Tekst pochodzi z Tygodnika Polityka numer 22/2000 (2247) http://polityka.onet.pl/artykul.asp?DB=162&ITEM=6627 . Tekst jeszcze starszy od poprzedniego - ale i o wiele ciekawszy. Do tej pory głównym argumentem Macieja Stańczykowskiego w walce z LBC jest Wanda Nowicka i jej współpraca z SLD. Jak już wiele razy mówiłem - Wanda Nowicka była radną w Sejmiku Mazowieckim w latach 1998-2002 i jako feministka dostała ofertę od PPS. Wanda Nowicka organizuje różne kampanię feministyczne (np w czerwcu 2003 we Władysławowie, gdy przypłynął statek Langenort) i nie należała do żadnej partii w III RP. Wszyscy krytykowaliśmy postawę mamy - i sama się przkonała, że mieliśmy rację. Dziś nie jest już radną. I choć epizod ten skończył się 2 lata temu - to Stańczykowski nadal nie znalazł nic innego. Atakowanie rodziców świadczy o zwykłym tchórzostwie - zwłaszcza jeśli atakuje się matkę. A kim jest rodzina Stańczykowskiego? zachęcam do lektury tekstu. Ciekawa jest też wypowiedź Karola Kretkowskiego na temat Jospina.
Mariusz Janicki
Bestia przeżyła
Młodzi z PPS nazywają siebie marksistami
Prawica oskarża ich o gloryfikację terroryzmu. Politycy z SLD tracą
cierpliwość i odżegnują się. Wszystko za sprawą ostatnich wystąpień Organizacji
Młodzieżowej Polskiej Partii Socjalistycznej, jak na przykład grożenia
premierowi Buzkowi, niby żartem, losem Aldo Moro. Wygląda to na grymas historii,
że do marksizmu przyznają się ludzie z PPS, historycznej partii dalekiej od
komunizmu.
Kim są młodzi ludzie, którzy w dobie modnego i obowiązującego liberalizmu niosą
portrety Che Guevary, kubańskie flagi narodowe, za jednego z najważniejszych
patronów uważają Salvadora Allende, a w statucie mają zapisane, że są
organizacją marksistowską?
Maciej Stańczykowski ma 23 lata, studiuje socjologię, jego ojciec jest
przedsiębiorcą. Maciej prosi jednak, by nie dokonywać prostych uogólnień. – To
nie jest żaden konflikt pokoleń, nie chodzi o łatwy bunt. Ojciec jest
przedsiębiorcą, więc musi się zachowywać jak kapitalista. Ja protestuję nie tyle
przeciw bogatym, ile przeciw stosunkom społecznym, których ci ludzie są
wytworami. Kapitalizm nie jest naszym ustrojem. Wystarczy, że w nim żyjemy, ale
kto powiedział, że musimy się na niego zgadzać.
Bojan Stanisławski ukończył 19 lat i od niedawna studiuje nauki
polityczne. Jego rodzice są zawodowymi dyplomatami. – Protestujemy przeciw
płatnej oświacie, eksmisjom na bruk, masowemu zwalnianiu przez firmy przynoszące
zyski, przeciw obowiązkowej służbie wojskowej, militaryzmowi, rasizmowi i
antysemityzmowi. Socjalistyczne przekonania 23-letniego Mariusza Denisiuka,
przyszłego prawnika, wyrastają, jak sam mówi, z jego chrześcijańskiej wiary.
Jest praktykującym katolikiem z inteligenckiego domu. – Może dlatego wciąż
praktykuję, że moja parafia nie jest rozpolitykowana, księża nie uprawiają z
ambony partyjnej ideologii.
Andrzej Rutke przyjechał do Warszawy z małej miejscowości spod Zamościa,
studiuje nauki polityczne. Ma 20 lat i ugruntowane socjalistyczne przekonania,
które wyniósł z ideowego domu. – Jestem socjalistą z urodzenia. Moja babcia i
dziadek mieli poglądy PPS-owskie. Jak jestem traktowany przez rówieśników?
Różnie. Jedni reagują z obawą, bo myślą, że jestem bojówkarzem i będę bił, ale
wielu ma poglądy bliskie moim, tylko nie wiedzą, że to właśnie socjalizm.
Zatrzymać komornika
Młodzi socjaliści – jak sami mówią – nie palą się do używania fizycznej
przemocy. Są gotowi stanąć na drodze komornikowi, kiedy ten chce dokonać
brutalnej eksmisji, ale „czynnie” nie chcą robić mu krzywdy. Niemniej wyraźnie
odróżniają prawo od sprawiedliwości społecznej i są gotowi poświęcić to pierwsze
w imię wyższych racji. Kiedy nie ma innego wyjścia, pozostaje „akcja
bezpośrednia”. Zdają sobie sprawę z ewentualnej odpowiedzialności karnej, „ale
czasami nie można inaczej”. Czują się wręcz w obowiązku być w awangardzie każdej
akcji czy demonstracji, ich ma być słychać najlepiej.
Z pierwszomajowej żenującej przyśpiewki „Buzek, ty zmoro...” wyraźnie nie są
dumni, choć daleko im do przepraszania. – Łamiemy prawo, ale nie normy moralne,
takie jak choćby „nie zabijaj”, a panowie z SLD nie będą nas uczyć kultury
politycznej, jeden z radnych Sojuszu przyszedł na pochód w t-shircie z podobizną
Stalina, swojego idola, musieliśmy go przepędzić – mówi Patryk Kaźmierczak,
dwudziestolatek z nauk politycznych. Jego ojciec jest robotnikiem (socjaliści
zaklinają się, że poza Warszawą takich ludzi z „korzeniami” jest więcej), a
matka pracuje w banku. – Na żadnym wysokim stanowisku – od razu dodaje.
Ich celem jest „społeczne państwo socjalne”; są wyrazicielami zakneblowanej
„klasy nieposiadającej”. Pragną, by społeczeństwo było solidarne, żyło i
działało we wspólnotach, w kolektywach pracujących dla siebie, a nie dla
posiadaczy. Nie chcą jednak używać słowa komuna. Pada przykład republiki
andaluzyjskiej, istniejącej w Hiszpanii w latach komunistycznej rewolucji.
Współpracują z ekologami, anarchistami, ruchami alternatywnymi.
Ale są przy tym marksistami, co nie wszystkim „alternatywnym” się podoba. Jedna
z odezw Federacji Anarchistycznej głosi, iż „program PPS nie tylko nie ma nic
wspólnego z postulatami wolnościowymi, ale idzie wręcz w przeciwnym kierunku
(...) w związku z tym wzywamy wszystkie środowiska anarchistyczne do
powstrzymania się od jakiejkolwiek współpracy z PPS”. Wśród zarzutów pojawił się
również taki, że marksiści z PPS i innych organizacji „jawnie przyznają się do
chęci ustanowienia totalitarnych reżimów na wzór bolszewickiej Rosji,
gloryfikując zbrodniarzy w rodzaju Trockiego i Lenina”.
Konspiracyjne związki
– Nasz marksizm nie jest rodem z organu „Nowe Drogi”, to trzeba odróżniać – mówi
Karol Kretkowski, dziewiętnastolatek wybierający się niebawem na prawo
oraz międzywydziałowe studia humanistyczne, z inteligenckiej rodziny – my
skłaniamy się ku frankfurckiej szkole marksizmu, czerpiemy z dzieł Ericha Fromma,
a współczesnym politykiem, którego działania akceptujemy, jest dla nas francuski
socjalistyczny premier Lionel Jospin. Robi to, co w danych warunkach może zrobić
lewicowiec u władzy. Blair i Schröder już tego nie robią.
Marksistowska analiza rzeczywistości wciąż świetnie – zdaniem młodych
socjalistów – nadaje się do opisywania polskiej współczesności. Kapitalizm jest
ustrojem nie do zaakceptowania, ale – jak mówią – już słynny argentyński
rewolucjonista Che Guevara powiedział, że trzeba walczyć w takich warunkach,
jakie akurat są; jeżeli zatem jest demokracja, to trzeba dokonać demokratycznego
przewrotu. O rewolucyjnym zatem naśladownictwie działalności Che nie ma dzisiaj
mowy.
– Jeżeli ktoś mówi, że PPS jest radykalna, to nie słyszał naszych wyborców,
którzy głoszą o wiele bardziej skrajne lewicowe poglądy – mówi szef PPS Piotr
Ikonowicz.
– My chcemy jedynie radykalnego demokratyzmu, tak, aby większość mogła wreszcie
wygrać wybory. Walka klas jednak, zdaniem Ikonowicza, została ostatecznie
przegrana. Kapitalizm zmienił się i przetrwał, choć się teraz znowu kończy, ale
inaczej. Jest nieefektywny, nie łagodzi społecznych nierówności. Bestia przeżyła
swój czas i stała się dinozaurem. Trzeba szukać czegoś nowego. A na razie
działać „od dołu”.
Na przykład zakładać związki zawodowe w prywatnych firmach. – Jeden z naszych
działaczy zatrudnił się w McDonald’sie, ale zaraz go wyrzucili, ponieważ chciał
założyć związki. Wiele naszych struktur działa na zasadzie konspiracji – mówi
Ikonowicz o przyległej do PPS związkowej Konfederacji Pracy. Sam być może w
czerwcu uzyska nominację swojego ugrupowania na prezydenckiego kandydata. Sojusz
z SLD ma należeć już do przeszłości, teraz PPS ma być lepiej słyszalna, a
kampania wyborcza ma być do tego dobrą okazją.
Wy edukujcie, my porządzimy
Socjaliści z Młodzieżówki PPS nie bardzo chcą wchodzić w dorosłe struktury
partyjne. Niektórzy są członkami „dorosłego” ugrupowania, pokazują się w Sejmie,
pomagają Ikonowiczowi w poselskiej robocie, ale deklarują niechęć do
politycznych elit. Jako „młodzież” mogą więcej, bez garniturów, bez
sztywniactwa. To właśnie zarzucają rówieśnikom z SLD: karierowiczostwo i
działanie na rozkaz. – Kiedy raz powiedziałem młodemu działaczowi z SLD, że
najważniejsza jest edukacja – mówi Andrzej Rutke – to ten odpowiedział mi: wy
edukujcie, a my sobie w tym czasie porządzimy.
Działacze z Młodzieżówki PPS wyraźnie pragną, aby ich lewicowość miała jakiś
szlachetny rys, romantyczną otoczkę, która niechybnie ulotniłaby się wraz z
przekroczeniem progu parlamentu czy rządowych gmachów. Chcą się odróżniać od
lewicowości innych rytów. Jak mówią, nie zniżają się do poziomu tygodnika „Nie”,
nie chcą używać takiego cynicznego opisu rzeczywistości, chociaż uważają, że
ludzie powinni „bardziej słuchać Boga niż księży”, powinni czytać encykliki, a
nie niektóre kościelne gazety.
Język młodych socjalistów to specyficzna mieszanka studenckiego sznytu i
marksistowskiej frazeologii. Realność jawi im się dość prosto – liczy się
działanie – kto nie działa, nie ma wręcz prawa do dalszej analizy
rzeczywistości. Uważają, że nie funkcjonują mechanizmy demokracji bezpośredniej,
dlatego pozostaje indywidualna aktywność. Z ich słów wynika, że socjalistyczne
przekonania to naturalna postawa uczciwego człowieka, jeśli tylko nie wypiera on
ze świadomości prostych, społecznych faktów. „Wystarczy patrzeć i nie być
łajdakiem” – mówią.
W końcu jednak uzyskają swoje tytuły magistra i pójdą na dobre posady do
kapitalistów, gdzie trzeba będzie się podlizywać szefom, a ideały włożyć do mało
używanej szuflady. Nie zgadzają się na tak ponurą diagnozę. Twierdzą, że nawet z
rewolty paryskiej 1968 r. coś pozostało, kapitalizm zmiękł, a dawni
kontestatorzy po zachłyśnięciu się liberalizmem powracają do korzeni, do
„wrażliwości społecznej”. – Po nas też coś pozostanie, a główne idee socjalizmu
są zawsze aktualne – mówi socjalista maturzysta Kretkowski.
Młodzi socjaliści
Organizacja Młodzieżowa PPS Młodzi Socjaliści liczy około tysiąca aktywistów i 5
tys. sympatyków (partia PPS ma ok. 7 tys. członków). Najsilniejsze ośrodki obok
Warszawy to Gdańsk, Koszalin, Toruń, Wrocław, Poznań, Kielce; o wiele słabiej z
aktywnością jest na tradycyjnie prawicowym południu kraju. Przewodniczącym
organizacji jest Marcin Gajewski. Młodzieżówka najbliżej współpracuje z frakcją
młodych Unii Pracy.