Tekst pochodzi z Forum dyskusyjnego LBC www.lbc.xu.pl . Marcin Adam był przez wiele lat przewodniczącym KMP (Komunistyczna Młodzież Polski). Teraz jest starszy i jest przewodniczącym KPP (Komunistyczna Partia Polski). Paweł Sz. i inni KMP-owcy mogą się oczywiście zapierać "nie KMP nie jest żadną młodzieżówką" - ale przykład Marcina Adama jest najlepszym dowodem, że nie mają racji.


Marcin Adam
Zimno-ciepło

- odpowiedź na tekst ex-GSR "Gdzie jest ta partia"


>Ten jakże pouczający cytat, który zapewne ze względu na swój >postulatywny charakter oderwany jest od prozy partyjnego życia i >bieżących sojuszów, jak również cały program KPP, może stanowić dobrą >podstawę dla szerokiej dyskusji wśród zwolenników partii robotniczej.
>Ze swej strony chcielibyśmy podkreślić, że osadzenie tego programu w >szerokim kontekście nie tylko czasowym („osiągnięcie komunizmu jest >sprawą dalekiej przyszłości (...) zaś początek jego urzeczywistnienia >musi mieć miejsce w obaleniu kapitalistycznego wyzysku”) zakłada już >w podtekście podział formacji społeczno-ekonomicznej na fazy: >socjalistyczną i komunistyczną, podział utrwalający lub wręcz >uwieczniający okres przejściowy. Tymczasem, okres przejściowy należy >traktować w sposób racjonalny, zgodnie z jego nazwą."

Osadzenie programu w szerokim kontekście czasowym rzeczywiście zakłada zarówno podział na fazy, jak i dopuszcza okres przejściowy. Nic nie wskazuje jednak, żeby ich wyodrębnienie, które siłą rzeczy ma charakter abstrakcji, miało czy mogło w ogóle wpłynąć na utrwalenie się okresu przejściowego. Nie znając historycznych warunków tych przemian pozostaje się skupić na określeniu pożądanego kierunku. Niestety dialektyka przemian ustrojowych złośliwie wymyka się traktowaniu w sposób racjonalny.
Warto też zauważyć, że ramy czasowe, których się ów fragment dotyczy obejmują zarówno rewolucyjne przemiany o charakterze socjalistycznym jak i przekształcanie się formacji socjalistycznej w komunistyczną. Perspektywa dalekiej przyszłości dotyczy tego drugiego rodzaju przemian. Nie miały one dotąd precedensu w historii. Nikt z członków KPP nie czuł się kompetentny do ich bliższego czasowego określenia. Partia proroków w swoich szeregach nie posiada, co więcej takowych unika.

>Trudno również się zgodzić z eurokomunistyczną i posttrockistowską >tezą, że „rewolucja proletariacka nie oznacza przejęcia władzy >przemocą. Jest to świadoma ingerencja za pomocą środków politycznych >w sferę prywatnej własności przedsiębiorstw, która stanowi podstawę >podzielonego klasowo społeczeństwa. Jej istotą jest zasadnicza zmiana >stosunków społecznych, w tym politycznego i gospodarczego ustroju >państwa”.

Znaczenie i intencja cytowanego zdania bynajmniej nie prowadzi do tezy o zakładaniu przez nas „pokojowej drogi do socjalizmu”. Zwraca ono uwagę, że zdobycie przemocą władzy politycznej nie jest tożsame z rewolucją społeczną i celowo wprowadza odróżnienie tych pojęć. Zarówno przemoc rewolucyjną jak i państwowa z pewnością mieści się w katalogu znanych środków politycznych. Wyboru tychże środków program po prostu nie określa. Potoczne i wulgarne sprowadzenie rewolucji społecznej do zastosowania przemocy w celu dojścia do władzy nie tylko fałszowałoby jej istotę, ale spowodowałoby niechybnie delegalizację Partii. Założenie stosowania przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa jest bowiem do tego przesłanką z Art. 13 Konstytucji. Jesteśmy gotowi do poświęceń, lecz wolimy unikać niepotrzebnych. Stąd postanowiliśmy niczego nie zakładać. Nie uprawnia to jednak do wnioskowania o tym, że zakładamy coś przeciwnego.

>Uzupełnienie tej „pokojowej drogi do socjalizmu” o „ustanowienie rad >robotniczych w zakładach pracy”, które są „demokratyczną instytucją >władzy ludu zorganizowaną tak samo jak sam proces produkcji”, >sugeruje raczej, że rewolucyjną instytucję rad robotniczych autorzy >programu KPP sprowadzają do poziomu samorządu robotniczego >(pracowniczego), co pociąga za sobą opowiedzenie się za przerastaniem >kapitalizmu w socjalizm.

Wniosek pochopny. Nie tylko przez to, że bazuje na rozwinięciu wcześniejszej, nieuprawnionej tezy, ale również dlatego, że nie uwzględnia zupełnie inaczej i wprost przedstawionej rewolucyjnej roli klasowej organizacji, co ma miejsce chwilę wcześniej w tym samym tekście. Trzeba więc przytoczyć:
„Proletariat nie może jedynie przejąć burżuazyjnego aparatu państwowego, np. w drodze wyborów parlamentarnych. W ramach tego aparatu nie ma miejsca na autentyczną, powszechną demokrację. Proletariat musi dysponować swoją organizacją klasową, niezbędną nie tylko do przejęcia politycznej i ekonomicznej władzy, ale również do jej sprawowania. Partia proletariacka nie może być grupą przedstawicieli parlamentarnych oderwanych organizacyjnie i politycznie od ludu pracującego. Musi ona zachowywać ścisłą więź z masami, także organizacyjną”.
Czy można w takim kontekście na poważnie utrzymywać, że określiliśmy tę rolę jako samorząd w przerastającym w socjalizm kapitalizmie, a nie jako realne przejęcie i sprawowanie władzy, które do pociągnięcia za sobą ma raczej obalenie zarówno kapitalizmu jak i burżuazyjnego aparatu państwowego?

>Podkreślanie, że „na obecnym etapie organizacji klasy robotniczej nie >może być mowy o dokonaniu rewolucji teraz czy w najbliższym czasie” >jest ilustracją niemocy KPP (i nie tylko) wykorzystania sytuacji >rewolucyjnej czy przedrewolucyjnej do poszerzenia wpływów >organizacyjnych.

Dominująca rola czynników obiektywnych, takich jak głęboka porażka ruchu robotniczego i słabość partii rewolucyjnej, czy głęboko zdegradowana pomimo przebłysków aktywność klasy robotniczej, tym bardziej skłania do właściwego określenia priorytetów działań. Nie czując się zadufani we własną siłę organizacyjną, ani nie szukając skrótów w budowie partii, wciąż stoimy bliżej początku niż końca w wykonywaniu przyjętych zadań. Tym nie mniej odczuwamy postępy i widzimy szanse na kolejne.

>Niemoc odrodzonej KPP, podobnie jak poprzednika – ZKP „P” – stanowi >jedynie dowód na potrzebę poszukiwania dróg budowy partii >robotniczej, choćby na bazie taktyki jednolitofrontowej, mając >oczywiście na myśli jednolity front robotniczy, w dodatku „od dołu”. >Przy czym, pozyskiwanie kadr dla rewolucyjnej partii robotniczej nie >uwzględnia „komfortu”, zakłada natomiast proces połączeniowy, a zatem >i rozłamowy.
>Proces kształtowania się rewolucyjnej partii robotniczej, ośrodka >rewolucyjnego, ma charakter dialektyczny (pokonywanie sprzeczności, >nakładanie się i zazębianie problemów), nie tylko ilościowy, ale i >jakościowy.
>Ilość przechodzi w jakość tylko w określonych warunkach, których >spełnienie wymaga skumulowania się szeregu czynników. Sprzyjającą >okolicznością jest wszakże otwarta dyskusja programowa i >jednolitofrontowa podstawa.

Postawę jednolitofrontową KPP przejawia o wiele częściej niż na nią natrafia.