia i nawet często dbali o
to, bv uchwałę podpisywali wszyscy mieszkańcy wsi. „W jesiennym okresie ruchu
chłopskiego z jego niszczycielskiemi formami — pisze trzeci badacz, Szestakow —
coraz częściej występuje na scenę stary „wiec'' chłopów... Na wiecu też dzieli
chłopstwo zabrane ziemie, poprzez wiec prowadzi rokowania z obszarnikami i
administracją majątków, z komisarzami powiatowymi i różnego rodzaju
uśmierzycielami"...
Dlaczego komitety gminne, które doprowadziły chłopów aż do wojny domowej, nie
schodzą ze sceny — nie znajdujemy w materjałach bezpośrednich wskazówek.
Wytłumaczenie tego narzuca się jednak samo przez się. Rewolucja niezwykle szybko
zużywa swoje organy i narzędzia. Już naskutek tego, że komitety ziemskie
kierowały działaniami napółpokojowemi, musiały się one okazać mało odpowiednie
do bezpośredniego szturmu. Ogólną przyczynę uzupełniają szczególne, lecz
niemniej ważkie. Wkraczając na drogę otwartej wojny z obszarnikami, chłopi aż
nazbyt dobrze wiedzieli, co im grozi w wypadku klęski. Niejeden komitet ziemski
i tak już siedział u Kiereńskiego pod kluczem. Zdecentralizowanie
odpowiedzialności stawało się koniecznym postulatem taktyki. Najbardziej dogodną
formą tego był „mir" — gmina wiejska. W tym samym kierunku oddziaływała
niewątpliwie i zwykła wzajemna nieufność chłopstwa: chodziło teraz o
bezpośrednie zagarnięcie i podział mienia obszarniczego, każdy chciał
uczestniczyć w tem sam, nie przenosząc swych praw na nikogo. W ten sposób
najwyższe zaostrzenie walki prowadziło do chwilowego usunięcia organów
przedstawicielskich przez pierwotną demokrację chłopską, w postaci wiecu i
uchwały ,,miru''.
Niejasność w określaniu charakteru ruchu chłopskiego wydaje się szczególnie
dziwna pod piórem badaczy bolszewickich. Nie należy jednak zapominać, że chodzi
tu o bolszewików nowego pokroju. Biurokratyzacja myślenia w sposób nieunikniony
prowadzi do przeceniania tych form organizacji, które narzucano chłopstwu z
góry. i niedoceniania tych, które chłopstwo stwarzało samo. Oświecony urzędnik
wślad za liberalnym profesorem rozpatruje procesy społeczne pod kątem widzenia
administracji. W charakterze komisarza ludowego rolnictwa Jakowlew ujawnił
później to samo ogólnikowe i biurokratyczne podejście do chłopstwa, lecz już w
bez porównania szerszej i bardziej odpowiedzialnej dziedzinie, mianowicie przy
przeprowadzaniu „całkowitej kolektywizacji". Teoretyczna plytkość mści się
okrutnie, gdy chodzi o praktykę na wielką skalę!
Lecz do błędów całkowitej kolektywizacji pozostaje jeszcze dobrych trzynaście
lat. Teraz chodzi tylko o eksproprjację własności ziemskiej. 134000 obszarników
drży jeszcze •:■ swoje 80 miljonów dziesięcin. Najgroźniejsze jest położenie
naiwyż-szej warstewki, 30 tysięcy nanów starej Rosji, którzy władają 70
miljonami dziesięcin, przeciętnie powyżej 2000 dzieskvm na właściciela.
Szlachcic Boborykin pisze do szambelana Rodzian-ki: „Jestem ziemianinem, i w
głowie mojej jakoś się nie mieści, , bym miał się wyzbyć swej ziemi, i to
jeszcze dla najbardziej nieprawdopodobnego celu: dla doktrynerskich
eksperymentów socjalistycznych1'. Lecz rewolucja ma za zadanie dokonanie właśnie
tego. co nie mieści się w głowach rządzących.
Bardziej dalekowzroczni obszarnicy nie mogą jednak nie widzieć, że majątków
swych nie utrzymają. Nie dążą już zresztą do tego: im prędzej uwolnią się od
ziemi, tem lepiej. Zgromadzenie Ustawodawcze wyobrażają sobie przedewszystkiem
jako wielką izbę rozrachunkową, w której naństwo wypłaci im odszkodowanie
nietylko za ziemię, lecz również i za stargane nerwy.
Chłopi - posiadacze przyłączyli się do tego programu z lewej strony. Nie mieli
nic przeciw zlikwidowaniu pasorzytniczej szlachty, obawiali się jednak
zachwiania pojęcia własności ziemskiej. Państwo jest dostatecznie bogate, —
oświadczali oni na swych zjazdach, — by wypłacić ziemianom jakie 12 miljar-dów
rubli. Jako „chłopi'1 liczyli oni przytem, że uda się im kosztem ludu posiąść na
dogodnych warunkach ziemię obszarniczą.
Posiadacze rozumieli, że wysokość wykupu jest wielkością polityczną, którą
określi układ sił w chwili rozrachunków. Do końca sierpnia utrzymywała się
nadzieja, że zwołane metodami Korniłowa Zgromadzenie Ustawodawcze przeprowadzi
reformę rolną po linji pośredniej — pomiędzy Rodzianką a Mi-lukowem. Klęska
Korniłowa oznaczała, że klasy posiadające przegrały gre.
W ciągu września i października obszarnicy oczekują rozstrzygnięcia, jak
beznadziejnie chorzy oczekują śmierci. Jesień jest okresem polityki chłopskiej.
Zboże jest sprzątnięte, iluzje rozwiane, cierpliwość stracona. Czas skończyć z
tem! Ruch występuje z brzegów, obejmuje wszystkie dzielnice, zaciera odrębności
miejscowe, wciąga wszystkie warstwy wsi, przestaje oglądać się na prawo, zmywa
wszelkie względy ostrożności, staje się ofenzywny, okrutny, wściekły,
rozszalały, uzbraja się w żelazo i ogień, rewolwer i granat, niszczy, podpala
majątki, wypędza obszarników, oczyszcza ziemię, gdzieniegdzie zrasza ją krwią.
Giną gniazda szlacheckie, opiewane przez Puszkina, Turge-■ niewa i Tołstoja. Z
dymem idzie stara Rosja. Prasa liberalna zbiera skargi i jęki o niszczeniu
angielskich parków, obrazów poddańczego pendzla, bibljotek rodowych, tambowskich
parte-nonów, koni wyścigowych, byków rozpłodowych. Historycy burżuazyjni usiłują
obciążyć bolszewików odpowiedzialnością za „wandalizm" chłopskiego samosądu nad
szlachecką „kulturą". W irzeczywistości chłop rosyjski wieńczył dzieło,
rozpoczęto na wiele stuleci przed pojawieniem się na świecie bolszewików. Swe
postępowe zadanie historyczne wypełniał on temi jedynemi środkami, jakiemi
rozporządzał: rewolucyjnem barbarzyństwem wykorzeniał barbarzyństwo
średniowiecza. W dodatku ani on sam, ani dziady jego, ani pradziady nigdy nie
doznali ani laski, ani pobłażania.
Kiedy feodalowie zwyciężyli żakerję, która na cztery i pól wieku wyprzedziła
uwolnienie chłopów francuskich, bogobojny mnich zapisał w swej kronice:
„przyczynili oni tyle zła krajowi, że nie trzeba było najazdu Anglików dla
zrujnowania królestwa; ci nigdyby nie potrafili uczynić tego, co uczyniła
szlachta francuska'1. Tylko burżuazja — w maju 1871 r. — przewyższyła
okrucieństwem szlachtę francuską. Chłopi rosyjscy dzięki kierownictwu
robotników, robotnicy rosyjscy dzięki poparciu chłopów uniknęli tej podwójnej
lekcji obrońców kultury i humanitaryzmu.
Stosunki wzajemne pomiędzy podstawowemi klasami Rosji zostały odtworzone na wsi.
Tak jak przeciw monarchii walczyli robotnicy i żołnierze wbrew planom burżuazji,
tak przeciw obszarnikom najodważniej powstała biedota, nie słuchając przestróg
kułaka. Tak jak ugodowcy wierzyli, że rewolucja stanie mocno na nogach dopiero z
chwilą, gdy uzna ją Milukow, tak oglądającemu się na prawo i na lewo średniakowi
wydawało się, 2e podpis kułaka legalizuje przywłaszczenia. Podobnie wreszcie,
jak wroga rewolucji burżuazja nie zawahała się zagarnąć władzy w swe ręce, tak
kułacy, przeciwstawiający się plondrowaniom, nie omieszkali skorzystać z ich
owoców. Władza w rękach burżuazji, tak jak i mienie obszarnicze w rękach kułaka,
nie utrzymała się długo: w obydwu wypadkach nasku-tek analogicznych przyczyn.
Potęga agrarno-demokratycznej, w istocie burżuazyjnej, rewolucji przejawiła się
w tem, że przezwyciężyła ona czasowo sprzeczności klasowe wsi: robotnik rolny
grabił obszarnika, pomagając kułakowi. XVII, XVIII i XIX stulecia dziejów Rosji
podniosły się na barkach XX wieku i przygięły go do ziemi. Słabość spóźnionej
rewolucji burżuazyjnej przejawiła się w tem, że wojna chłopska nie pchnęła
rewolucjonistów burżu-azyjnych naprzód, lecz, przeciwnie, ostatecznie odepchnęła
ich do obozu reakcji: wczorajszy katorżnik Ceretelli bronił ziemi obszarriiczej
przed anarchją! Odtrącona przez burżuazj? rewolucja chłopska jednoczyła się z
rewolucją proletarjacką. Tem samem wiek XX nietylko wyzwolił się z pod ciążących
na nim ubiegłych stuleci, lecz na barkach ich wznosił się na nową wysokość
historyczną. Aby chłop mógł oczyścić i rozparcelować ziemię, na czele państwa
musiał stanąć robotnik: oto najprostsze sformułowanie rewolucji październikowej.
Kwestia narodowościowa
Mowa jest najważniejszem narzędziem łączności człowieka z cziowiełdem, a więc i
gospodarki. Staje się ona językiem narodowym wraz ze zwycięstwem obiegu
towarowego, jednoczącego naród. Na tej podstawie powstaje państwo narodowe, jako
najbardziej dogodna, korzystna, normalna ar:na stosunków kapitalistycznych. W
Europie Zachodniej epok-t firmowania się narodów burżuazyjnych, jeśli pominąć
walkę Niderlandów o niezależność i losy wyspiarskiej Anglji. rozpoczęła się od
wielkiej rewolucji francuskiej i w zasadzie została zamknięta po upływie
stulecia utworzeniem Cesarstwa Niemieckiego. Ale w tym okresie, kiedy państwo
narodowe w Europie stawało się już za ciasne dla sił wytwórczych i przeradzało
się w państwo imperjalistyczne, na Wschodzie — w Persji, na Bałkanach, w
Chinach, Indjach — rozpoczynała się dopiero era rewolucyj
narodowo-demokratycżnych, dla których bodźcem była rewolucja rosyjska 1905 roku.
Wojna bałkańska 1912 stanowiła zakończenie formowania się państw narodowych na
południowym wschodzie Europy. Następna zkolei wojna —■ wojna imperjalistyczna
1914 - 18 roku — uzupełnia mimochodem dzieło rewolucyj narodowych, doprowadzając
do rozczłonkowania Austro-Węgier, do utworzenia niezależnej Polski i państw
pogranicznych, które wyodrębniały się z imperjum carów.
Rosja powstała nie jako państwo narodowe, lecz jako państwo narodowościowe.
Odpowiadało to jej opóźnionemu rozwojowi. Na podstawie ekstensywnej gospodarki
rolnej i rzemiosła chałupniczego kapitał handlowy rozwijał się nie wgłąb, lecz
wszerz, nie zmieniał form produkcji, lecz rozszerzał zasiąg swych operacyj.
Kupiec, właściciel ziemski i urzędnik posuwali się od centrum ku peryferjom,
wślad za przesiedlającymi się chłopami, którzy w poszukiwaniu nowej ziemi,
wolnej od powinności, przenikali do nowych terytorjów, zamieszkałych przez
bardziej jeszcze zacofane plemiona. Ekspansja państwa była w zasadzie ekspansją
gospodarki rolnej, która mimo całej swej pierwotności ujawniała wyższość w
stosunku do koczowników Południa i Wschodu. Stanowo-biurokratyczne państwo,
które utworzyło się na tej niezmierzonej i wciąż rozszerzającej się bazie, stało
się dostatecznie silne, by podporządkować sobie na Zachodzie poszczególne narody
o wyższej wprawdzie kulturze, niezdolne jednak naskutek swej małej liczebności
bądź też wewnętrznego kryzysu do obrony swej niezależności (Polska, Litwa, kraje
nadbałtyckie, Finlandja).
Do 70 miljonów Wielkorusów, stanowiących trzon kraju, przybyło stopniowo około
90 miljonów „inorodców", którzy dzielili się na dwie wielkie grupy: zachodnich,
przewyższających Wielkorusów swą kulturą, i wschodnich, stojących na 'niższym
stopniu. Tak powstało imperjum. w którem narodowość panująca stanowiła zaledwie
43% ludności, 57% zaś, w tej liczbie 17% Ukraińców, 6% Polaków, 472%
Białorusinów, przypadało na narodowości różnych stopni kultury i uciemiężenia.
Zachłanność państwa i ubóstwo chłopskiej bazy klas panujących rodziły
najokrutniejsze formy wyzysku. Ucisk narodowościowy w Rosji był bez porównania
ostrzejszy niż w państwach sąsiednich, nietylko za granicą zachodnią, ale i za
wschodnią. Wielka liczba narodów uciskanych i ostrość ucisku nadawały kwestji
narodowościowej w Rosji carskiej ogromną siłę wybuchową.
Jeżeli w państwach jednolitych pod względem narodowym rewolucja burżuazyjna
rozwijała potężne siły dośrodkowe, odbywając sie pod sztandarem przezwyciężenia
partykularyzmu, jak we Francji, albo rozdrobnienia narodowego, jak we Włoszech i
Niemczech, w państwach pod względem narodowym różnolitych, jak Turcja, Rosja,
Austro-Węgry, spóźniona rewolucja burżuazyjna rozpętywała, naodwrót, siły
odśrodkowe. Pomimo pozornego przeciwieństwa tych procesów, wyrażonych w
terminach mechaniki, ich funkcja historyczna jest jednakowa, o ile w obydwu
wypadkach chodzi o wykorzystanie jedności narodowej, jako podstawowego
rezerwuaru gospodarczego: Niemcy trzeba było w tym celu zjednoczyć, Austro-Węgry.
naodwrót, — rozczłonkować.
Nieunikniony rozwój odśrodkowych ruchów narodowych w Rosji Lenin przewidział
zawczasu i w ciągu szeregu lat uporczywie walczył, w szczególności przeciw Róży
Luksemburg, o słynny paragraf 9-y starego programu partyjnego, formułujący prawo
narodów do samookreślenia, t. j. do całkowitego oderwania się od państwa. Partja
bolszewicka bynajmniej nie prowadziła przez to propagandy separatyzmu.
Zobowiązywała si? tylko do nieprzejednanej walki przeciw wszelkim postaciom
ucisku narodowościowego, również przeciw utrzymywaniu przemocą tej czy innej
narodowości w granicach wspólnego państwa. Tylko tą drogą proletariat rosyjski
mógi zdobyć stopniowo zaufanie narodowości uciskanych.
, Była to jednak tylko jedna strona sprawy. Polityka bol-szewizmu w dziedzinie
narodowościowej posiadała również drugą stronę, pozornie sprzeczną z pierwszą, w
istocie zaś uzupełniającą ją. W ramach partji i organizacyj robotniczych wo-góle
bolszewizm przeprowadzał najdalej idącą centralizację, walcząc nieprzejednanie
przeciw zarazie nacjonalizmu, zdolnej do przeciwstawienia sobie robotników bądź
do rozdzielenia ich. Bezwzględnie odmawiając państwu burżuazyjnemu prawa do
narzucania mniejszości narodowej przymusowego współżycia lub chociażby tylko
języka państwowego, bolszewizm uważał jednocześnie za swój najświętszy obowiązek
jaknajści-ślejsze jednoczenie przy pomocy dobrowolnej dyscypliny klasowej mas "racujących
różnych narodowości. Odrzucał więc bezwzględnie narodowo-federacyjną zasadę
budowy partji. Organizacja rewolucyjna nie jest prototypem przyszłego państwa,
lecz tylko narzędziem dla jego stworzenia. Narzędzie musi być celowo pomyślane,
by mogło wytworzyć produkt, lecz produktu tego bynajmniej nie musi w sobie
zawierać. Tylko centralistyczna organizacja może zabezpieczyć powodzenie walki
rewolucyjnej, również i w tym wypadku, kiedy chodzi o obalenie centralistycznego
jarzma ucisku narodowego.
Obalenie monarchji siłą rzeczy musiało oznaczać dla narodów uciskanych Rosji
również ich rewolucję narodową. Tutaj ujawniło się jednak to samo, co i we
wszystkich pozostałych dziedzinach reżimu lutowego: oficjalna demokracja,
skrępowana swą zależnością polityczną od imperjalistycznej burżu-azji, okazała
się zupełnie niezdolna do zerwania starych kajdan. Uważając rozstrzyganie losów
wszystkich pozostałych na-irodów za swe bezsporne prawo, w dalszym ciągu broniła
ona zazdrośnie tych źródeł bogactwa, siły i wpływów, które zapewniły burżuazji
wielkorosyjskiej jej dominujące stanowisko. Demokracja ugodowa przetłumaczyła
tylko tradycje polityki narodowościowej caratu na język wyzwoleńczej retoryki:
chodziło teraz o obronę jedności rewolucji. Lecz koalicja rządząca posiadała
inny jeszcze, silniejszy argument: względy natury wojennej. Znaczy to: dążenie
wyzwoleńcze poszczególnych narodowości przedstawiano jako dzieło rąk sztabu
austro - niemieckiego. Pierwsze skrzypce i tutaj grali kadeci, ugodowcy
wtórowali im.
Nowa władza nie mogła oczywiście pominąć całkowitem milczeniem ohydnego
średniowiecznego pastwienia się nad „Inorodeami". Usiłowała ona jednak
ograniczyć się jedynie do zniesienia praw wyjątkowych, dotyczących
poszczególnych narodów, t j. ustanowienia formalnej równości wszystkich odłamów
ludności wobec wielkorosyjskiej biurokracji państwowej.
Formalne równouprawnienie najwięcej dawało Żydom. Lfczba rozporządzeń
ograniczających ich prawa dochodziła do ■<S50. W dodatku Żydzi, jako narodowość
wybitnie miejska i za-: razem najbardziej rozproszona, nie mogli pretendować
nietylko 40 samodzielności państwowej, lecz i do autonomji terytorjal-nej. Co
się tyczy projektu t. zw. ,,autonomji narodowo - kulturalnej", która miała
zjednoczyć Żydów na obszarze całego kraju dokoła szkół i innych instytucyj, to
reakcyjna ta utopja, zapożyczona przez różne grupy żydowskie od austrjackiego
teoretyka Otto Bauera, stopiła si? z pierwszym dniem wolności jak wosk pod
promieniami słońca.
Ale rewolucja dlatego właśnie jest rewolucją, że nie zada-"Walnla się ani
jałmużną, ani zapłatą na raty. Zniesienie najbardziej haniebnych ograniczeń
ustanawiało formalne równo-uprawnienie obywateli, niezależnie od narodowości;
tem ostrzej jednak ujawniało brak równouprawnienia samych narodów, •których
większość w dalszym ciągu pozostawała pasierbami państwa wielkorosyjskiego.
Równouprawnienie cywilne nie dawało nic przedewszyst-•Jtiem Finnom, którzy
dążyli nie do równości z Rosjanami, lecz do uniezależnienia się od Rosji. Nie
dodawało nic Ukraińcom, Jrtórzy i przedtem nie znali żadnych ograniczeń, gdyż
ich przymusowo ogłoszono za Rosjan. Nie zmieniało ani trochę położenia Łotyszów
i Estończyków. gnębionych przez niemieckie ■flfbszarnictwo i rosyjsko -
niemieckie miasta. W niczem nie tdźylo doli zacofanych narodów i plemion Azji,
które zepchnięte były na samo dna nie ograniczeniami prawnemi, lecz łańcu-•chami
niewoli ekonomicznej i kulturalnej. Wszystkich tych fcwestyj koalicja
liberalno-ugodowa nie chciała nawet wysunąć. Państwo demokratyczne pozostawało
wciąż tem samem państwem biurokraty wielkorosyjskiego, który nikomu nie
zamierzał ustąpić swego miejsca.
Im szersze masy obejmowała rewolucja na kresach kraju, tem wyraźniej ujawniało
się, że język państwowy jest tam językiem klas posiadających. Reżim demokracji
formalnej, z wolnością prasy i zgromadzeń, sprawił, że narodowości zacofane i
uciskane jeszcze boleśniej odczuły, jak dalece są pozba-■wione
najelementarniejszych środków rozwoju kulturalnego: własnej szkoły, własnych
sądów, własnych urzędników. Odsyłanie do przyszłego Zgromadzenia Ustawodawczego
drażniło tylko: przecież w Zgromadzeniu będą panowały te same partje, które
utworzyły Rząd Tymczasowy, i w dalszym ciągu bronią tradycyj rusyfikacajnych,
ujawniając z zazdrosną chciwością tę granicę, poza którą klasy rządzące nie chcą
się posunąć.
Finlandia odrazu stała się drzazgą w ciele reżimu lutowego. Dzięki ostrości
sprawy rolnej, która w Finlandii była kwest-ją drobnych dzierżawców,
pozostających w zależności pańszczyźnianej (t. zw. torparów), robotnicy
przemysłowi, stanowiący zaledwie 14% ludności, prowadzili za sobą wieś. Sejm
finlandzki był jedynym w świecie parlamentem, w którym socjaldemokraci uzyskali
większość: 103 na 200 miejsc. Po wydaniu ustawy z dnia 5 czerwca, ogłaszającej
suwerenność sejmu, z wyjątkiem spraw armji i polityki zagranicznej,
socjaldemokracja finlandzka zwróciła się do „bratnich partyj Rosji" o poparcie.
Apel był jednak zwrócony pod fałszywym adresem. Rząd Tymczasowy początkowo
usunął się w cień, pozwalając działać „bratnim partjom". Delegacja z Czheidzem
na czele powróciła z Helsingforsu z niczem. Wówczas socjalistyczni ministrowie
Piotrogrodu — Kiereński. Czernow, Skobelew, Ce-retelli — postanowili zlikwidować
socjalistyczny rząd Helsingforsu przemocą. Szef sztabu Kwatery Głównej,
monarchista Łukomski, uprzedzał władze cywilne i ludność Finlandii, że w razie
jakichkolwiek wystąpień przeciw armji rosyjskiej „miasta, przedewszystkiem zaś
Helsingfors, zostaną zrównane z ziemią'1. Po tem przygotowaniu Rząd uroczystym
manifestem,, który nawet pod wzglsdem stylistycznym stanowił plagjat manifestów
carskich, rozwiązał Sejm i w dniu rozpoczęcia oten-zywy na froncie postawił
przed drzwiami parlamentu fin'an-dzkiego wycofanych z frontu żołnierzy
rosyjskich. W ten sposób masy rewolucyjne Rosji, zmierzające ku Październikowi,
otrzymały niezłą lekcję, która pouczyła je o tem, jak względne są zasady
demokracji w walce sił klasowych.
Wobec nacjonalistycznego szału sfer rządzących, wojska rewolucji zachowały się z
godnością. Krajowy Zjazd Sowietów, odbywający się w Helsingforsie w pierwszej
połowie września, oświadczył: „Jeżeli demokracja finlandzka postanowi wznowić
posiedzenia Sejmu, wówczas wszelkie usiłowania przeszkodzenia temu Zjazd będzie
uważał za akt kontrrewolucji". Było to wyraźne przyrzeczenie pomocy wojskowej.
Lecz do wkroczenia na dróg? powstania socjaldemokracja finlandzka, w której
przeważały tendencje ugodowe, nie była gotowa. Nowe wybory, odbywające się pod
groźbą ponownego rozwiązania Sejmu, zapewniły partjom burżuazyjnym, za których
właśnie aprobatą Rząd rozwiązał Sejm, niewielką większość 108 mandatów na 200.
Teraz jednak na pierwsze miejsce wysuwają się zagadnienia wewnętrzne, które w
tej Szwajcarii Północy, kraju granitowych skał i chciwych kapitalistów i
obszarników, prowadzą w sposób nieunikniony do wojny domowej. Burżu-azja
finlandzka niemal jawnie przygotowuje swe kadry wojskowe. Jednocześnie tworzą
się zakonspirowane komórki Czerwonej Gwardii. Burżuazja zwraca się o pomoc—
instruktorów i broń — do Szwecji i Niemiec. Robotnicy znajdują poparcie w wojsku
rosyjskiem. Zarazem w sferach burżua-zyjnych, wczoraj jeszcze gotowych do
paktowania z Pio-trogrodem, wzmaga się ruch, zmierzający do całkowitego
oderwania się od Rosji. Czołowe pismo burżuazyjne „Hu-wudstatsbladet" pytało:
„Naród rosyjski opanowała anarchia... czyż nie powinniśmy w tych warunkach... w
miarę możności oddzielić się od tego chaosu?1' Rząd Tymczasowy uznał za
konieczne uczynić ustępstwa, nie czekając na Zgromadzenie Ustawodawcze: 23
października uchwalono ,,w zasadzie" dekret o niezależności Finlandji, z
wyjątkiem spraw wojskowych i zagranicznych. Lecz „niezależność" z rąk
Kie-reńskiego niewiele już była warta: do jego upadku pozostało zaledwie dwa
dni.
Drugą, o wiele głębiej tkwiącą drzazgą stała się Ukraina. Na początku czerwca
Kiereński wydał zakaz odbycia ukraińskiego zjazdu wojskowego, zwołanego przez
Radę. Ukraińcy nie podporządkowali się. By uratować prestiż władzy, Kiereński
zalegalizował zjazd ex post, przysyłając pompatyczny telegram powitalny, który
zebrani przyjęli pogardliwym śmiechem. Gorzka nauczka nie przeszkodziła
Kiereńskiemu zakazać po upływie trzech tygodni muzułmańskiego zjazdu wojskowego
w Moskwie. Rząd demokratyczny jakgdyby usiłował dać do zrozumienia
niezadowolonym narodom: otrzymacie tylko to, co zdobędziecie sami.
W wydanym 10 czerwca pierwszym „Uniwersale" Rada, oskarżając Piotrogród o
wystąpienie przeciw samodzielności narodowej, głosiła: „Odtąd sami będziemy
budowali nasz byt". Kadeci traktowali przywódców ukraińskich jako agentów
niemieckich. Ugodowcy zwracali się do Ukraińców z sentymentalnemi namowami. Rząd
Tymczasowy wysłał do Kijowa delegację. W gorącej atmosferze ukraińskiej
Kiereński, Ceretelli i Tereszczenko byli zmuszeni poczynić pewne ustępstwa wobec
Rady. Lecz po lipcowym pogromie robotników i żołnierzy, Rząd skierował ster na
prawo również i w kwestii ukraińskiej. 5-go czerwca Rada przytłaczającą
większością głosów oskarżyła Rząd o to, że, „przeniknięty imperjalistycznemi
tendencjami burżuazji rosyjskiej", złamał umowę z dnia 3-go lipca. „Kiedy Rząd
miał spłacić swój weksel, — mówił przewodniczący Rady, Winniczenko, — okazało
się, że Rząd Tymczasowy... jest łotrzykiem, który swem szalbierstwem chce
załatwić wielkie zagadnienie historyczne". Niedwuznaczne te słowa dostatecznie
charakteryzują autorytet Rządu nawet w tych sferach, które politycznie powinny
były być mu dość bliskie: zresztą ukraiński ugodowiec Winniczenko różnił się od
Kiereńskiego tyłka o tyle, o ile różni się mierny literat od miernego adwokata.
Coprawda Rząd wydał wreszcie we wrześniu akt, który przyznawał narodowościom
Rosji — w ramach, jakie określi Zgromadzenie Ustawodawcze — prawo do
„samookreślenia". Lecz ten, niczem niezabezpieczony weksel, pełen wewnętrznych
sprzeczności i w istocie zupełnie nieokreślony, z wyjątkiem swych ograniczeń, w
nikim nie budził zaufania: postępowanie Rządf już zbyt głośno wolało o pomstę.
2 września Stnat, ten sam, który na swe posiedzenie dopuszczał nowych członków
tylko w starych mundurach, postanowił odmówić opublikowania zatwierdzonej przez
Rząd instrukcji dla ukraińskiego Sekretariatu Generalnego, to jest kijowskiego
gabinetu ministrów. Motywy: niema ustawy o sekretarjacie, nielegalnej zaś
instytucji nie można dawać instrukcyj. Wysocy prawnicy nie ukrywali, że układ
Rządu z Radą jest uzurpowaniem praw Zgromadzenia Ustawodawczego: najgorliwszymi,
najbardziej nieustępliwymi wyznawcami czystej demokracji stali się senatorowie
carscy. Wykazując tyle odwagi, opozycjoniści z prawicy nic nie ryzykowali:
wiedzieli, że opozycja ich będzie przez Rząd mile widziana. Jeżeli burżuazja
rosyjska godziła się jeszcze na pewną samodzielność Finlandii, związanej z Rosją
słabemi tylko więzami ekonomicznemi, to w żaden sposób nie mogła się zgodzić na
„autonomję" ukraińskiego zboża, donieckiego węgla i krzyworoskiej rudy.
19-go października Kiereński polecił telegraficznie generalnym sekretarzom
Ukrainy, by „niezwłocznie wyjechali do Piotrogrodu celem osobistego udzielenia
wyjaśnień" w sprawie wszczętej przez nich zbrodniczej agitacji za zwołaniem
ukraińskiego Zgromadzenia Ustawodawczego. Jednocześnie prokuraturze kijowskiej
polecono wdrożyć dochodzenie karne przeciw Radzie. Lecz gromy pod adresem
Ukrainy przerażały równie mało, jak mało radowały uprzejmości pod adresem
Finlandji.
Ugodowcy ukraińscy czuli się jeszcze w owym czasie bez porównania pewniej, niż
ich starsi bracia w Piotrogrodzie. Oprócz tej przyjaznej atmosfery, jaką
wytwarzała dokoła nich walka o prawa narodowe, względna odporność
drobno-mieszczańskich partyj Ukrainy, zarówno jak i szeregu innych narodów
uciskanych, miała swoją podstawę ekonomiczną i społeczną, którą można określić
jednem słowem: zacofanie. Pomimo szybkiego rozwoju przemysłowego zagłębi
Donieckiego i Krzyworoskiego, Ukraina jako całość w dalszym ciągu pozostawała
wtyle za Rosją właściwą, proletariat ukraiński był mniej jednolity i
zahartowany, partja bolszewicka była nadal słaba ilościowo i jakościowo, powoli
tylko oddzielała się od mieńszewików, źle orientowała się w sytuacji
politycznej, a zwłaszcza wewnętrzno-narodowej. Nawet konferencja sowietów
przemysłowej Ukrainy wschodniej, odbyta w połowie października, wykazała
nieznaczną większość ugodową !
Stosunkowo jeszcze słabsza była burżuazja ukraińska. Jedna z przyczyn społecznej
słabości burżuazji rosyjskiej wogóle tkwiła, jak pamiętamy, w tem, że
najpotężniejsza jej grupę stanowili cudzoziemcy, nawet niemieszkający w Rosji.
Na kresach oprócz tego czynnika występował jeszcze drugi, posiadający
niemniejsze znaczenie: własna, wewnętrzna burżuazja nie należała do tego samego
narodu, co główne masy ludu.
Ludność miast kresowych pod względem składu narodowościowego różniła się
zasadniczo od ludności wsi. Na Ukrainie i Białorusi obszarnik, kapitalista,
adwokat, dziennikarz — to Rosjanin, Polak, Żyd, cudzoziemiec; ludność wiejska
zaś — to wyłącznie Ukraińcy i Białorusini. W krajach nadbałtyckich miasta były
ośrodkami burżuazji niemieckiej, rosyjskiej i żydowskiej ; wieś była wyłącznie
łotewska i estońska. W miastach Gruzji przeważała ludność rosyjska i ormiańska,
podobnie jak i w turkmeńskim Azerbejdżanie. Odseparowani od podstawowej masy
ludu nietylko naskutek różnej stopy życiowej i odrębności obyczajów, lecz
również z powodu odrębności języka, podobnie jak Anglicy w Indjach;
zawdzięczając ochronę swych posiadłości i dochodów aparatowi biurokratycznemu;
nierozerwalnie związani z klasami panującemi całego kraju — obszarnicy,
przemysłowcy i kupcy na kresach skupiali dokoła siebie cienka warstwę rosyjskich
urzędników, nauczycieli, lekarzy, adwokatów, dziennikarzy, poczęści i
robotników, przeobrażając miasta w ogniska rusyfikacji i kolonizacji.
Wieś nie ściągała uwagi tak długo, dopóki milczała. Ale i potem, gdy zaczęła ona
podnosić głos coraz natarczywiej, miasto przeciwstawiało się jej w dalszym
ciągu, broniąc uporczywie swego stanowiska. Urzędnik, kupiec, adwokat, nauczyli
się niebawem maskować swą walkę o ośrodki dyspozycji gospodarczej i kulturalnej
obłudnem potępianiem budzącego się „szowinizmu". Dążenie narodu panującego do
utrzymania status quo często przybiera barwy ponadnarodowe, tak jak dążność
kraju zwycięskiego do utrzymania zdobyczy wojennej przybiera postać pacyfizmu.
Mac Donald czuje się wobec Ghandiego internacjonalistą. Ciążenie Austrji do
Niemiec wydaje się Poincare'mu obrazą francuskiego pacyfizmu. „Ludzie,
mieszkający w miastach Ukrainy, — pisała w maju delegacja kijowskiej Rady do
Rządu Tymczasowego, — widzą przed sobą zruszczone ulice tych miast...,
zapominają o tem, że miasta te — to tylko maie wysepki w morzu całego narodu
ukraińskiego. Kiedy Róża Luksemburg w swej polemice z programem przewrotu
październikowego twierdziła, że nacjonalizm ukraiński, który był dawniej tylko
„zabawą" garstki drobnomieszczańskich inteligentów, wyrósł sztucznie na
drożdżach bolszewickiej formułki samookreśle-nia, to, pomimo swego światłego
umysłu, popełniała ciężki błąd historyczny: chłopstwo ukraińskie nie wysuwało w
przeszłości postulatów narodowych dla tej samej przyczyny, dla której wogóle nie
dorosło do brania udziału w polityce. Główna zasługa przewrotu lutowego, bodaj
jedyna, lecz tem niemniej znaczna, polegała na tem właśnie, że pozwolił on
wreszcie najbardziej uciskanym klasom i narodom Rosji przemówić na głos.
Polityczne przebudzenie chłopstwa nie mogło jednak ujawnić się inaczej, jak
poprzez język ojczysty ze wszystkiemi wypływającemi stąd konsekwencjami w
stosunku do szkoły, sądu i samorządu. Sprzeciwienie się temu oznaczałoby
usiłowanie zepchnięcia chłopów zpowrotem w otchłań niebytu.
Odrębność struktury narodowościowej miasta i wsi przejawiała się również i w
sowietach, jako organizacjach przeważnie miejskich. Pod kierownictwem partyj
ugodowych, sowiety stale ignorowały interesy narodowe ludności rdzennej. Tkwiła
w tem jedna z przyczyn słabości sowietów na Ukrainie. Sowiety Rygi i Rewia
zapominały o interesach Łotyszów i Estończyków. Ugodowy sowiet Baku lekceważył
interesy rdzennej ludności turkmeńskiej. Pod fałszywym sztandarem
internacjonalizmu sowiety często prowadziły walkę przeciw obronnemu
nacjonalizmowi ukraińskiemu czy muzułmańskiemu, maskując przymusową rusyfikację
miast. Wiele jeszcze upłynie czasu, również i pod rządami bolszewików, zanim
sowiety na kresach nauczą się mówić językiem wsi.
Gnębionym przez przyrodę i wyzysk ludom syberyjskim pierwotność ekonomiczna i
kulturalna wogóle nie pozwalała jeszcze podnieść się do tego poziomu, na którym
rodzą się aspiracje narodowe. Wódka, podatki i przymusowe prawosławie były tu
zdawiendawna głównemi podporami państwa. Owa choroba, którą Włosi nazywali
francuską, Francuzi zaś — neapolitańską, wśród ludów syberyjskich nazywała się
rosyjską: wskazuje to, z jakich źródeł szedł posiew cywilizacji. Rewolucja
lutowa nie dotarła tu jeszcze. Długo jeszcze będą musieli czekać myśliwi i
hodowcy reniferów — mieszkańcy obszarów polarnych •— na świt rewolucji.
Ludy i plemiona nad Wołgą, na północnym Kaukazie, w Azji środkowej, które
przewrót lutowy wyrwał z przedhistorycznego bytu, nie znały jeszcze ani
burżuazji narodowej, ani proletariatu. Nad chłopską lub pasterską masa wyrastała
z pośród jej górnych warstw cieniutka warstewka inteligencji. Zanim wyłonił sie
program samorządu narodowego, walka toczyła się tu dokoła kwestyj własnego
alfabetu, własnego nauczyciela, niekiedy własnego... kapłana. Gorzkie
doświadczenie uczyło tych najbardziej uciemiężonych, że oświeceni władcy państwa
nie pozwolą im dobrowolnie na wydźwignię-cie się do ludzkiego bytu. Najbardziej
zacofani śród zacofanych zmuszeni byli szukać sobie sprzymierzeńca w najbardziej
rewolucyjnej klasie. Poprzez lewe elementy młodej inteligencji Wotjakowie,
Czuwasze, Zyrjanie, plemiona Dagestanu i Tur-kestanu zaczynają torować sobie
drogę do bolszewików.
Rola posiadłości kolonialnych, zwłaszcza w Azji środkowej, zmieniła się wraz z
ewolucją gospodarczą metropolii, która od bezpośredniego i jawnego rabunku,
między innemi i handlowego, przeszła do bardziej zamaskowanych metod,
przeistaczając chłopów azjatyckich w dostawców surowców przemysłowych, głównie
bawełny. Hierarchicznie zorganizowana eksploatacja, kojarząca barbarzyństwo
kapitalizmu z barbarzyństwem życia patrjarchalnego, skutecznie utrzymywała ludy
azjatyckie w krańcowem poniżeniu narodowem. Reżim lutowy nic tu nie zmienił.
Najlepsze ziemie, wydarte za caratu Baszkirom, Burja-tom, Kirgizom i innym
plemionom koczowniczym, znajdowały się nadal w rękach obszarników i zamożnych
chłopów rosyjskich, rozsianych oazami kolonizacyjnemi wśród tubylczej ludności.
Przebudzenie ducha niepodległości narodowej oznaczało tu przedewszystkiem walkę
przeciw kolonizatorom, którzy wprowadzali sztuczną szachownicę i skazywali
koczowników na głód i wymarcie. Przybysze ze swej strony bronili zawzięcie
jedności Rosji, t. zn. nienaruszalności swoich zaborów, przed „separatyzmem"
Azjatów. Nienawiść kolonizatorów do ruchu tubylców przybierała formy
zoologiczne-W kraju Zabajkalskim przygotowywano całą parą pogromy Burjatów, pod
kierownictwem eserów marcowych z pośród pisarzy gminnych bądź przybyłych z
frontu podoficerów.
W dążeniu swem do jaknajdłuższego utrzymania dotychczasowego stanu rzeczy
wszyscy wyzyskiwacze i ciemię-życiele na obszarach kolonizowanych apelowali
odtąd do suwerennych praw Zgromadzenia Ustawodawczego. Frazeologię tę podsuwał
im Rząd Tymczasowy, który znajdowaf w nich swe najlepsze oparcie. Z drugiej
strony również i uprzywilejowane wierzchołki narodów uciskanych coraz częściej
odwoływały się do Zgromadzenia Ustawodawczego. Nawet duchowieństwo muzułmańskie,
które podniosło nad góralskiemi ludami i plemionami północnego Kaukazu zielony
sztandar szarjatu, we wszystkich wypadkach, kiedy nacisk zdołu stawiał je w
trudnem położeniu, nalegało na odłożenie sprawy „do zwołania Zgromadzenia
Ustawodawczego". Stałe się to hasłem konserwatyzmu, reakcji, interesów
osobistych i przywilejów we wszystkich częściach kraju. Apelowanie do
Zgromadzenia Ustawodawczego oznaczało: odwlec i wygrać na czasie. Zwłoka
oznaczała: zebrać siły i zdusić rewolucję.
W ręce duchowieństwa i feodałów kierownictwo dostawało się jednak tylko w
pierwszym okresie, tylko u ludów zacofanych, niemal tylko u muzułmanów. Wogóle
zaś na czele ruchu narodowego we wsiach stali z natury rzeczy nauczyciele
wiejscy, pisarze gminni, niżsi urzędnicy i oficerowie, częściowo również kupcy.
Obok inteligencji rosyjskiej czy zrusyfikowaTiej, wywodzącej się z solidnych i
lepiej sytuowanych elementów, w miastach kresowych wytworzyła się już inna
warstwa, młodsza, ściśle związana z wsią swem pochodzeniem, która nie znalazła
dostępu do kapitalistycznego żłobu i siłą rzeczy wzięła na siebie
przedstawicielstwo polityczne narodowych, a poczęści i społecznych interesów
rdzennych mas chłopskich.
Ugodowcy kresowi, ostro przeciwstawiający się ugodow-com rosyjskim w dziedzinie
aspiracyj narodowych, należeli w zasadzie do tego samego gatunku, a stronnictwa
ich nosiły naogól nawet te same nazwy. Eserzy i socjaldemokraci ukraińscy,
mieńszewicy gruzińscy i łotewscy, „trudowi-cy" litewscy dążyli, podobnie jak ich
imiennicy rosyjscy, do utrzymania rewolucji w ramach ustroju burżuazyjnego.
Zupełna słabość burżuazji tubylczej nie pozwalała jednak mień-szewikom i eserom
na branie udziału w koalicjach, lecz zmuszała ich do ujmowania władzy we własne
ręce. Wobec konieczności posuwania się w sprawie rolnej i robotniczej dalej niż
władze centralne, ugodowcy zyskiwali wiele, występując w armji i kraju jako
przeciwnicy koalicyjnego Rządu Tymczasowego. Wszystko to, jeśli nie prowadziło
do odmienności losów ugodowców rosyjskich i kresowych, wystarczało jednak w
zupełności do określenia różnicy tempa ich wzrostu i upadku.
Socjaldemokracja gruzińska prowadziła za sobą nietylko wynędzniałe chłopstwo
małej Gruzji, lecz pretendowała, i to nie bez powodzenia, do kierowania ruchem
„rewolucyjnej demokracji" całej Rosji. W pierwszych miesiącach rewolucji
wierzchołki inteligencji gruzińskiej odnosiły się do Gruzji nie jak do ojczyzny
narodowej, lecz jak do Żyrondy, błogosławionej prowincji południowej, powołanej
do dostarczania wodzów dla całego kraju. Na moskiewskiej Naradzie Państwowej
jeden z czołowych mieńszewików gruzińskich, Czchenkeli, chwalił się tem, że
Gruzini nawet za caratu, w szczęściu i nieszczęściu, mówili: „Jedyną ojczyzną
jest Rosja". „Cóż można powiedzieć o narodzie gruzińskim? — pytał tenże
Czchenkeli po miesiącu na Naradzie Demokratycznej. Cała Gruzja jest na usługach
wielkiej rewolucji rosyjskiej". I rzeczywiście: ugodowcy gruzińscy, jak i
ży-uowscy, zawsze byli „na usługach" biurokracji wielkorosyj-skiej, kiedy trzeba
było poskramiać aspiracje narodowe poszczególnych terytorjów.
Stan ten trwał jednak dotąd tylko, dopóki socjaldemokratom gruzińskim
przyświecała nadzieja utrzymania rewolucji w ramach demokracji burżuazyjnej. W
miarę, jak ujawniało się niebezpieczeństwo zwycięstwa mas, kierowanych przez
bolszewików, socjaldemokracja gruzińska rozluźniała związek z ugodowcami
rosyjskimi i jednoczyła się ściślej z elementami reakcyjnemi samej Gruzji. W
momencie zwycięstwa Sowietów gruzińscy stronnicy wielkiej, niepodzielnej Rosji
stają się głosicielami separatyzmu i pokazują innym narodom kaukaskim żółte kły
szowinizmu.
Nieuniknione przyjmowanie przez sprzeczności społeczne, które na kresach są z
reguły i tak mniej rozwinięte, form sprzeczności narodowych, tłumaczy
dostatecznie, dlaczego przewrót październikowy musiał wśród większości narodów
uciskanych napotkać większy opór, niż w Rosji centralnej. Jednak walka
narodowościowa sama przez się mocno podważyła reżim lutowy, stwarzając dla
przewrotu w centrum kraju dostatecznie przychylną peryferię polityczną.
W tych wypadkach, kiedy antagonizmy narodowościowe zbiegały się z
przeciwieństwami klasowemi, nabierały one szczególnej ostrości. Odwieczna
nienawiść chłopstwa lotewskiego do baronów niemieckich pchnęła na początku wojny
wiele tysięcy pracujących Łotyszów do szeregów ochotniczych. Pułki strzeleckie,
złożone z łotewskich robotników rolnych i chłopów, należały do najlepszych na
froncie. W maju jednak wypowiedziały się już one za władzą Sowietów. Nacjonalizm
okazał się tylko powłoką niedojrzałego bolsze-wizmu. Podobny proces odbywał się
również w Estonji.
Na Białorusi, z jej polskimi i spolonizowanymi obszarnikami, z żydowską
ludnością miast i miasteczek i rosyjskimi urzędnikami, podwójnie i potrójnie
uciskane chłopstwo, pod wpływem bliskości frontu, już przed październikiem
skierowało swą walkę narodową i społeczną w łożysko bolszewi-zmu. Podczas
wyborów do Zgromadzenia Ustawodawczego przytłaczająca większość chłopów
białoruskich będzie głosowała na bolszewików.
Wszystkie te procesy, w których przebudzona godność narodowa kojarzyła się z
fermentem społecznym, to tłumiąc go, to podsycając, znajdowały swój
najostrzejszy wyraz w- armji. Formowano w niej gorączkowo pułki narodowe, już to
popierane, już to tolerowane, już to prześladowane przez władze centralne, — w
zależności od ich stosunku do wojny i bolszewików, — lecz naogół coraz bardziej
wrogo zwracające się przeciw Piotrogrodowi.
Lenin mocno trzymał rękę na „narodowym" pulsie rewolucji. W słynnym artykule p.
t. „Kryzys dojrzał", pisanym w końcu września, wskazywał on z naciskiem na to,
że kurja narodowościowa Narady Demokratycznej „swoim radykalizmem wysuwa się na
drugie miejsce, pozostając wtyle tylko za związkami zawodowemi i przewyższając
kurję sowietów odsetkiem głosów, oddanych przeciw koalicji (40 na 55)". Znaczyło
to: w burżuazji wielkorosyjskiej narody uciskane nie pokładają już żadnych
nadziei. Prawa swoje urzeczywistniały one coraz częściej samowolnie, po
'kawałku, w drodze zdobyczy rewolucyjnych.
Na październikowym zjeździe Burjatów w dalekim Wierchnieudińsku referent
oświadczył: położenia mniejszości narodowych „rewolucja lutowa nie zmieniła ani
troch?''. Takie podsumowanie nakazywało — jeżeli nie odrazu stanąć po stronie
bolszewików, to przynajmniej przestrzegać w stosunku do nich coraz bardziej
życzliwej neutralności.
Wszechukraiński zjazd wojskowy, odbywający się już w czasie powstania
piotrogrodzkiego, postanowił zwalczać żądanie przekazania władzy na Ukrainie
Sowietom, lecz jednocześnie odmówił ustosunkowania się do powstania bolszewików
rosyjskich jako do „akcji antydemokratycznej'' i obiecał użyć wszelkich środków,
by nie dopuścić do wysyłania wojsk dla zgniecenia powstania. Dwoistość ta,
doskonale charakteryzująca drobnomieszczańskie stadjum walki narodowej,
ułatwiała rewolucję proletarjacką, która zmierzała do zlikwidowania wszelkiej
dwoistości.
Z drugiej strony, sfery burżuazyjne na kresach, zawsze i wszędzie ciążące ku
władzom centralnym, teraz przerzucały się do separatyzmu, w którym w wielu
wypadkach nie było już nawet cienia podstawy narodowej. Wczoraj jeszcze hurra -
patrjotyczna — burżuazja krajów nadbałtyckich, wślad za baronami niemieckimi,
najlepszą podporą Romano-wych, przechodziła w walce przeciw bolszewickiej Rosji
pod sztandar separatyzmu. Na tem tle powstawały jeszcze bardziej osobliwe
zjawiska. 20-go października położone zostały podwaliny pod nowy twór państwowy
w postaci „Południowo-Wschodniego Związku wojsk kozackich, górali Kaukazu i
wolnych ludów stepowych". Górne warstwy kozactwa dońskiego, kubańskiego,
terskiego i astrachańskiego, jedna z najsilniejszych podpór centralizmu
carskiego, w ciągu kilku miesięcy przeobraziły się w namiętnych obrońców
federacji i zjednoczyły się na tym gruncie z przywódcami muzułmańskich górali i
ludów stepowych. Przegródki ustroju federali-stycznego miały stanowić barjerę
przeciw zbliżającemu się cd północy niebezpieczeństwu bolszewickiemu. Zanim
jednak kontrrewolucyjny separatyzm przystąpił do stworzenia głównych ognisk
wojny domowej, zwracał się on bezpośrednio przeciw rządzącej koalicji,
demoralizując ją i osłabiając.
Tak więc sprawa narodowościowa, wślad za innemi, pokazywała Rządowi Tymczasowemu
głowę Meduzy, na której każdy włos nadziei marcowych i kwietniowych zdążył
przeistoczyć się w żmiję nienawiści i oburzenia.
Partja bolszewicka bynajmniej nie odrazu po przewrocie zajęła w kwestji
narodowościowej to stanowisko, które zapewniło jej wkońcu zwycięstwo. Stosuje
się to nietylko do kresów ze słabemi, niedoświadczonemi organizacjami
partyj-nemi, lecz również do centrali piotrogrodzkiej. W latach wojny partja do
tego stopnia osłabła, poziom teoretyczny i polityczny jej kadrów tak si?
obniżył, że stanowisko jej oficjalnego kierownictwa również w sprawie
narodowościowej było aż do przyjazdu Lenina wielce zagmatwane i niezdecydowane.
Wprawdzie — zgodnie z tradycją — bolszewicy poda-wnemu bronili prawa narodów do
samookreślenia, lecz formułę tę uznawali w teorji również mieńszewicy: tekst
programu był wciąż jeszcze wspólny. Rozstrzygające znaczenie posiadało jednak
zagadnienie władzy. Tymczasem chwilowi kierownicy partji okazali się zupełnie
niezdolni do zrozumienia nieprzejednanego antagonizmu pomiędzy hasłami
bolsze-wiokiemi zarówno w sprawie narodowościowej, jak i rolnej, a zachowaniem
burżuazyjno - imperjalistycznego reżimu, choćby nawet przysłoniętego formami
demokratycznemu
Stanowisko demokratyczne znalazło swój najbardziej wulgarny wyraz w ujęciu
Stalina. 25-go marca w artykule, omawiającym dekret o zniesieniu ograniczeń
narodowościowych, Stalin usiłuje ująć sprawę narodowościowa w skali
historycznej. „Podstawą społeczną ucisku narodowościowego, — pisze, — promotorem
jego jest obumierająca arystokracja ziemiańska." Tego, że ucisk narodowościowy
osiągnął najwyższy rozwój w epoce kapitalizmu i znalazł najbardziej barbarzyński
wyraz w polityce kolonjalnej, demokratyczny autor jakgdyby wcale się nie
domyśla. „W Anglji, — pisze on dalej, — gdzie arystokracja ziemiańska dzieli
władze z burżuazją, gdzie niepodzielne panowanie tej arystokracji oddawna już
nie istnieje, ucisk narodowościowy jest łagodniejszy, mniej nieludzki, jeżeli
oczywiście nie, bierze się pod uwagę tej okoliczności, że podczas wojny, kiedy
władza przeszła w ręce landlordow (!), ucisk narodowościowy wzmógł się znacznie
(prześladowanie Irlandczyków, Hindusów)'1. Ucisk Irlandczyków i Hindusów
spowodowali więc landlordowie, którzy, widać w osobie Lloyd George'a, zagarnęli
władzę dzięki wojnie, „...w Szwajcarji i w Ameryce Północnej, — ciągnie dalej
Stalin, — gdzie landlordyzmu niema i nie było (?), gdzie władza znajduje się
niepodzielnie w rękach burżuazji, narodowości mają zapewniony swobodny rozwój,
ucisk narodowościowy, naogół biorąc, nie istnieje..." Autor zapomina zupełnie o
kwestji murzyńskiej i kolonjalnej w Stanach Zjednoczonych.
Z tej beznadziejnie prowincjonalnej analizy, która po przestaje na mętnem
przeciwstawieniu feodalizmu i demokracji, wypływają czysto liberalne wnioski
polityczne. „Usunąć z areny politycznej arystokrację feodalna. wydrzeć jej
władzę — to właśnie oznacza zarazem zlikwidowanie ucisku narodowościowego,
stworzenie faktycznych warunków, niezbędnych dla wolności narodowej. W tej
mierze, w jakiej rewolucja rosyjska zwyciężyła, ■— pisze Stalin, — stworzyła już
ona te warunki faktyczne..." Mieści się w tem głębsza apolo-gja „demokracji"
imperjalistycznej, niż we wszystkiem tem, co pisali wówczas na ten temat
mieńszewicy. Tak jak w polityce zagranicznej spodziewał się Stalin wcaz z
Kamieniewem, że poprzez współpracę z Rządem Tymczasowym osiągnie pokój
demokratyczny, tak w polityce wewnętrznej widział on w demokracji księcia Lwowa
„faktyczne warunki'' wolności narodowej.
W rzeczywistości dopiero upadek monarchji ujawnił całkowicie, że nietylko
reakcyjni obszarnicy, lecz cała burżua-zja liberalna, a z nią cała demokracja
drobnomieszczańska wraz z patrjotycznemi wierzchołkami klasy robotniczej są
nieprzejednanymi wrogami prawdziwego równouprawnienia, t. zn. zniesienia
przywilejów narodu panującego: cały ich program sprowadzał się do złagodzenia,
kulturalnego wypolerowania i demokratycznego osłonięcia panowania
wielkoro-syjskiego.
Na konferencji kwietniowej, broniąc rezolucji leninowskiej w sprawie
narodowościowej, Stalin formalnie wychodził z tego założenia, że „ucisk
narodowościowy jest to ów system,... owe środki..., które stosują sfery
imperjalistyczne", lecz natychmiast cofa się i powraca do swego stanowiska
marcowego. „Im bardziej demokratyczny jest kraj, tem słabszy jest ucisk
narodowościowy, i naodwrót'', — oto własna, niezapożyczona od Lenina abstrakcja
referenta. Fakt, że demokratyczna Anglja ciemięży feodalno - kastowe Indie, po
dawnemu znika z jego ograniczonego pola widzenia. W przeciwieństwie do Rosji,
gdzie panowała „stara arystokracja ziemiańska'', — ciągnie dalej Stalin, — w
Anglji i Austro-Węgrzech ruch narodowościowy nigdy nie przybierał form
pogromowych". Jakgdyby w Anglji nigdy nie panowała arystokracja ziemiańska, lub
jakgdyby na Węgrzech nie panowała ona po dziś dzień! Skomplikowany charakter
rozwoju historycznego, kojarzącego „demokracje" z dławieniem słabych narodów,
pozostawał dla Stalina księgą zamkniętą na siedem pieczęci.
To, że Rosja stała się państwem narodowościowem, jest rezultatem jej spóźnionego
rozwoju historycznego. Lecz opóźnienie jest pojęciem skomplikowanem,
niewątpliwie sprzecz-nem w sobie. Kraj zacofany bynajmniej nie idzie śladami
przodującego, zachowując wciąż jeden i ten sam dystans. W epoce gospodarki
światowej narody opóźnione, włączając się pod naporem narodów przodujących do
ogólnego łańcucha rozwoju, przeskakują przez.szereg stopni przejściowych. Co
więcej, brak utrwalonych form społecznych i tradycyj czyni kraj zacofany —
przynajmniej aż do pewnych granic — szczególnie zdolnym do przejmowania
ostatniego słowa światowej techniki i myśli. Lecz opóźnienie nie przestaje
jeszcze przez to być opóźnieniem. Całokształt rozwoju przybiera sprzeczny w
sobie i złożony charakter. Strukturze spolecznej narodu opóźnionego właściwa
jest przewaga skrajnych biegunów historycznych, zacofanych chłopów i
przodujących proletariuszów, nad formacjami pośredniemi, nad burżuazją. Zadania
jednej klasy spadają na barki innej. Karczowanie przeżytków średniowiecznych
również i w dziedzinie narodowościowej przypada w udziale proletariatowi.
Nic nie charakteryzuje tak jaskrawo historycznego zacofania Rosji, jeżeli
traktować ją jako kraj europejski, jak fakt, że w dwudziestym wieku musiała
likwidować dzierżaw? pańszczyźnianą i strefę osiedlenia, t. zn. barbarzyństwo
pańszczyzny i getto. Lecz dla rozwiązania tych zadań Rosja, właśnie dzięki swemu
opóźnionemu rozwojowi, posiadała nowe, w najwyższym stopniu współczesne klasy,
partje, programy. Dla zlikwidowania idej i metod Rasputina Rosji były potrzebne
idee i metody Marksa.
Praktyka polityczna była coprawda znacznie bardziej prymitywna od teorii, gdyż
rzeczy zmieniają się oporniej niż idee. Lecz teorja doprowadzała tylko do końca
potrzeby praktyki. By osiągnąć wolność i rozwój kulturalny, narodowości uciskane
musiały związać swe losy z losami klasy robotniczej. Musiały one jednak
uprzednio uwolnić się od kierownictwa swoich burżuazyjnych i
drobnomieszczańskich partyj, to jest wybiec daleko naprzód na drodze rozwoju
historycznego.
Podporządkowanie ruchów narodowych głównemu procesowi rewolucji, walce
proletariatu o władzę, dokonywa się nie odrazu, lecz w kilku etapach, przytem
różnie w różnych dzielnicach kraju. Ukraińscy, białoruscy czy tatarscy
robotnicy, chłopi i żołnierze, wrodzy Kiereńskiemu, wojnie i rusyfikacji,
stawali się sami, wbrew swemu ugodowemu kierownictwu, sojusznikami powstania
proletariackiego. Od obiektywnego popierania bolszewików są oni zmuszeni posunąć
się na dalszym etapie również i subiektywnie do bolszewizmu. W Finlandii,
Estonji, na Łotwie, słabiej na Ukrainie, rozwarstwienie ruchu narodowego nabiera
już w październiku takiej ostrości, że tylko interwencja wojsk cudzoziemskich
może tu przeszkodzić zwycięstwu przewrotu proletariackiego. Na Wschodzie
azjatyckim, gdzie przebudzenie narodowe odbywało się w najbardziej prymitywnych
formach, mogło ono podporządkować się kierownictwu proletariatu tylko stopniowo,
ze znacznem opóźnieniem i dopiero po zdobyciu przezeń władzy. Ody się uimie ten
złożony i sprzeczny w sobie proces w iego całokształcie, wniosek będzie
oczywisty: potok narodowościowy, tak jak i potok agrarny, wiewał się do łożyska
przewrotu październikowego.
Nieodparte i niepowstrzymane przejście mas od najele-mentarniejszych zadań
wyzwolenia politycznego, agrarnego i narodowego do panowania proletariatu
wypływało nie z „demagogicznej'1 agitacji, nie z przyjętych zgóry schematów, nie
z teorii rewolucji permanentnej, jak sądzili liberałowie i ugodowcy, lecz ze
społecznej struktury Rosji i z warunków sytuacji światowej. Teorja rewolucji
permanentnej sformułowała tylko złożony proces rozwoju.
Chodzi tu nie o samą tylko Rosję. Podporządkowanie opóźnionych rewolucyj
narodowych rewolucji proletariatu posiada swoją własną światową prawidłowość.
Podczas gdy w wieku XJX podstawowe zadanie wojen i rewolucyj polegało na tem, by
zabezpieczyć siłom wytwórczym rynek narodowy, zadanie naszego stulecia polega na
wyzwoleniu sil wytwórczych z granic narodowych, które stały si? dla nich
żelaznemi okowami. W szerokiem znaczeniu historycznem rewolucje narodowe na
Wschodzie są tylko etapami światowej rewolucji proletariatu, jak ruchy narodowe
Rosji stały się etapami dyktatury sowieckiej.
Lenin niezwykle głęboko ocenił siłę rewolucyjną, tkwiącą w losach narodów
uciskanych, zarówno Rosji carskiej, jak i całego świata. Na nic oprócz pogardy
nie zasługiwał w jego oczach ów obłudny „pacyfizm", który jednakowo potępia
wojnę Japonji przeciw Chinom w celu poddania ich niewoli, jak i wojnę Chin
przeciw Japonji w imię ich wyzwolenia. Dla Lenina wojna narodowo - wyzwoleńcza w
przeciwieństwie do imper-jalistyczno-ciemiężycielskiej była tylko inną formą
rewolucji narodowej, która zkolei stanowi konieczne ogniwo wyzwoleńczej walki
światowej klasy robotniczej.
Z tej oceny rewolucyj narodowych bynajmniej jednak nie wypływa przyznanie
jakiejkolwiek misji rewolucyjnej burżuazji narodów kolonialnych i
półkolonjalnych. Naodwrót, właśnie burżuazją krajów zacofanych od początku
rozwija sie jako agentura kapitału zagranicznego i pomimo swej zazdrosnej dlań
wrogości we wszystkich rozstrzygających wypadkach należy i należeć będzie do
tego samego co i on obozu. Kompra-dorstwo chińskie stanowi klasyczną formę
burżuazji kolonialnej, tak jak Kuomintang jest klasyczną partją kompradorstwa.
Górne warstwy drobnomieszczaństwa, włącznie z inteligencją, mogą brać czynny,
niekiedy nawet bardzo hałaśliwy, udział w walce narodowej, lecz są zupełnie
niezdolne do odegrania samodzielnej roli. Tylko klasa robotnicza, stanąwszy na
czele narodu, może doprowadzić do końca zarówno rewolucję narodową, jak i
agrarną.
Fatalny błąd epigonów, przedewszystkicm zaś Stalina, polega na tem, że z nauki
Lenina o postępowej roli historycznej walk narodów uciskanych wyciągnęli oni
wniosek o rewolucyjnej misji burżuazji krajów kolonialnych. Nierozumienie
permanentnego charakteru 'rewolucji w epoce imperjalistycznej; pedantyczne
schematyzowanie rozwoju; rozczłonkowanie żywe-gp złożonego procesu na martwe
stadja, rzekomo w sposób nieunikniony oddzielone od siebie w czasie — wszystko
to doprowadziło Stalina do wulgarnego idealizowania demokracji lub
„demokratycznej dyktatury", która w rzeczywistości może być tylko albo dyktaturą
imperjalistyczną, albo dyktatura pro-letarjatu. Krok za krokiem grupa Stalina
doszła na tej drodze do całkowitego zerwania ze stanowiskiem Lenina w sprawie
narodowościowej i do katastrofalnej polityki w Chinach.
W sierpniu 1927 roku, w walce z opozycją (Trocki, Rakow-ski i in.), Stalin mówił
na plenum Komitetu Centralnego bolszewików: „Rewolucja w krajach
imperjalistycznych — to jedno: tam burżuazja... jest kontrrewolucyjną we
wszystkich stadiach rewolucji... Rewolucja w krajach kolonialnych i zależnych —
to co innego... tam burżuazia w pewnem stadjum i przez pewien czas może popierać
rewolucyjny ruch swego kraiu przeciw imperializmowi". Z omówieniami i
eufemizmami charakteryzującemi tylko jego brak pewności siebie, Stalin przenosi
tu na burżuazję kolonialną te same cechy, któremi w marcu obdarzał burżuazię
rosyjską. Ulegając swemu głęboko organicznemu charakterowi, oportunizm
stalinowski, jak-gdyby pod wpływem działania praw ciążenia, toruje sobie drogę
przez różne kanały. Dobór argumentów teoretycznych jest tu zrestzą rzeczą
czystego przypadku.
Z przeniesienia marcowej oceny Rządu Tymczasowego na rząd „narodowy" w Chinach
wynikła trzyletnia współpraca Stalina z Kuomintangiem, stanowiąca jeden z
najbardziej wstrząsających faktów najnowszej historji: bolszewizm epigonów
towarzyszył burżuazji chińskiej jako wierny giermek d? ii kwietnia 1927 roku. t.
j. do krwawej masakry proletariatu szanghajskiego. „Podstawowy błąd opozycji —
tak usprawiedliwiał Stalin swe braterstwo broni z Tszang Kaj-Szekiem — polega na
tem, że utożsamia ona rewolucję 1905 roku w Rosji, w kraju imperjalistycznym,
uciskającym inne narody, z rewolucją w Chinach, kraju uciemiężonym"... Rzecz
zdumiewająca, że Stalin sam nie doszedł do tego, by ująć rewolucję w Rosji nie z
punktu widzenia narodu „uciskającego inne narody", lecz z punktu widzenia
doświadczenia „innych narodów" tejże Rosji, które znosiły niemnieiszy ucisk, niż
Chińczycy.
Na tem olbrzymiem polu doświadczalnem, iakie przedstawiała Rosja w ciągu trzech
rewolucyj, można znaleźć wszystkie warjanty walki narodowościowej i klasowej
oprócz jednego: żeby burżuazja narodu uciskanego odgrywała rolę wyzwoleńczą w
stosunku do własnego narodu. Na wszystkich etapach swego rozwoju burżuazja
kresowa, bez względu na barwy, jakie przybierała, niezmiennie była uzależniona
od centralnych banków, trustów, przedsiębiorstw handlowych, stanowiąc w istocie
agenturę ogólnorosyjskiego kapitału, podporządkowując się jego tendencjom
rusyfikacyjnym i podporządkowując im szerokie koła liberalnej i demokratycznej
inteligencji. Im bardziej „dojrzałą'' była burżuazja kresowa, tem ściślej
okazywała się związana z aparatem ogólnopaństwowym. Jako całość, burżuazja
narodów uciskanych odgrywała tę samą kom-prado>rską rolę w stosunku do burżuazji
rządzącej, jaką ta ostatnia wypełniała w stosunku do światowego kapitału
finansowego. Skomplikowana hierarchia zależności i antagonizmów ani na chwilę
nie usuwała nabok podstawowej solidarności w walce z powstającemi masami.
W okresie kontrrewolucji (lata 1907—1917), kiedy kierownictwo nad ruchem
narodowym ześrodkowywalo się w rękach burżuazji miejscowej, dążyła ona jeszcze
jawniej niż liberałowie rosyjscy do ugody z monarchią. Przedstawiciele burżuazji
polskiej, nadbałtyckiej, tatarskiej, ukraińskiej, żydowskiej rywalizowali między
sob.4 na polu patriotyzmu im-porjalistycznego. Po przewrocie lutowym chowali się
oni za plecami kadetów albo, za przykładem kadetów, za plecami swych narodowych
ugodowców. Na drogę separatyzmu burżuazja narodów kresowych wkracza jesienią
1917 roku — nie w walce z uciskiem narodowościowym, lecz w walce z nadchodzącą
rewolucją proletariacką. W rezultacie ogólnym burżuazja narodów uciskanych
ujawniła w stosunku do rewolucji niemniejszą wrogość, niż burżuazja
wielkorosyjska.
Gigantyczne doświadczenie historyczne trzech rewolucyj przeszło jednak bez śladu
dla wielu uczestników wydarzeń, przedewszystkiem — dla Stalina. Ugodowe, t. j.
drobnomiesz-czańskie pojmowanie stosunku wzajemnego klas wewnątrz narodów
kolonialnych, które zgubiło rewolucję chińską 1925—27 roku, epigoni wnieśli
nawet do programu Międzynarodówki Komunistycznej, tworząc zeń, w tej części,
poprostu pułapkę dla narodów uciskanych Wschodu.
By zrozumieć istotny charakter polityki narodowościowej Lenina, najlepiej będzie
-— posługując się metodą kontrastów — zestawić ją z polityką socjaldemokracji
austriackiej. Podczas gdy bolszewizm na dziesiątki lat naprzód nastawiał się na
wybuch rewolucyj narodowych, wychowując w duchu tej perspektywy przodujących
robotników, socjaldemokracja austrjacka przystosowywała się pokornie do polityki
klas panujących, występowała jako adwokat przymusowego współżycia dziesięciu
narodów w monarchii austro-węgierskiej i jednocześnie — zupełnie niezdolna do
urzeczywistnienia rewolucyjnej jedności robotników różnych narodowości —
odgradzała ich w partji i związkach zawodowych pionowemi przegródkami. Karol
Renner, oświecony biurokrata habsburgowski, niestrudzenie szukał w kałamarzu
austromarksizmu sposobów odmłodzenia państwa Habsburgów — aż do chwili, gdy
ujrzał się owdowiałym teoretykiem monarchii austro-węgierskiej. Kiedy mocarstwa
centralne zostały rozbite, dynastia Habsburgów usiłowała jeszcze raz podnieść
sztandar federacji autonomicznych narodów pod swojem berłem: oficjalny program
socjaldemokracji austriackiej, obliczony na pokojowy rozwój w ramach monarchii,
stał się na chwilę programem samej monarchii, obryzganej krwią i brudem czterech
lat wojny.
Zardzewiała obręcz, skuwająca dziesięć narodów, pękła. Austro-Węgry rozpadały
się siłą wewnętrznych tendencyj odśrodkowych, wzmocnionych przez wersalską
chirurgię. Powstawały nowe państwa i przebudowywały się stare. Niemcy austriaccy
zawiśli nad przepaścią. Szło im teraz już nie o zachowanie panowania nad innemi
narodami, lecz o niebezpieczeństwo dostania się pod obce panowanie. Otto Bauer,
przedstawiciel „lewego" skrzydła socjaldemokracji austriackiej, uważał moment
ten za odpowiedni do wysunięcia formułki sa-mookreślenia narodowego. Program,
który winien był w ciągu poprzednich dziesięcioleci podsycać walkę proletariatu
przeciw Habsburgom i rządzącej burżuazji, został przeistoczony w narzędzie
obrony niepodległości panującego wczoraj narodu, któremu dzisiaj groziło
niebezpieczeństwo ze strony wyzwalających się narodów słowiańskich. Tak jak
reformistyczny program socjaldemokracji austriackiej stał się nagle słomką,
której usiłowała uchwycić się tonąca monarchia, tak wyjałowiona przez
austromarksistów formułka samookreślenia stała się deską ratunku burżuazji
niemieckiej.
3 października 1918 .roku, kiedy sprawa nie zależała już od nich w najmniejszym
nawet stopniu, socjaldemokratyczni posłowie do Reichsratu wspaniałomyślnie
„przyznali" narodom byłego cesarstwa prawo do samodzielności. 4 października
program samookreślenia przyjęły również i partje burżuazyjne. Wyprzedziwszy w
ten sposób imperialistów austro-niemieckich o cały dzień, socjaldemokracja i
tutaj zachowuje jeszcze nadal stanowisko wyczekujące: niewiadomo, jaki obrót
przyjmą sprawy i co powie Wilson. Dopiero 13 października, kiedy zupełny rozkład
armji i monarchii stworzył „sytuację rewolucyjną, dla której — według słów
Bauera — nasz program narodowościowy został pomyślany", austromarksiści wysunęli
sprawę samookreślenia w praktyce: zaiste, nie mieli już nic do stracenia. „Z
chwilą upadku swego panowania nad innemi narodami — tłumaczy Bauer z zupełną
szczerością — burżuazja nie-miecko-narodowa uznała za skończoną swą misję
historyczną, w imię której dobrowolnie znosiła swe oderwanie od ojczyzny
niemieckiej." Nowy program został ogłoszony nie dlatego, że potrzebny był
uciskanym, lecz dlatego, że przestał być niebezpieczny dla ciemięzców. Klasy
posiadające, zapędzone w ślepą uliczkę, były zmuszone do prawnego uznania
rewolucji narodowej; austromarksizm uznał, że nastąpił czas jej prawnego
zalegalizowania. To jest rewolucja dojrzała, we właściwym czasie, historycznie
przygotowana: została ona już i tak dokonana. Dusza socjaldemokracji leży przed
nami jak na dłoni!
Zupełnie inaczej miały się rzeczy z rewolucja socjalną, która w żaden sposób nie
mogła spodziewać się uznania ze strony klas posiadających. Trzeba ja było
odsunąć, wysadzić z siodła, skompromitować. Ponieważ cesarstwo rozpadało się
siłą rzeczy w swych najsłabszych, t. j. narodowych szwach, Otto Bauer wyprowadza
stąd wniosek o charakterze rewolucji: „Rewolucja bynajmniej jeszcze nie była
społeczna, lecz tylko narodowa." W rzeczywistości ruch od samego początku
posiadał głęboką społeczno-rewolucyjną treść. „Czysto" narodowy charakter
rewolucji ilustruje nieźle fakt, że klasy posiadające Austrii otwarcie
proponowały Entencie, by wzięła do niewoli całą armję. Burżuazia niemiecka
błagała włoskiego generała, by wojska włoskie zajęły Wiedeń. Pedantycznie
trywialne rozgraniczenie narodowej formy i społecznej treści jako rzekomo dwóch
odrębnych stadjów historycznych, — widzimy, iak zbliża sie tu Otto Bauer do
Stalina ■— miało cel w najwyższym stopniu utylitarny. Zadaniem jego było
usprawiedliwienie współpracy socjaldemokracji z burżuazja w walce przeciw
niebezpieczeństwu rewolucji socjalnej.
Jeżeli przyjąć za Marksem, że rewolucja jest lokomotywą historji, to
austromarksizmowi należy wyznaczyć przy niej rolę hamulca. Już po faktycznym
upadku monarchji, socjaldemokracja, wezwana do współudziału w rządach, wciąż
jeszcze nie mogła się zdecydować na rozstanie ze starymi ministrami Habsburgów:
rewolucja ..narodowa" ograniczyła sie do tego, te wzmocniła ich przez dodanie
sekretarzy stanu. Dopiero po 9 listopada, kiedy rewolucja niemiecka obaliła
Hohenzollernów, socjaldemokracja austriacka zaproponowała Radzie Państwa
proklamowanie republiki, strasząc partnerów burżuazyjnych ruchem mas, którym
sama była przerażona do głębi. „Chrześcijańscy socjaliści, — nieostrożnie
ironizuje Otto Bauer. — którzy jeszcze 9 i 10 listopada bronili monarchii,
zdecydował* się 11 listopada na zaprzestanie oporu''... O cale dwa dni
wyprzedziła socjaldemokracja partję czarnosecinnych monarchistów! Wszystkie
bohaterskie legendy ludzkości bledną wobec tego rewolucyjnego rozmachu.
Wbrew swej woli socjaldemokracja już na początku rewolucji automatycznie została
wysunięta na czoło narodu, tak jak mieńszewicy i eserzy rosyjscy. Tak jak i
tamci obawiała się ona najwięcej własnej siły. W rządzie koalicyjnym starała się
zająć możliwie najmniejszy kącik. Otto Bauer tłumaczy: „Czysto narodowemu
początkowo charakterowi rewolucji odpowiadało to, że socjaldemokraci zażądali
dla siebie narazie tylko skromnego miejsca w rządzie." Zagadnienie władzy
rozstrzyga dla tych ludzi nie realny układ sił, nie potęga ruchu rewolucyjnego,
nie bankructwo klas panujących, nie wpływ polityczny partii, lecz pedantyczna
etykietka „czysto narodowej rewolucji'', naklejona na wydarzenia przez mądrych
klasyfikatorów.
Karol Renner czekał, jako szef kancelarii Rady Państwa, aż przejdzie burza.
Pozostali wodzowie socjaldemokracji przeistoczyli się w pomocników burżuazyjnych
ministrów. Innemi słowy, socjaldemokraci schowali się pod kancelaryjnemi
stołami. Masy nie chciały jednak pożywiać się narodową łupiną orzecha, którego
jądro austromarksiści przechowywali dla burżuazji. Robotnicy i żołnierze wyparli
ministrów burżuazyjnych i zmusili socjaldemokratów do porzucenia swych kryjówek.
Niezastąpiony teoretyk Otto Bauer tłumaczy: „Dopiero wydarzenia następnych dni,
które rewolucję narodowa kierowały na tory społeczne, podniosły nasze znaczenie
w rządzie". W przekładzie na język powszechnie zrozumiały znaczy to: pod naporem
mas socjaldemokraci byli zmuszeni wyleźć z pod stołów.
Ani na chwilę jednak nie sprzeniewierzając się swemu zadaniu, przejęli władzę
poto tylko, by poprowadzić wojnę przeciw romantyzmowi i awanturnictwu: pod temi
nazwami figuruje u sykofantów ta sama rewolucja społeczna, która podniosła ich
„znaczenie w rządzie". Jeżeli austromarksiści nie bez powodzenią spełnili w roku
1918 swą misję aniołów-stróży, strzegących wiedeńskiej Kreditanstalt przed
rewolucyjnym romantyzmem proletarjatu, to tylko dlatego, że nie napotkali na
przeszkody ze strony naprawdę rewolucyjnej partji.
Dwa państwa narodowościowe, Rosja i Austro-Węgrry, swemi ostatniemi losami
przypieczętowały przeciwieństwo boj-szewizmu i austromarksizmu. W ciągu półtora
dziesięciolecia Lenin w nieprzejednanej walce ze wszystkiemi odcieniami
wiel-korosyjskiego szowinizmu propagował prawo wszystkich narodów uciskanych do
oderwania się od imperjum carów. Bolszewików oskarżano o to, że dążą do
rozczłonkowania Rosji. Tymczasem śmiałe rewolucyjne ujęcie kwestji
narodowościowej zrodziło niezachwiane zaufanie małych i zacofanych narodów
uciskanych Rosji carskiej do partji bolszewickiej. W kwietniu 1917 roku Lenin
mówił: „Jeżeli Ukraińcy zobaczą, że u nas jest republika Sowietów, nie oderwą
się, jeżeli zaś będzie u nas republika Milukowa, oderwą się''. Lenin i tu miał
słuszność. Historja dała niezrównany sprawdzian dwóch polityk w kwestji
narodowościowej. Podczas gdy Austro-Węgry, których proletarjat wychowywany był w
duchu tchórzliwej połowiczności, wskutek groźnego wstrząsu rozpadły się na
kawałki, przyczem inicjatywę odrywania się brały na siebie przs-dewszystkiem
narodowe odłamy socjaldemokracji, — na gruzach Rosji carskiej utworzyło się nowe
państwo narodowości, ekonomicznie i politycznie ściśle spojonych przez partję
bolszewicka.
Jakiekolwiek bądź będą dalsze losy Związku Radzieckiego, — a jest on jeszcze
daleki od cichej przystani, — polityka narodowościowa Lenina na zawsze wejdzie
do żelaznego inwentarza ludzkości.